Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jaka jest prawda o śmierci noworodka w klinice Bra-Med w Lipnie?

Małgorzata Oberlan
Małgorzata Oberlan
- Gdyby KTG przez całą noc monitorowało tętno naszej córki i cięcie cesarskie wykonano wcześniej, to ona by dziś żyła - pewien jest Marcin Siewierski. Sprawę badają policja i prokuratura
- Gdyby KTG przez całą noc monitorowało tętno naszej córki i cięcie cesarskie wykonano wcześniej, to ona by dziś żyła - pewien jest Marcin Siewierski. Sprawę badają policja i prokuratura Jacek Smarz
Marcin Siewierski jest przekonany, że gdyby medycy w nocy nie zlekceważyli bólu jego narzeczonej, ich córeczka by przeżyła.

Przypomnijmy. 22-letnia pani Karolina trafiła do niepublicznej kliniki Bra-Med w Lipnie w środę wieczorem. Nie odeszły jej wody płodowe, nie było akcji porodowej, ale miała bóle podbrzusza. Około 6 rano w Boże Ciało położna odkryła brak tętna dziecka i zaalarmowała lekarzy. Dziewczynka o wadze 2300 gramów przyszła na świat w stanie krytycznym. Reanimacja się nie udała, dziecko zmarło, a ojciec zawiadomił policję, że lekarze nie dopełnili obowiązków. Wczoraj szerzej przedstawiliśmy wersję wydarzeń doktora Lecha Bramorskiego, szefa kliniki. Dziś - relacja ojca.
[break]
Bóle za słabe?
- Przez całą ciążę wszystko było w porządku. Moja dziewczyna była pod opieką lekarza z Bra-Medu. Na wizyty przychodziła regularnie, średnio co 3 tygodnie - mówi Marcin Siewierski. - W środę około godz. 18.00 Karolina miała lekkie skurcze. Powiedziała mi o tym przez telefon (byłem w drodze z Niemiec, gdzie pracuję, do Polski). Umyła się, spakowała i z krewnymi około 20 stawiła się na obserwację w klinice.
Kobieta powiedziała, że ma lekkie skurcze co 15-20 minut. Od położnej miała usłyszeć, że to małe skurcze. Sprawdzono tętno dziecko, które było normalne. Pani Karolinie powiedziano, że ma się wyspać i zebrać siły na poród.
O godz. 23 pacjentka nadal nie spała i skarżyła się na bóle brzucha. Wykonano KTG. Znów wyniki nie niepokoiły.
- Potem o 1, 2 i 4 w nocy dziewczyna dalej do mnie sms-owała. Pisała, że ma bóle, a słyszy, że są zbyt słabe. Te sms-y przekazałem już policji - ciągnie Marcin Siewierski. - O 6 rano położna odkryła, że tętna dziecka nie ma. „Może przewróciło się pupką do góry i nie można go wyczuć” - powiedziała. O godzinie 8 odebrałem telefon z informacją, że moje dziecko nie żyje...
Ojciec nie kryje łez. W domu wszystko czekało na maleństwo: łóżeczko, śpioszki, pieluszki... Cały przebieg ciąży upewniał rodzinę, że na świat przyjdzie zdrowa dziewczynka. W październiku młodzi mieli wziąć ślub i wyprawić wesele. - Cesarskie cięcie wykonano dopiero ok. godziny 7.30. Gdyby KTG przez całą noc monitorowało tętno naszej córki i cięcie wykonano wcześniej, to ona by dziś żyła - pewien jest pan Marcin.
O północy robiliśmy cesarkę
Dr Lech Bramorski, ginekolog położnik z 51-letnim doświadczeniem zawodowym, zapewnia, że opieka w nocy nad panią Karoliną była właściwa.
- Był lekarz, było robione KTG. Ta pacjentka nie miała jednak w nocy wskazań do cesarskiego cięcia. Gdyby były, natychmiast byśmy je wykonali. Jeszcze o 24 cesarskie wykonywaliśmy innej kobiecie. Dla mnie, specjalisty, to kwestia 20-30 minut - podkreśla lekarz. - Nie wiem, dlaczego dziecko zmarło. Czekam na wyniki sekcji zwłok.
Do tematu wrócimy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska