Jak minął sylwester w Toruniu? Ile wypadków, interwencji straży pożarnej i policji?

To był sylwester inny niż wszystkie. Bez miejskich zabaw, bez balów w restauracjach, bez imprez w klubach. Torunianie świętowali głównie w swoich domach albo w mieszkaniach znajomych i rodziny. Nieliczni wybrali się na sylwestrowy spacer. Ulice świeciły pustkami, tylko gdzieniegdzie można było dostrzec pojedynczych przechodniów.

Jak tegoroczny sylwester ocenia toruńska policja?

- Było spokojnie. Nie odnotowaliśmy poważniejszych interwencji. Na drogach obyło się bez żadnych większych zdarzeń, bez wypadków - mówi asp. Wojciech Chrostowski z Komendy Miejskiej Policji w Toruniu.

Jak dodaje, toruńscy funkcjonariusze nie mieli też żadnych interwencji związanych z zakazami przemieszczenia się czy obecnymi obostrzeniami. Torunianie najprawdopodobniej wzięli sobie do serca apel premiera o pozostanie w domach i świętowali w kameralnym gronie. Warto dodać, że w sylwestra patrole toruńskiej policji można było spotkać w różnych miejscach, w tym także na starówce. Ta jednak świeciła pustkami.

Oprócz policji na ulicach można też było spotkać wzmożone patrole Straży Miejskiej. Jak jednak informuje Jarosław Paralusz, Rzecznik Prasowy Straży Miejskiej w Toruniu, tegoroczna noc sylwestrowa zakończyła się bez większych incydentów. Było bezpiecznie.

W sylwestra w Toruniu na szczęście nie było żadnych wyjątkowo groźnych pożarów. Jak poinformował nas mł. kpt. Przemysław Baniecki, Oficer Prasowy Komendanta Miejskiego Państwowej Straży Pożarnej w Toruniu, strażacy interweniowali w Toruniu 7 razy.

- 5 zdarzeń dotyczyło pożarów śmietników. 1 zdarzenie było związane z załączeniem alarmu pożarowego na klatce schodowej w budynku wielorodzinnym - wyjaśnia mł. kpt. Przemysław Baniecki.

Okazało się jednak, że alarm włączył się wskutek zadymienia od petardy. Ostatnia interwencja dotyczyła pomocy policji w otwarciu mieszkania. Noc minęła więc dość spokojnie. - Nie było osób poszkodowanych - dodaje mł. kpt. Przemysław Baniecki.

Chociaż większość torunian świętowała Nowy Rok w bezpieczny i rozsądny sposób, to jednak nie wszyscy zastosowali się do prośby prezydenta miasta. Przypomnijmy, że przed sylwestrem Michał Zaleski wystosował apel do mieszkańców, aby nie używali fajerwerków.

- Liczę na Państwa rozwagę i odpowiedzialność. Bardzo proszę - zrezygnujmy z odpalania fajerwerków w trosce o siebie samych – przy ich użyciu liczne są przypadki zranień, a nawet poważnych uszkodzeń ciała. Chrońmy także zdrowie i życie naszych czworonożnych przyjaciół. To, co dla wielu z nas jest niezapomnianym i pięknym momentem, dla zwierząt staje się prawdziwą torturą - czytamy w apelu prezydenta. Michał Zaleski zachęcił mieszkańców, aby o północy, 31 grudnia, stanęli w oknach ze świecą lub lampką i w ten sposób pozdrowili noworocznie sąsiadów.

Część mieszkańców faktycznie zastosowała się do zaleceń prezydenta i nie używała fajerwerków. Niestety - nie wszyscy. W wielu miejscach niebo nad Toruniem rozbłysło jeszcze grubo przed północą. Jak jednak oceniają torunianie, sztucznych ogni było mniej niż w zeszłych latach. Możliwe jednak, że to tylko złudzenie. Na Wrzosach czy na Chełmińskim Przedmieściu fajerwerki były dość słabo widoczne ze względu na mgłę, przez co mogło się wydawać, że jest ich mniej niż w ubiegłym roku.