Jak on to zrobił? - pytają koledzy radni i wielu, wielu innych. Łukasz Walkusz (PO), 29-letni dyrektor gabinetu marszałka, zdobył rekordową liczbę głosów w wyborach do rady miasta.
<!** Image 2 align=none alt="Image 161558" sub="Łukasz Walkusz zdobył rekordową liczbę 2954 głosów / Fot. Jacek Smarz">Dokładnie 2954. Tylu torunian poparło wschodzącą gwiazdę polityki. Mniej osób oddało głos na kandydaturę Michała Zaleskiego na radnego (2210) czy Waldemara Przybyszewskiego (2095). Pytanie o receptę na sukces jest w pełni uzasadnione, ponieważ o radnym przez cztery lata było po prostu cicho.
Pierwsze koty za płoty
Do Torunia przyjechał na studia. Szybko zaangażował się w działalność samorządu studenckiego i stanął na jego czele. Szybko też trafił do partyjnej młodzieżówki PO. Pierwszy raz w wyborach wystartował w 2006 roku. Ubiegał się o mandat z Bydgoskiego Przedmieścia. Wyborcom obiecywał, między innymi, poprawę bezpieczeństwa (także utrzymanie tu komisariatu policji) i działania na rzecz młodzieży. Popełnił poważny błąd w kampanii, choć musiał działać z premedytacją.
<!** reklama>„Nazywam się..., mieszkam na osiedlu bydgoskim, a Toruń to moje miasto. Chcę, aby nasza dzielnica była bezpieczna, czysta i zamożna” - czytali zdumieni rodzice i oglądali kandydata PO na 6 zdjęciach. Na okładce - portret Walkusza, w środku - Walkusz na ulicy, na stadionie, na zebraniu związkowym, na tle panoramy miasta, itd. Wszędzie logo bliżej nieznanego stowarzyszenia „Młodzi dla Torunia” i hasła typu: „potrzebujemy korzystnych zmian i nowego spojrzenia na Toruń” - tego typu ulotki rozdawał rodzicom na wywiadówce w SP nr 7. Od dyrektora tymczasem uzyskał tylko zgodę na promowanie akcji honorowego oddawania krwi. Straż miejska zapowiedziała, że następnym razem przy takiej okazji będzie interweniować. On sam tłumaczył, że to była polityczna agitacja.
Ta wpadka mu nie zaszkodziła. Został radnym i zaczął robić karierę u boku marszałka Piotra Całbeckiego. Najpierw został jego asystentem, potem p.o. dyrektora gabinetu. Na sesjach i w komisjach Rady Miasta Torunia głos zabierał rzadko.
Aktywności nie pamiętają
Były już radny Krzysztof Makowski (nz.) tak zapamiętał cztery lata współpracy z Walkuszem: - Przez te lata zgłosił może ze dwa pomysły na sesji w ramach wolnych wniosków i zapytań. Z pewnością nie zapisał się wielkimi literami w historii tej rady. W większości jego wypowiedzi było słychać fakt umocowania w Urzędzie Marszałkowskim. Z pewnością nie w aktywności tkwi sekret wysokiego wyniku wyborczego. Józef Jaworski, były radny PiS, ma podobne odczucia.
- Najdelikatniej mówiąc, musiałbym głęboko sięgnąć w pamięć, by doszukać się przejawów aktywności tego radnego. I nie jestem pewien, czy bym je znalazł - twierdzi Józef Jaworski. - Jego sukces w wyborach to efekt skutecznej i kosztownej kampanii. Wystąpił w duecie z marszałkiem, mocno się promował na ulicach, z rzeszą współpracowników odwiedzał ludzi w domach.
Zmiana okręgu
Makowski do recepty na zwycięstwo dodaje jeszcze: jedynkę na liście i słabość listy PO w okręgu. Ano właśnie - okręgu. Choć Łukasz Walkusz zameldowany jest przy ul. Słowackiego, partia wystawiła go na czele kandydatów z okręgu nr 4 (Rubinkowo, Jakubskie, Mokre, Grębocin, Bielawy).
Tu pukał do mieszkań osobiście albo rękoma wolontariuszy. Tu wisiał na plakatach często ramię w ramię z marszałkiem. Tu składał obietnice i inicjował akcje, np. starań o wybudowanie wielopoziomowego parkingu na Rubinkowie.
21 listopada pobił rekord popularności.
- Liczy się wynik. Gratulacje! - mówi tylko Waldemar Przybyszewski z PO. Nie chce rozmawiać o tym, jak taki wynik się robi.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
