Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jak 91-letni obywatel NN tożsamość swoją w końcu odzyskał...

Grażyna Ostropolska
Pan Kazimierz nie narzeka na swój los... - Spotkałem dobrych ludzi, którzy mi pomagają
Pan Kazimierz nie narzeka na swój los... - Spotkałem dobrych ludzi, którzy mi pomagają Grażyna Ostropolska
Wie o sobie niewiele. Prawdopodobnie urodził się w 1925 roku w Gdańsku. Prawdopodobnie jego ojciec był polskim oficerem, a matka Francuzką. Wyjechali, zostawiając go pod opieką niani. Pamięta, że wojna była straszna i że był potem w partyzantce. Ziemianka, głód, zimno... Chyba ukrywał się lasach, nieopodal Przemyśla.

Niczego więcej pan Kazimierz nie pamięta. Przeżył coś, czego skutkiem jest amnezja. To musiało się zdarzyć przed 1968 rokiem, bo właśnie wtedy trafił do Łochowic, w gminie Białe Błota. - Chyba przyjechałem na te ziemie pociągiem - domniemywa. Póki był zdrowy, jakoś sobie radził. Miał w Łochowicach własne mieszkanie, ale je stracił. - Okradli mnie, zadłużyłem się i musiałem wszystko sprzedać - tłumaczy. Od tej pory wykonywał dorywcze prace u miejscowych gospodarzy w zamian za strawę i miejsce do spania. Mówi, że dowód tożsamości nie był mu potrzebny. To, że pan Kazimierz w świetle prawa jest NN, czyli osobą o nieustalonej tożsamości, wyszło na jaw w 2005 roku, gdy złamał nogę i trafił do szpitala. Nie miał dokumentów i nie był ubezpieczony, więc rachunek - 8 tys. zł za leczenie „pacjenta NN” z Łochowic - przyszedł do Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Białych Błotach.

Nie było go w bazie

- Wtedy poznaliśmy historię pana Kazimierza i staraliśmy się mu pomagać - słyszymy w GOPS. Pilnowali, by poruszający się o kuli podopieczny miał jedzenie i opał w użyczonym mu przez dobrych ludzi pomieszczeniu. O pomoc w ustaleniu tożsamości 80-letniego wówczas mężczyzny poprosili bydgoską policję. Funkcjonariusze z KP Błonie nie znaleźli Kazimierza M. (takim fikcyjnym imieniem i nazwiskiem się posługiwał) w żadnej bazie danych, więc w 2006 roku wystąpili do sądu rejonowego z wnioskiem o sporządzenie dla mężczyzny o nieustalonej tożsamości... aktu urodzenia. Półtora roku późniejVI Wydział Rodzinny SR w Bydgoszczy wniosek oddalił. Dlaczego?

Przeczytaj:

Co kieruje zachowaniem samobójców?

- Były jakieś wątpliwości - wspomina Sylwia Traczyk, pracownica GOPS, która opiekuje się panem Kazimierzem. Odetchnęła, gdy w styczniu 2016 roku w pomoc jej podopiecznemu zaangażował się prokurator z PR Bydgoszcz - Południe, zajmujący się sprawami cywilnymi i administracyjnymi. - Przeprowadzono postępowanie, mające na celu zebranie maksymalnie dużo informacji o tym mężczyźnie, w czerwcu zawnioskowano do sądu o sporządzenie aktu urodzenia, a w grudniu sąd nakazał wydanie Kazimierzowi M. takiego dokumentu - informuje Agnieszka Adamska-Okońska, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Bydgoszczy. Wyrok już się uprawomocnił i lada dzień obywatel NN z Łochowic otrzyma swój pierwszy prawdziwy dowód osobisty

- To wiele zmienia. Pan Kazimierz może otrzymać stały zasiłek i ubezpieczenie zdrowotne. Zaprowadzimy go też do orzecznika, bo z tytułu niesprawności należy mu się dodatek opiekuńczy - cieszy się Sylwia Traczyk z GOPS.

- Jest pani w błędzie, jeśli myśli, że ja lecę na zasiłek - oponuje pan Kazimierz. W listopadzie skończył 91 lat. Z trudem porusza się o kuli, ale z pomocą GOPS i małżeństwa P., które pozwala mu żyć w pomieszczeniach garażowo-gospodarczych, zaadaptowanych na mieszkanie, jakoś sobie radzi. Gdy składamy panu Kazimierzowi niespodziewaną wizytę, na prowizorycznej kuchence pyrka w garnku warzywna zupa z wkładką, a na łóżku leży czysta pościel. - Najgorsze są boleści. Wszystko mnie boli, a leki na krótko ten ból uśmierzają - mówi, pokazując puste opakowania po Tramalu. - I proszę się nade mną nie rozczulać, bo są tacy, którzy rąk nie mają i też muszą żyć - prosi.

Powiesz prawdę, a ludzie i tak ci nie uwierzą

O tym, że wkrótce dostanie prawdziwy dowód osobisty, dowiedział się od nas. Zdążył się już pogodzić z poprzednim wyrokiem, odmawiającym mu prawa do aktu urodzenia i tożsamości.

- Powiesz prawdę, a ludzie i tak ci nie uwierzą, bo taką mają mentalność i od razu myślą, że coś kombinujesz - komentuje tę odmowę. Kocha zwierzęta. - Bo bez zwierząt to nie ma życia ! - zaznacza. Gospodarstwa, w którym pan Kazimierz przebywa, pilnują dwa zaprzyjaźnione z nim psy. - Mam też szczęście do dobrych ludzi - mówi, wskazując na Jerzego P., który udziela mu gościny i panią Sylwię z GOPS-u. - Jestem też wdzięczny pani prokurator. Za to, że mi uwierzyła i pomogła - dodaje. Do domu opieki społecznej iść nie chce, bo... - Tu jest dobrze i mam nadzieję, że gospodarz mnie stąd nie wyrzuci - mówi 91- latek. - Na razie takich obaw nie ma ! - uspokaja go Jerzy P.

Nawet najstarsi stażem pracy urzędnicy z naszego regionu nie pamiętają przypadku, by dojrzałej osobie o nieustalonej tożsamości wydawano akt urodzenia.

To ewenement - słyszymy od Katarzyny Pułkownik, kierującej Urzędem Stanu Cywilnego w Toruniu. Przepracowała w tej instytucji 26 lat i ani raz nie wydała aktu urodzenia dorosłej osobie. - Pamiętam natomiast kilka przypadków chowania osób zarejestrowanych jako nieznane. Robiliśmy to na podstawie policyjnego protokołu i zdarzało się, że taki akt zgonu za jakiś czas zmienialiśmy, bo policja zdołała ustalić tożsamość zmarłego - wspomina urzędniczka.

W bydgoskim USC jest podobnie. - Na palcach jednej ręki mogę policzyć zarejestrowane w naszym urzędzie zgony ludzi o nieustalonej tożsamości - twierdzi Wioletta Sadecka (30 lat pracy w USC) - Czasem zdarza się jeden przypadek rocznie, czasem dwa, a niektóre akty zgonu są anulowane, gdy policja zidentyfikuje zmarłych - dodaje.

Sporo obywateli bez dokumentów tożsamości wyłowiono podczas obowiązkowej wymiany dowodów osobistych w 2001 roku. Pana Kazimierza ta akcja nie objęła, bo dowodu nigdy nie miał i, jak twierdzi, PESEL nigdy nie był mu potrzebny. Podobnie myślą ci, którzy trafiają do schronisk dla bezdomnych.

- Naszym obowiązkiem jest udzielenie im pomocy w uzyskaniu dokumentu tożsamości - tłumaczy Marian Gliniecki, rzecznik Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Bydgoszczy. Tylko w ub.r. 28 podopiecznych, w tym większość ze schroniska, dostało z MOPS zasiłek celowy (od 15 do 20 zł ) na... fotografa. - Chodzi o zdjęcie do dowodu - tłumaczy Marian Gliniecki. Pogrzeb NN odbywa się na koszt „opieki”

Na bydgoskim cmentarzu komunalnym przy ul. Wiślanej jest około 20 takich mogił.

- Ci ludzie są grzebani jako NN, ale prokuratura nadal ustala ich tożsamość, a że ma coraz większe możliwości: rekonstrukcje twarzy czy dane z banku genetycznego, to zdarza się, że nawet po kilku latach przyjeżdża rodzina, ekshumuje krewnych i wywozi ich zwłoki do innych miejscowości - mówi Roman Lis z zakładu pogrzebowego „Zieleń Miejska”.

Przeczytaj:**Twój sąsiad zabójca**

Na koszt „opieki” pogrzebano w Kwidzynie Romana W. z Grudziądza. Właściciel lokalnej dyskoteki zniknął 1 stycznia 2010 r. i dopiero w ub.r., czyli 6 lat później, wyszło na jaw, że to właśnie jego zwłoki wyłowiono w 2011 r. z Wisły w Kwidzynie i pochowano na lokalnym cmentarzu jako NN. - Policjanci - ci z Grudziądza i ci z Kwidzynia popełnili błędy. Ci pierwsi powinni szybko pobrać próbki DNA od rodziny zaginionego i wprowadzić je do bazy danych, a policjanci z Kwidzyna też wykonali tę operację zbyt późno - tłumaczy Monika Chlebicz, rzeczniczka Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy.

Nieprzytomny, bez dokumentów

Podobny los mógł spotkać starszego mężczyznę, znalezionego latem ub.r. na półpiętrze wieżowca przy ul. Wojska Polskiego w Toruniu. Nie miał dokumentów, był nieprzytomny, miał rozbitą głowę i po przewiezieniu do szpitala zmarł. Nikt z budynku, w którym znaleziono mężczyznę, nie znał go i wcześniej tu nie widywał, więc policja opublikowała w internecie i lokalnych mediach jego wizerunek. - Na szczęście już następnego dnia po tej publikacji rozpoznał go szwagier. To nie była osoba bezdomna tylko samotna - informuje Wioletta Dąbrowska, rzeczniczka KMP w Toruniu i dodaje: - Takich osób, które nie utrzymują kontaktu z rodziną i gdy znikają, nikt tego nie zgłasza, jest sporo.

- Najtrudniej jest ustalić dane osoby, która ewidentnie chce ukryć swoją tożsamość, bo ma ku temu powody - zauważa Monika Chlebicz. Łatwiej namierza się tych, którzy popełnili wcześniej jakieś przestępstwo i są jakieś ich ślady (np. odciski palców czy DNA) w policyjnej bazie danych. - Często zdarzają się trudności z ustaleniem tożsamości osoby psychicznie chorej, nieprzytomnej czy ciężko rannej w wypadku, bo takie osoby w naszej bazie raczej nie figurują. Umieszczamy je wtedy w zakładzie opiekuńczym i wszczynamy czynności identyfikacyjne - wyjaśnia rzeczniczka KWP.

Robi się takiej osobie zdjęcie, pobiera od niej materiał genetyczny, poszukuje świadków. - Czasem decydujemy się na publikację wizerunku i najgorzej jest wtedy, gdy nikt się nie zgłasza, bo ta osoba żyła w kompletnej izolacji, z nikim nie utrzymywała kontaktów - dodaje Monika Chlebicz. Jeśli co najmniej przez rok nie da się ustalić personaliów, prokuratura występuje do sądu o wydane osobie NN aktu urodzenia.

Tak było (choć trwało to dłużej) w przypadku pana Kazimierza z Łochowic. Sprawdzano bazy danych, księgi parafialne w Gdańsku i okolicy. Bez skutku. - Chciałbym wiedzieć, co stało się z moimi rodzicami i dlaczego zostawili mnie z nianią - mówi pan Kazimierz. A może któryś z naszych Czytelników coś wie o rodzinie i dawnych losach bohatera naszej publikacji? - Wiem, że mama znała wiele języków, a niania była wielką polską patriotką - przypomina sobie 91-latek.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Jak 91-letni obywatel NN tożsamość swoją w końcu odzyskał... - Express Bydgoski

Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska