<!** Image 1 align=left alt="http://www.nowosci.com.pl/img/glowki/warta_ryszard.jpg" >Czy można bronić społecznego interesu kierując się partykularnymi względami? Oczywiście, że można. Wcale nie tak rzadko się zdarza, że dobro wspólne pokrywa się z tym zupełnie prywatnym. Tyle teoria. Ciekawy przykład w tym względzie dostarczyły niedawne wydarzenia w telewizyjnej branży. Otóż, jak powiedział portalowi Press rzecznik grupy TVN Karol Smoląg, jego firma przygotowuje pozew przeciwko TVP SA dotyczący naruszania zasad dobrej konkurencji. W opinii TVN, TVP nielegalnie przerywa swe programy blokami reklamowymi, czego, jako nadawcy publicznemu, nie wolno jej robić.
<!** reklama>Znów zacznijmy od teorii. Wszystkie telewizje mają limit 12 minut reklam na godzinę. Autorzy Ustawy o RTV tak jednak postanowili, że komercyjne stacje mają prawo dzielić programy, by w przerwach puszczać filmiki o jogurtach, zupach, limuzynach i innych cudownych rzeczach, a nadawcom publicznym robić tego nie wolno, bo i tak mają wsparcie finansowe w formie abonamentu. Praktyka jest taka, że po tym, gdy TVP wyczerpała najprostsze sposoby wygospodarowania czasu na reklamę - na przykład rozdzielając serwisy informacyjne od prognozy pogody, by między tymi dwoma elementami ramówki sprzedać trochę czasu antenowego - pojawiły się bardziej kontrowersyjne rozwiązania. Już cztery lata temu TVN wystąpiła z pozwem przeciwko państwowemu eksmonopoliście i sprawę wygrała. Wtedy chodziło o dzielenie programów „Przebojowa noc” i „Gwiazdy tańczą na lodzie”. Tym razem chodzi o „Bitwę na głosy”. Zdaniem TVP, nie ma tu żadnego dzielenia, gdyż program zaprezentowany został w dwóch „niezależnych odcinkach”. To jasne jak piwo bezalkoholowe. To z reklam, z panem, który nie wiedzieć czemu przymykał oko. Wątpliwości budzi też transmisja z gali Telekamer, która nie dość, że pokazana została w dwóch kawałkach, to jeszcze tak się jakoś złożyło, że telewidzowie mogli oglądać reklamy akurat w tym czasie, gdy rozdawano nagrody za najlepsze kanały tematyczne, z których gros przypadło komercyjnej konkurencji TVP. No, to się dopiero nazywa kreatywność i marketing.
TVN ma, oczywiście, swój interes w pilnowaniu TVP. Im więcej telewizja publiczna wykroi miejsca na reklamy, tym więcej ich zgarnie, uszczuplając w ten sposób przychody konkurentów. Zasada nieprzerywania pojedynczych programów, które przecież trwać mogą godzinę czy półtorej, to jednak spore utrudnienie w maksymalnym wykorzystaniu dozwolonego 12-minutowego limitu.
No, dobrze, a gdzie tu interes publiczny? A tu: jeśli zarzuty TVN zostałyby przez sąd i tym razem potwierdzone, jeśli okazałoby się, że telewizja publiczna rzeczywiście kugluje zasadami, zamiast je respektować, to dzięki akcji TVN kpina z prawa zostanie osądzona. Dla przykładu i w społecznym, by nie powiedzieć - publicznym - interesie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?