Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

I że cię nie opuszczę aż do rozwodu

Dorota Misiak
Małżeństwo traktujemy jak obsługę komputera. Jeśli się zawiesza, wciskamy reset - bierzemy szybki rozwód i szukamy lepszego partnera. Winą zwykle obarczamy tę drugą połowę - za to, że się nie dopasowała.

Małżeństwo traktujemy jak obsługę komputera. Jeśli się zawiesza, wciskamy reset - bierzemy szybki rozwód i szukamy lepszego partnera. Winą zwykle obarczamy tę drugą połowę - za to, że się nie dopasowała.

<!** Image 3 align=none alt="Image 192813" sub="Rosnąca liczba rozwodów to tylko część problemu. Coraz rzadziej formalizujemy związki. W zeszłym roku zawarto 207 tys. małżeństw - o 21 tys. mniej niż w roku poprzednim / Fot. Thinkstockphotos">Niezgodność charakterów - to najczęstszy powód rozstań, na który wskazują rozwodzące się pary. Nieco rzadziej mówią przed sądem o zdradzie, trzeci w kolejce jest alkoholizm.

Dane Głównego Urzędu Statystycznego nie pozostawiają złudzeń: w ubiegłym roku sędziowie uznali te przyczyny jako wystarczające do wzięcia rozwodu aż 65 tysięcy razy. To o 3 tysiące więcej niż w 2010 roku. Liczba separacji już nie galopuje, ustabilizowała się na poziomie 3 tys., ale jest i zła wiadomość - separacja prawie zawsze kończy się rozwodem.

<!** reklama>Głośne rozstania celebrytów i zmiana w obyczajowości prowadzą do przekonania, że rozwód jest wpisany w małżeństwo. Bywa, że młodzi jeszcze przed przysięgą małżeńską składają sobie deklarację, że w razie kłopotów rozstaną się bezproblemowo.

- Przekaz zewnętrzny mówi nam: masz prawo czuć się dobrze i być spełnionym, jeśli nie jesteś, broń swojego indywidualizmu - zauważa Kamilla Daroszewska, filozof, doradca osobisty. - Nie ma przekazu: walcz o związek, o relację z partnerem. Takie myślenie w prosty sposób przekłada się na życie w małżeństwie - nie jesteśmy gotowi na kompromisy i nastawiamy się na utrzymanie własnej pozycji za wszelką cenę. To kolejny szczebel ewolucji małżeństw. Kiedyś, gdy związki były aranżowane i nie było przyzwolenia społecznego na rozwód, małżonkowie musieli i mieli powód, aby się porozumieć. Gdy małżeństwo było zawierane dobrowolnie, to chcieli się dogadać, bo nadal normy społeczne trzymały związek, a trwanie w nim gwarantowało stabilizację, choćby finansową. Dziś tracimy chęć na poznanie drugiej osoby, nie godzimy się na ustępstwa. Wręcz przeciwnie, jeśli w małżeństwie się nie układa, chętnie szukamy, sprawdzamy, wymieniamy, bo może następny partner będzie „lepszy”.

Winą za rozpad związku najczęściej obarczamy partnera, wciąż czekamy na tego idealnego i wpadamy - jak mówią psychologowie - w pułapkę poszukiwania. Jesteśmy ciągle w drodze, nie potrafimy ustabilizować własnego życia, założyć rodziny ani docenić związku.

Bezkompromisowość, egoizm, wyidealizowany model rodziny, dbanie o własną wygodę - to socjologiczne powody rozstań. Ale błędy popełniamy jeszcze przed ślubem. Przyzwyczajeni do szybkich, gotowych rozwiązań (klikasz i masz) nie jesteśmy w stanie zaangażować się w poznanie narzeczonego czy narzeczonej.

- Na pewno ważną przyczyną rozwodów są złe wybory partnerów, ale warto spojrzeć na nią wnikliwiej - mówi Kamilla Daroszewska. - Wybieramy źle, bo nie poświęcamy czasu na dogłębne poznanie drugiej osoby, jej zainteresowań i potrzeb. To najczęstsze powody rozstań 30-latków, małżeństw z około 5-letnim stażem.

Kiedy życie rodzinne okazuje się nie być tak sielskie, jakim znamy je z telewizji i kolorowych gazet, małżonkowie często nie angażują sił w naprawę sytuacji, szukają jak najprostszego rozwiązania, a tym jest rozwód, nawet, jeśli są już dzieci. I nie można liczyć na to, że sprzeciw wniesie mama czy babcia. Dla nich rozwód też stał się czymś naturalnym. - Można porównać to do korzystania z oprogramowania komputera - jeśli klikamy i nie działa, szybko wymieniamy je na następne. Nie pytamy, dlaczego nie działa ani co mogę zrobić, żeby działało - ocenia Daroszewska.

Statystycznie kobiety częściej wnoszą pozwy rozwodowe (7 na 10 procesów rozwodowych rozpoczyna się na wniosek żony).

- To wcale nie znaczy, że rozpadowi małżeństwa częściej winien jest mąż i dlatego kobieta ucieka się do rozwiązania ostatecznego - podkreśla Kamilla Daroszewska. - Może to wydać się dziwne, ale mężczyźni są w stanie dłużej wytrzymać w złym związku niż kobiety. Mężowie łatwiej godzą się z losem, cierpią w milczeniu. Bardzo często kobieta nie zdaje sobie sprawy, w jak dużym stopniu kreuje związek i jak bardzo jej zachowanie wpływa na męża.

A ten jest często nie nadawcą, lecz adresatem i nośnikiem złych emocji, które psują związek. Tyle że mąż, który w ciszy boleje z powodu toksycznej relacji w małżeństwie, często szuka pocieszenia u boku innej kobiety i w używkach. A to dla sądu dowody niezbite, dlatego orzeczenie rozwodu z winy mężczyzny następuje w co piątym przypadku, a z winy kobiety w trzech na sto rozwodów. Jednak chęć sądowego wskazania winnego wyrażamy rzadko, w 73 procentach rozwodów sąd nie orzeka o winie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska