Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jajka z niespodzianką warte 250 zł

Justyna Wojciechowska-Narloch
Do sklepowych „wypadków” dochodzi często w pośpiechu, podczas promocji i wyprzedaży oraz w tłumie kupujących
Do sklepowych „wypadków” dochodzi często w pośpiechu, podczas promocji i wyprzedaży oraz w tłumie kupujących Dariusz Bloch
Stłuczony słoik lub rozbita butelka - takie rzeczy czasem spotykają kupujących. Trzeba wiedzieć, że nie zawsze muszą oni ponosić ich finansowe skutki.

[break]
Podczas zakupów zdarzyć się mogą różne rzeczy. Szczególnie wtedy, gdy się śpieszymy, jesteśmy w sklepie z dziećmi lub trafimy na wyprzedaż albo promocję.

Kilka dni temu przekonała się o tym nasza Czytelniczka podczas zakupów w Lidlu przy ulicy Bażyńskich.

Dzieci pod ochroną

- Wpadłam tam jak po ogień, bo pędziłam po dziecko do przedszkola. Kupiłam kilka rzeczy i tuż przy kasie mój wózek uderzył w regał z promocyjnym alkoholem. Spadły trzy butelki i potłukły się w drobny mak - opowiada kobieta. - Byłam przerażona, ale i gotowa ponieść konsekwencje. Nic się jednak nie wydarzyło. Pojawiła się ekipa sprzątająca, a ja zapłaciłam i wyszłam.

PRZECZYTAJ:Straty to codzienność

Nasza Czytelniczka zwróciła uwagę, że półka z promowanym alkoholem nie była stabilna - miała kółka, a do tego obładowano ją ponad miarę.

- Po zastanowieniu doszłam do wniosku, że obsługa sklepu niewystarczająco zabezpieczyła swój towar. Gdyby doszło do konfrontacji, to kłóciłabym się z nimi - dodaje.

To na personelu spoczywa obowiązek takiego zabezpieczenia towarów, żeby klient czuł się bezpieczny. - Bożena Sawicka, rzecznik konsumenta

Tego typu sprawy nie są obce Bożenie Sawickiej, miejskiemu rzecznikowi konsumentów w Toruniu.

- Pamiętam historię rodziców, którzy w jednym z hipermarketów musieli zapłacić 250 zł za czekoladowe jajka z niespodzianką, które rozpakowały i zniszczyły ich dzieci. Maluchy szukały w nich konkretnych zabawek, dlatego je odwijały z opakowań - opowiada rzeczniczka. - Okazało się, że działo się to wszystko na oczach ochrony, która zareagowała dopiero wówczas, gdy dzieci już naprawdę narozrabiały. Rodzice zapłacili za straty, ale potem zwrócili się do mnie. Po negocjacjach odzyskali pieniądze.

Przyjemnych wspomnień ze świątecznej gorączki w jednym z hipermarketów nie ma też inny torunianin. W pośpiechu mężczyzna potrącił ekspozycję z marynowanymi grzybami.

Potłukło się około 10 słoiczków. Kierownictwo sklepu zażądało 80 zł, groziło policją, więc Czytelnik zapłacił.

Prawo nic nie mówi

Jak się okazuje, w polskim prawodawstwie nie ma przepisów wprost regulujących kwestię sklepowych strat powodowanych przez klientów.

- Co do zasady jest tak, że powinniśmy zapłacić za to, co zostało zniszczone z naszej winy. Z drugiej strony, to na sklepowym personelu spoczywa obowiązek takiego zabezpieczenia i wyeksponowania towarów, żeby klient nie musiał się bać robić zakupów - mówi Bożena Sawicka. - Często bywa tak, że przejścia między regałami są bardzo wąskie i łatwo o wypadek.

Rzeczniczka radzi, by w takich przypadkach powściągnąć emocje. Nerwy są poważną przeszkodą w negocjacjach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska