Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jak zakazać wycieczek? FELIETON "CAŁY TEN POP" o tym, czy wycieczki szkolne są komuś potrzebne

Mariusz Załuski
Mariusz Załuski

No i przegrał prezydent nasz kochany. Choć, przyznać trzeba, żonę miał do Ameryki wyszykowaną jak rzadko. I jego kolega prezydent Donald też przegrał. Przegrał nawet ten pan od nagrań, co to teraz straszy PiS-owskich dostojników i nijak na poważnego mafiosa mi nie wygląda... Bo w tym tygodniu wygrał upał. I to tak wygrał, że wszystko pouciekało na drugi plan. I jak się tak w ten upał srogi przepychałem między spoconymi wycieczkami szkolnymi, to naszło mnie pytanie ważkie. Wiekopomne nawet, bo zmiany nasze społeczne podsumowujące. Po co komu są jeszcze potrzebne wycieczki szkolne?

Jasne, na pewno potrzebne są wycieczkowemu biznesowi, sprzedawcom ciupag i kusz oraz królom zapiekanek. I jasne też, że na pewno nie są do niczego potrzebne nauczycielom. Nie dość, że na dwie doby odrywa się ich od własnych dzieci, to jeszcze za darmochę obciąża koszmarną odpowiedzialnością.

No ale czy wycieczki potrzebne są uczniom? Teoretycy od nauczania, co to nigdy prawdziwych dzieci nie nauczali, powiedzą mądrze, że, wycieczki spełniają misję poznaczą i integracyjną. Czyżby? Poznawczą to może spełniały wieki temu, bo Polacy wtedy specjalnie ruchliwi nie byli, więc zobaczenie jakiegoś Biskupina czy nawet samego Ciechocinka, to już było coś. Ale dzisiaj? Kiedy spora część tej dziatwy śmiga z rodzicami po świecie?

Do tego propozycja biur wycieczkowych to w większości od dekad ta sama sztampa. U nas Gniezno, Gdańsk, Warszawa i coś lokalnego. Nauczyciel w czteroletnim cyklu to obskoczy i zaczyna od nowa. Jasne, może się wysilić, ale tak z łapą na sercu – my byśmy się tak za darmo wysilali? To dlaczego wymagamy tego od nauczycieli?

Dziś, jak się pyta dzieci, dokąd chcą jechać, to one z kolei pytają: a w jaki dzień? Bo ważne jest to, jakie lekcje przepadną. A w ankietach po wycieczkach jako najnudniejszy element wskazują zwykle przewodnika i zwiedzanie, a jako najfajniejszy - czas wolny. Trochę nielegalny, bo nie powinien się przydarzyć, ale nauczyciele to też ludzie.

Funkcja integracyjna? Też bym dyskutował. Spora część wycieczki to jazda autokarem i rzeczywiście przez czas jakiś dzieci integrują się w robieniu hałasu. Kiedy dostaną pozwolenie na wyciągnięcie smartfonów, natychmiast integrują się z nimi. Bo dziś megaproblemem na wycieczkach nie jest już żarcie chipsów do upadłego, ale smartfony właśnie. Znajoma nauczycielka opowiadała mi, że jechała kiedyś z klasą przez piękną polską krainę i dosłownie ani jedno dziecię nie wyglądało przez okno. Za to wszystkie wgapiały się w smartfony. Cóż, niewątpliwie właśnie czytały o tej krainie w sieci.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska