Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jak kradnie Polak w pracy

Małgorzata Oberlan
Dominuje wstyd, że było się okradanym i dało się wyrolować własnym podwładnym. O takim wstydzie słyszymy od toruńskich policjantów, gdy pytamy o nazwę zakładu w gminie Lubicz, którego dwaj pracownicy omal nie rozebrali na czynniki pierwsze.

<!** Image 3 align=none alt="Image 213262" sub="20 maja, punkt skupu złomu na terenie podtoruńskiej gminy Lubicz. W ręce policjantów wpada kolejny już transport aluminiowej blachy offsetowej, a wraz z nim złodzieje, którzy z zakładu pracy ukradli w sumie jej 14 ton.
[Fot. archiwum Policji]">

Dominuje wstyd, że było się okradanym i dało się wyrolować własnym podwładnym. O takim wstydzie słyszymy od toruńskich policjantów, gdy pytamy o nazwę zakładu w gminie Lubicz, którego dwaj pracownicy omal nie rozebrali na czynniki pierwsze.

Miesiącami ogałacali firmę z blach aluminiowych, wywożąc je na złom. Ukradli w sumie 14 ton, narażając pracodawcę na 80 tysięcy złotych strat. Przedstawiciele firmy bardzo proszą, by nie zdradzać jej nazwy. Wstydzą się. A pracownicy?
<!** reklama>

Złodziejska wspólnota

41-letni mieszkaniec powiatu golubsko-dobrzyńskiego i 54-latek z powiatu toruńskiego 20 maja wpadli w ręce policji w punkcie skupu złomu w Lubiczu. Tym razem przyjechali z niecałą toną blachy tzw. offsetowej. „Przedsiębiorczy” pracownicy usłyszeli już 70 zarzutów.

Przyznali się i od razu zadeklarowali chęć dobrowolnego poddania się karze, co nie zmienia faktu, że za kradzież będą odpowiadać przed sądem (maksymalny wymiar kary to 5 lat pozbawienia wolności). Pożegnali się też z samochodem i ciągnikiem rolnym, które policjanci zabezpieczyli na poczet przyszłych kar.

Pozostaje otwarte pytanie, czy 14 ton blachy, wywożonej sukcesywnie miesiącami, mogło zniknąć za sprawą tylko zatrzymanych dwóch delikwentów. I jaki udział w procederze ma właściciel skupu złomu. Takie kradzieże wymagają przecież złodziejskiej współpracy.

Podobnie jak w przypadku okradania firmy MBA-System w Solcu Kujawskim. Na początku maja, znów w punkcie skupu złomu, policjanci zatrzymali 23-letniego pracownika tej firmy. Młodzieniec usiłował zbyć 510 kilogramów firmowej blachy aluminiowej. Miał ją w samochodzie. Śledczy od razu przyjęli, że sprawa jest rozwojowa. - Najprawdopodobniej zatrzymany nie działał sam. Trudno przyjąć, że jedna osoba mogłaby organizować taką kradzież - podkreśla Przemysław Słomski z Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy.

Tak chronili, że aż strach...

Złodziejem w pracy okazać może się prawie każdy. Paradoksalnie nawet ten, kto przed kradzieżami zakład ma strzec! Taka historia wydarzyła się w podbarcińskich Bielawach. Przez ponad dwa miesiące policjanci z Żnina odbierali zgłoszenia, dotyczące kradzieży paliwa z samochodów, przyjeżdżających na teren cementowni Lafarge. Śledczy tropili, tropili i wytropili.

- Paliwo z samochodów podwykonawców kradli trzej pracownicy ochrony. Skradli w sumie ponad 560 litrów - relacjonuje Krzysztof Jaźwiński z Komendy Powiatowej Policji w Żninie. - Otwarte zbiorniki „czyścili” z paliwa bez najmniejszego problemu. Do zamkniętych się włamywali. Liczyli na to, że kradzieże pójdą na konto nieznanych sprawców.

Oczywiście, panowie z pracą się pożegnali. Odpowiedzą za kradzież przed sądem. W przyszłości w charakterze ochroniarzy zatrudnić mogą ich już tylko wyjątkowi ryzykanci.

Trudności ze znalezieniem pracy może też mieć w przyszłości 20-latek, który zaczął okradać chlebodawcę w Kowalewie Pomorskim już po... dwóch tygodniach od zatrudnienia. Kradł metalowe elementy, takie jak uchwyty kontenerów i tłoczniki do pras produkcyjnych. Od począ tku maja zdążył narazić firmę na straty w wysokości ok. 80 tysięcy złotych! Wpadł w ręce policji w minioną sobotę. Wygląda na to, że młodzieniec podjął pracę w konkretnym celu - ogołocenia zakładu.

Trzecie miejsce w Europie

Jak wynika z raportu, przygotowanego w ubiegłym roku przez firmę Euler Hermes przy współpracy z Pracodawcami RP, problem kradzieży i oszustw w pracy, czyli tzw. anomii pracowniczej, dotyczy 78 procent pracodawców w Polsce.

Tylko w samym handlu detalicznym straty finansowe polskich przedsiębiorców z tytułu okradania przez pracowników wyniosły w 2011 roku ponad 1,7 mld zł. Według „Światowego raportu o kradzieży w handlu detalicznym”, Polska zajmuje niechlubne trzecie miejsce w Europie. Pod tym względem wyprzedzają nas jedynie Rosja i Słowacja.

W sklepowe kradzieże często zaangażowane bywają osoby z różnych działów: magazynu, kas, ochrony. Jedni przymykają oczy na to, co robią drudzy, a zyskami się dzielą. Jak się okazuje, kradzieże personelu przynoszą polskim marketom i hipermarketom większe straty niż lepkie ręce klientów.

„Źle mi płacą, to kradnę?”

Wbrew potocznemu przekonaniu, wzmożenie kontroli, zagęszczenie monitoringu w firmie i zaostrzenie dyscypliny, wcale nie prowadzą do wyraźnego obniżenia liczby kradzieży. Dopóty, dopóki pracownik czuje się traktowany źle, trudno oczekiwać, że będzie identyfikował się z firmą i nie okradał sam siebie. „Źle mi płacą, to kradnę” albo „Wykorzystują mnie, to sobie odbijam” - tak często tłumaczą się pracownicy.

- Kradzieży w żadnym wypadku nie usprawiedliwiam ani nie rozgrzeszam, ale prawda jest taka, że część pracodawców sama na siebie kręci bicz - mówi Leszek Walczak, przewodniczący NSZZ „Solidarność” Regionu Bydgoskiego. - Ludzie zatrudnieni na umowach śmieciowych, odbierający najniższą krajową, wykorzystywani po godzinach nie będą się identyfikować z firmą.

Jakaś część z nich stara sobie taką sytuację zrekompensować przywłaszczaniem zakładowego mienia. Są też tacy, starsi, których nieodwracalnie skaził PRL. To ci, dla których wszystko jest wspólne, czyli niczyje, czyli do wzięcia.

Zdaniem związkowca, inaczej traktowani powinni być ci, którzy z premedytacją okradają zakład (regularne wynoszenie towarów z magazynu, ściąganie paliwa itp.), a inaczej ci, którzy jednorazowo dopuszczą się występku, np. zainteresują się leżącym od dawna i nikomu niepotrzebnym zakładowym żelastwem, i powędrują z nim do skupu. - Jak podaje GUS 14 procent spośród osób pracujących, korzysta z zasiłków pomocy społecznej. To chora sytuacja. Oznacza, że w Polsce nawet pracując można cierpieć biedę. Taki stan rzeczy musi rodzić patologie - dodaje Leszek Walczak.

W firmie idealnej

Eksperci z portalu finansowego IPO.pl podają cztery patenty na lojalność personelu, gwarantującą, że nie będzie on łakomił się na „zakładowe”. Pierwszy z nich to podwyżka zarobków. Człowiek źle opłacany, zamiast skupić się na obowiązkach, bez przerwy myśli o niezapłaconych rachunkach i pustej lodówce. Wynagrodzenia powinny być adekwatne do wykonywanych obowiązków i regularne - odkrywają Amerykę eksperci. Jeśli firma płaci marnie, a na dodatek z poślizgiem, personel zaczyna kombinować.

Patent numer dwa to zapewnienie pracownikom możliwości rozwoju. Człowiek, w którego firma inwestuje, raczej się jej trzyma, a nie myśli o tym, jak ją wykorzystać czy oszukać. Zbyt duża rotacja uderza w wynik finansowy przedsiębiorstwa.

Patent trzeci? Kultura organizacyjna firmy. Pod tym określeniem eksperci rozumieją m.in. obecność sprawiedliwego i uczciwego kierownika, traktującego wszystkich jednakowo, dbającego o swych podwładnych.

Wreszcie - patent czwarty, czyli stawianie wysokich wymagań moralnych. - Piętnowane muszą być wszelkie przypadki prób oszustwa. Dla takich pracowników nie powinno być miejsca w firmie. Zadbać o to można już podczas rozmowy kwalifikacyjnej, rekrutując osoby także pod względem ich zasad moralnych - podpowiadają eksperci IPO.pl.

- Niestety, tego, jaką wartością jest lojalność pracownika, wielu pracodawców nie rozumie. Traktując go źle, zbierają żniwo, między innymi, w postaci kradzieży - uważa Leszek Walczak z NSZZ „Solidarność”.


Warto wiedzieć

Lepkie ręce miewają nawet menedżerowie

Mężczyźni w wieku 30-40, pracujący w dziale zakupów i zaopatrzenia - to oni najczęściej kradną w pracy. Taki obraz wyłania się z raportu na temat skali oszustw i kradzieży w firmach w 2012 roku, który przygotowała firma Euler Hermes przy współpracy z Pracodawcami RP. Okazuje się, że zjawisko to dotyczy aż 78 proc. pracodawców w Polsce.

Badania Euler Hermes pokazują, że największą plagą w firmach są przywłaszczenia (36 proc.) oraz kradzieże (28 proc.). Wśród innych rodzajów nadużyć najczęściej występują: oszustwa (16 proc.), oszustwa komputerowe (4 proc.) oraz fałszerstwa (2 proc.). Konkretne przypadki dotyczą korzystania z komputera służbowego, telefonu czy samochodu do celów prywatnych (30 proc.), nadużyć związanych z wydatkami służbowymi pracownika (27 proc.) oraz przywłaszczenia/kradzieży przedmiotów pracodawcy (23 proc.).

Własne miejsce pracy okradają jednak nie tylko pracownicy najniższego szczebla. Z raportu wynika, że lepkie ręce miewają także menedżerowie. Z firmy potrafią wynieść nie tylko artykuły biurowe, ale i, na przykład, dobry sprzęt komputerowy, który przy okazji remanentu spiszą na straty. Nagminnym grzechem jest również używanie samochodu i telefonu służbowego do celów prywatnych. Dla wielu to „żadna kradzież” tylko „korzystanie z okazji”.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Kto musi dopłacić do podatków?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska