Ile kosztuje opieka nad dzieckiem?

Barbara, nasza Czytelniczka ze Stawek, jest mamą dwóch córek. Starsza, 3-letnia Nina, nie dostała się do publicznego przedszkola. Młodsza, roczna Kornelia, do tej pory była z mamą. Jednak Barbara chce już wrócić do pracy. Przed nią wielkie wyzwanie - znalezienie opieki dla córek. I to wyzwanie nie tylko logistyczne, ale również finansowe.

- W miejskim przedszkolu godzina opieki kosztuje złotówkę, a czesne za miesiąc około 200 zł. W prywatnych przedszkolach to nierealne. 400 zł to minimum, które co miesiąc trzeba wyłożyć - ubolewa Barbara. - Znalazłam też przedszkole, gdzie czesne z wyżywieniem kosztowało 650 zł. To nie są ceny na toruńską kieszeń.

Różne kryteria

Nasza Czytelniczka rozważała różne opcje. W końcu zdecydowała się na jedno z prywatnych przedszkoli, które prowadzi również żłobek. Tym sposobem w jednym miejscu znalazła opiekę dla obu córek. Miesięcznie będzie za nią płacić 780 zł. W cenie są cztery posiłki dziennie, pakiet zajęć dodatkowych oraz konsultacje logopedyczne. Wcześniej jednak trzeba uiścić wpisowe warte 200 zł.

Czytaj też: Skyway 2017. Gdzie parkować?

Dysonans pomiędzy opłatami za publiczne, dotowane przez państwo przedszkola, a czesnym w placówkach niepublicznych rzeczywiście jest ogromny. Trudno się więc dziwić rodzicom, że robią co mogą, by ich pociechy znalazły się właśnie w samorządowej placówce.

Tu przy naborze obowiązują dwa rodzaje kryteriów: ustawowe (m.in. samotne rodzicielstwo czy niepełnosprawność w rodzinie ) oraz ustalane przez gminy. W Toruniu najważniejszy jest fakt zamieszkiwania na terenie miasta i opłacania tu podatków. Liczy się też etatowa praca rodziców bądź studiowanie na stacjonarnych kierunkach.

Wybór to loteria

Alternatywą dla instytucjonalnej opieki są nianie, które zajmują się dziećmi w domu.

Znalezienie zaufanej i dobrej niani to sztuka. Pewną gwarancją solidności mogą być referencje wystawione przez poprzedniego pracodawcę. Zawsze jednak pozostaje cień wątpliwości, czy są one prawdziwe i rzetelne.

- Spotkałam się z sytuacją, kiedy młodej dziewczynie, kandydatce do pracy z moimi dziećmi, pozytywną opinię wystawiła jej starsza, zamężna już siostra. Sprawa wyszła na jaw przypadkiem - opowiada Anna, mama 8-letniego Mateusza i 5-letniej Zuzi. - Nie zatrudniłam jej. Teraz mam sprawdzoną nianię, która wcześniej opiekowała się dziećmi mojej przyjaciółki.

W internecie znaleźć można setki ogłoszeń kobiet zainteresowanych pracą niani. Za swoje usługi żądają od 10 zł do 16 zł za godzinę. Przedział wiekowy kandydatek to 18 -65 lat. Są wśród nich bezrobotne szwaczki, ekspedientki, kasjerki, a nawet - jak pani Krystyna - emerytki i rencistki, które mają wolny czas i postanowiły sobie dorobić.

Przeczytaj również: Pożar domu w Mierzynku. Podpalenie?

- Kocham dzieci i mogę być jeszcze przydatna. Chętnie zajmę się jakimś maluchem. Warunek jest taki, żeby już sam umiał chodzić. Nie mogę dźwigać, bo mam kłopoty z kręgosłupem - opowiada „Nowościom” 62-letnia Krystyna, była nauczycielka.

Rysują i migają

Wśród zamieszczanych w sieci anonsów na pierwszy plan przebijają się jednak dziewczyny tuż przed trzydziestką. Ich wspólnym mianownikiem jest wyższe wykształcenie. Najczęściej to absolwentki kierunków pedagogicznych, obcych filologii, a nawet socjologii, pracy socjalnej czy psychologii. Tytuł magistra to nie jedyny atut kandydatek na nianie. Wiele z nich ma prawo jazdy, kurs pierwszej pomocy, kwalifikacje animatora lub posiada znajomość języków obcych, którą jest gotowa się dzielić. Niektóre panie znają język migowy, podstawy logopedii, umieją grać na pianinie czy rysować.

Zobacz także:

NowosciTorun