- Każdego roku na Wielkanoc przyjeżdżali do nas goście z całej Polski, którzy chcieli się spotkać ze swoimi rodzicami, dziećmi, czy małżonkami. W tym roku nie ma takiej możliwości. Bliskich naszych podopiecznych nie ma u nas już od kilku tygodni, ale nikt nie ma o to pretensji. Wręcz przeciwnie. Rodziny naszych podopiecznych cieszą się, że oni są u nas, ponieważ tu w zakładzie są o wiele bardziej bezpieczni niż w domu - opowiada Janina Mirończuk, prezes toruńskiego Zakładu Opiekuńczo-Leczniczego "Światło", w którym ze śpiączki wybudziło się ponad 70 osób.
Polecamy
Było to możliwe dzięki innowacyjnym metodom pobudzania ich do życia, wierze, że oni nie śpią, tylko żyją inaczej i wsparciu bliskich, którzy dopiero w "Świetle" zostali zrozumiani. Wcześniej byli traktowani przez medyków jako ludzie, którzy za wszelką ceną chcą utrzymać przy życiu kogoś, kto w ich ocenie jest rośliną. W Toruniu takiego myślenia nie ma. Nie ma też płaczu na korytarzach i życia w zawieszeniu tylko dlatego, że bliski śpi. Owszem śpi, ale on słyszy to, co się dzieje wokół i jak są święta, to trzeba je świętować w odpowiedni sposób. Tak było do czasu pandemii. Każdego roku w toruńskim zakładzie odbywało się śniadanie wielkanocne dla kilkudziesięciu osób z różnych zakątków Polski. Na wielkanocnym stole nigdy nie zabrakło żurku z białą kiełbaską i jajkiem, ciast, sałatek, owoców, ryb, czy jajek faszerowanych. Panie, które towarzyszyły swoim bliskim na kilka dni przed świętami tworzyły piękne ozdoby wielkanocne, a potem razem gotowały. Każda z nich miała swoje ulubione dania, które wychodziły najlepiej. Takie spotkania przed i w czasie świąt dla bliskich śpiochów były pewnego rodzaju terapią, czymś co można nazwać psychologiczną rodziną. I z tą rodziną opiekunowie pacjentów ze "Światła" spędzali Boże Narodzenie i Wielkanoc Tego wszystkiego w tym roku nie będzie, ale jak mówi Janina Mirończuk, jeszcze niejedna Wielkanoc przed nimi.
Polecamy
- Sytuacja jest trudna dla wszystkich, ale trzeba ją przetrwać. Dziś dokonujemy wyborów, które decydują o naszym zdrowiu i życiu, ale mamy też czas na przemyślenia. Wielu z nas zauważa, że nie doceniało codzienności i tego, że można wyjść z domu. To czas na refleksje dla wszystkich - opowiada Janina Mirończuk.
Prezes Fundacji "Światło" nie ugości swoich podopiecznych wielkanocnymi smakołykami, ponieważ większość z nich jest odżywania poprzez sondę, ale z uwagi na to, że wszyscy są wierzący, włączy im mszę świętą.
-Wielkanoc to bardzo ważne święta dla nas, katolików. Myślę, że każdy z pacjentów chciałby posłuchać mszy, dlatego im to umożliwimy. Wierzymy, że oni słyszą, czują i reagują - podkreśla Janina Mirończuk, dodając w rozmowie z "Nowościami" , że wszyscy pacjenci, którzy obecnie przebywają w toruńskim zakładzie są w swojej chorobie stabilni, a personel został wyposażony w środki ochrony osobistej.
Bezpieczeństwo jednych i drugich jest teraz najważniejsze, ale to, że sytuacja jest wyjątkowa nie oznacza, że ze śpiochami w czasie świąt nie można się skontaktować. Jak zatem złożyć sobie życzenia? Wystarczy zadzwonić.
Polecamy
- Kontakt bliskich z pacjentami jest u nas na porządku dziennym. Nie ma problemu, by złożyć życzenia za pośrednictwem telefonu, czy Internetu. Każdy z naszych pracowników chętnie w tym pomoże, dlatego zachęcam do składania sobie życzeń. Jestem też przekonana, że jeszcze niejedna Wielkanoc przed nami. I może bardziej ją docenimy, bo ważniejsza od zakupów będzie po prostu nasza obecność? - puentuje Janina Mirończuk.

W jakim kierunku powinna się zmieniać UE?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?