Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jak w Belgii nie dostać alergii? moje trzy po trzy z wakacjami [felieton]

Artur Szczepański
Jak w Belgii nie dostać alergii? moje trzy po trzy z wakacjami [felieton]
Jak w Belgii nie dostać alergii? moje trzy po trzy z wakacjami [felieton]
Uważni Czytelnicy zarzucili mi, iż w wakacyjnym alfabecie pominąłem Anglię, szkoda jednak naszego wspólnego czasu na brexitowców, których mam nadzieję zobaczyć wkrótce w długich kolejkach na granicy z UE.

Muszę jednak powrócić do Belgii. Kraju o znikomych wartościach narodowych, bez własnego języka, gdzie znieważono naszą Beatę Szydło. Językiem belgijskim porozumiewają się jedynie europarlamentarzyści nieznający angielskiego lub francuskiego i nie mam tu na myśli nikogo konkretnego z PiS-u.

Belgia, czymkolwiek jest, należy do wyjątkowo męczących turystycznie. Bogactwa miejsc, które trzeba tu zobaczyć (must see!) nie wytrzymują nawet wyjątkowo odporni turyści z Azji. Na ich zemdlone ciała można natrafić na dziedzińcach zamków oraz domów znanych, choć nieżyjących, już malarzy, a także w kruchtach licznych na tym terenie kościołów

Zdarzyło mi się widzieć na własne oczy ofiary turystycznego terroru, choćby na dziedzińcu domu Rubensa. Walające się szczątki wycieńczonych zwiedzających są tu częstszym zjawiskiem. Kuriozalnie większość przybyszów zachwyca się w stolicy figurą sikającego chłopca, co budzi zrozumiały wstręt turystów z krajów, w których szkolny program okrojony jest o wychowanie seksualne i genderowską anatomię.

Jedną z miejscowych specjalności są frytki. Belgowie utrzymują, iż wynaleźli je na długo przed Francuzami. A przecież wiadomo, iż frytki wymyślił Mateusz Morawiecki, kiedy on i jego koledzy z banku, w czasie bitwy pod Cedynią, zostali okrążeni przez wrogie oddziały Dzikiego Horsta z Lipska.

Oprócz frytek mieszkańcy Belgii i liczne rzesze turystów żywią się małżami, występującymi również pod nazwą muli, które w praktyce są drogimi muszlami z niewielką ilością nadzienia, zupełnie nieprzypominającego naszej ulubionej wieprzowiny. Najdroższe mule podaje się w brukselskiej knajpie „U Leona”, w której niektórzy z moich rodaków często zamiast morskiego paskudztwa wybierają bohatersko kurczaka. Pomimo tego właściciel lokalu zgadza się na wyniesienie, niejako na pamiątkę, pozostałych po konsumpcji muszli, które po powrocie do kraju możemy pokazać bliskim jako dowód pobytu w jakimś nadmorskim kurorcie, a nie w zlaicyzowanej i wrogiej Brukseli.

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Jak w Belgii nie dostać alergii? moje trzy po trzy z wakacjami [felieton] - Express Bydgoski

Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska