Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jaka stypa?! Jakie kwiaty?!

Jacek Kiełpiński
Nad grobem Jerzego Kołodziejczaka z Grudziądza rodzinie trudno nie mówić o pieniądzach. Żona, syn i szwagierka są przekonani, że zakład pogrzebowy coś kręci, bo przez ponad pół roku nie wytłumaczył, na co wydał prawie cały ZUS-owski zasiłek.

Nad grobem Jerzego Kołodziejczaka z Grudziądza rodzinie trudno nie mówić o pieniądzach. Żona, syn i szwagierka są przekonani, że zakład pogrzebowy coś kręci, bo przez ponad pół roku nie wytłumaczył, na co wydał prawie cały ZUS-owski zasiłek.

<!** Image 2 align=none alt="Image 171405" sub="- Był pogrzeb? Był. Ładnie było? Ładnie. To do widzenia! - tak mnie traktuje dziś Henryk Wszołek, właściciel zakładu pogrzebowego „Feniks”, a ja chcę tylko, by się wreszcie ze mną rozliczył - mówi Bogusława Kołodziejczak.
/ Fot. Archiwum">- Tej śmierci naprawdę nikt się nie spodziewał. Gdy będąc w Anglii usłyszałam od syna, że Jerzy zmarł we śnie, byłam w szoku - zapewnia Bogusława Kołodziejczak. - Syn podobnie. Nie mieliśmy głowy do niczego. Organizację pogrzebu i rozliczenie wszystkich kosztów zleciliśmy specjaliście. Zorganizował. Ale do dziś nie rozliczył.

<!** reklama>Popatrzył jakoś dziwnie...

W sierpniu ubiegłego roku obowiązywały jeszcze wyższe stawki zasiłku pogrzebowego, wyliczało się go podwajając przeciętne wynagrodzenie miesięczne. Wówczas dawało to 6632,76 zł.

- Mama mnie poprosiła, bym upoważnił jakiś zakład pogrzebowy do odbioru zasiłku z ZUS - wspomina Marcin Kołodziejczak, syn zmarłego. - Ktoś polecił mi „Feniks” przy ul. Chełmińskiej. Wówczas nie miałem pojęcia, o jaką kwotę chodzi. Właściciela pytałem tylko, czy pieniądze z ZUS wystarczą. Popatrzył na mnie jakoś tak dziwnie. Pewnie zrozumiał, że jestem w tej materii kompletnie zielony.

<!** Image 3 align=none alt="Image 171405" sub="Fot. Jacek Kiełpiński">Pierwszy sygnał, że szykuje się coś niepokojącego, odebrała szwagierka zmarłego, Daniela Kołodziejczak.

- Pojechałam do „Feniksa” z Marcinem - wspomina. - Chłopak był roztrzęsiony, a córka właściciela zakładu podsuwała mu tylko papiery do podpisu. Mnie zdziwiło i zaniepokoiło, że nim tam dojechaliśmy, szef „Feniksa” już zapłacił księdzu i to aż 600 zł. Taki przywiózł rachunek z parafii Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny. A dodał jeszcze, że łącznie zapłacił 750, tylko organista rachunków nie daje. Powiedziałam, że mógł na nas poczekać, bo ja bym to załatwiła zdecydowanie taniej. Dopiero potem do mnie dotarło, że Marcin przy mnie podpisał mu upoważnienie, zgodnie z którym pieniądze na pogrzeb miały trafić na konto zakładu. Od razu pomyślałem, że będą problemy z rozliczeniem wszystkiego. Kilka lat wcześniej chowałam męża, gdy zasiłek wynosił 4300 zł. Wtedy sama odebrałam pieniądze i za wszystko płaciłam. Zostało mi jeszcze sporo na stypę.

Żona zmarłego i szwagierka oniemiały, gdy usłyszały po ponad miesiącu, że pieniędzy na pogrzeb było aż 6630 zł, ale zostało tylko... 300 zł. - Dał mi tę kwotę i uznał, że jesteśmy rozliczeni - relacjonuje żona. - Gdy zaczęłyśmy przeglądać listę wydatków, od razu zauważyłyśmy, że wpisano inną trumnę. Miała być za 900, a była za 1200 zł.

<!** Image 4 align=none alt="Image 171405" sub="Ta faktura miała być najpierw za stypę, potem za kwiaty, a dziś szef „Feniksa” nie chce już nic na jej temat mówić. / Fot. Jacek Kiełpiński">- Denerwował się, odpychał mnie, gdy chciałam się bliżej przyjrzeć temu rozliczeniu - uzupełnia Daniela Kołodziejczak. - W końcu zaczął wypychać mnie z zakładu. Oddał ostatecznie jeszcze 300 zł, ale z łaską, zapewniając, że na tym wszystkim traci.

Może pani iść do sądu

Żona zmarłego żądała jednak faktur i rachunków. Kilkakrotnie była w „Feniksie”. Zapewnia, że nie były to miłe wizyty. - W końcu przez posłańca zakład przysłał papiery synowi - dodaje. - Znalazł się tam kwit opłaty cmentarnej w wysokości 800 zł (za otwarcie grobowca, a potem zamurowanie, jak wytłumaczyła potem Elżbieta Smolarek, kurator parafii ewangelicko-augsburskiej prowadzącej cmentarz). Jest rachunek od księdza, a także za usługę przewozową. Są też dwie faktury za „wykonanie usługi pogrzebowej”. Razem wszystko na 5160 zł. Gdyby do tego dodać 600 zł, które od zakładu wyszarpałam, to i tak 6632 zł nie wychodzi. Ale tu się nic nie zgadza, a cuda prawdziwe wychodzą na jaw, gdy analizujemy faktury.

Pierwsza opiewa na 2500 zł. Wdowa spisała sobie, co miało się składać na tę kwotę: trumna, kosmetyka, krzyż, wieńce, wiązanka, kostnica... - Razem 1680 - sumuje. - Czyli znowu coś nie tak. A druga faktura? Właściciel już wyraźnie wściekły na moją dociekliwość powiedział, że 1070 zł to koszt stypy. Jakiej stypy?! Przecież jej nie zamawiałam! Sama zrobiłam za swoje pieniądze skromne przyjęcie. Co on na to? Zamurowało go, a po chwili powiedział, że to było za kwiaty. Jakie kwiaty?! Przecież w poprzedniej fakturze były już ujęte wieńce i wiązanka. A innych kwiatów nie było. I tak to u niego jest. W końcu do mnie tak powiedział: „Pogrzeb był? Był. Ładnie było? Ładnie. To do widzenia!”

<!** Image 5 align=none alt="Image 171405" sub="- Ktoś polecił mi „Feniks”... - wspomina Marcin Kołodziejczak. - Zapewniał, że oni dobrze poprowadzą pogrzeb. / Fot. Jacek Kiełpiński">I bardzo podobne słowa padają, gdy pojawiamy się w grudziądzkim „Feniksie” 2 maja. Córka właściciela widząc niezadowoloną klientkę miła nie stara się być. - A z panem nie będę rozmawiać. Kim pan w ogóle jest? - rzuca krótko.

W końcu daje numer telefonu taty. Henryk Wszołek przyjeżdża wściekły po dwudziestu minutach. Wcześniej mówił, że jest w sklepie, teraz zapewnia, że musiał specjalnie wstać z łóżka, bo jest chory. Rękę złamał.

- Pogrzeb był, był. Teraz może pani iść do sądu, proszę bardzo. Jesteśmy rozliczeni - krótko traktuje klientkę. - Czego pani ode mnie chce? Ja mówiłem coś o stypie? Nie róbcie ze mnie tyrana! - powtarza wielokrotnie, nie tłumacząc, co rozumie pod tym pojęciem. - Waszej rodzinie zrobiłem wielką przysługę - zapewnia.

Kamieniarz zwinął interes

Ale do konkretów. Czy może wykazać, na co dokładnie wydał blisko 6000 zł z zasiłku pogrzebowego Jerzego Kołodziejczaka?

- Wszystko jest w specyfikacji. Odszukam, napiszę panu, podpiszę imieniem i nazwiskiem i prześlę faksem do redakcji - mówi, a córka prosi o numer, pod który dokument ten ma być wysłany.

Czyżby pojawiała się szansa na rozwianie wątpliwości rodziny zmarłego?

Za dwa dni rozmawiamy telefonicznie. - Byłem u adwokata. Ta kobieta miała już wszystko wyjaśnione. Niech idzie... na cmentarz. Rachunki są zgodne z tym, co zrobiłem. Ta faktura na 1070 zł to dopłata do rachunku za pogrzeb. Jeszcze trzeba dodać 900 zł, które dałem kamieniarzowi...

- Jakiemu? Chętnie z nim też porozmawiam - udaje mi się wtrącić.

- Zwinął interes i gdzieś poszedł - rzuca po dłuższej chwili. Stanowczo zaprzecza, by dwa dni wcześniej obiecywał przesłać specyfikację. - Ja się z panem tak umawiałem? Żartuje pan? A tę babę podam do sądu za nękanie. Nie róbcie ze mnie tyrana!

* * *

Sprawdziliśmy w ZUS-ie. Zasiłek za Jerzego Kołodziejczaka przesłany został do Zakładu Pogrzebowego „Feniks” nie po miesiącu, jak zapewniał właściciel, tylko 27 sierpnia, czyli dziesięć dni po śmierci. „Feniks” przedstawił tam tylko jedną fakturę na 2500 zł. Ale tyle ZUS-owi wystarczy. Reszta pieniędzy powinna być, jak twierdzą pracownicy tej instytucji, zwrócona rodzinie. A za ile można pochować dziś człowieka? Według właścicieli zakładów pogrzebowych, z którymi rozmawiałem, przeciętny pogrzeb kosztuje około 3500 zł. Ich zdaniem, nawet po tegorocznej obniżce zasiłku pogrzebowego do 4000 zł, udaje się dziś wygospodarować jakąś kwotę na stypę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska