Janowicz się wygłupił

- Jesteśmy generalnie krajem, w którym nie ma jakiejkolwiek perspektywy, czy to w sporcie, czy w biznesie czy w życiu prywatnym - mówił Jerzyk po drugiej swojej porażce. - Nie ma perspektywy dla nikogo. Studenci studiują tylko po to, żeby z tego kraju wyjechać. Trenujemy gdzieś po szopach i to nie tylko w tenisie. (...) To czemu macie takie oczekiwania wobec nas?! Może sami wyjdźcie najpierw na ten kort! Przepracujcie całe życie na korcie a dopiero potem miejcie oczekiwania! (...) Czytam wasze artykuły i mi się śmiać chce. Kim jesteście, żeby mieć takie oczekiwania?! Co takiego robicie, żeby je mieć?! Siedzicie tylko i krytykujecie!
[break]
Janowicza mocno skrytykowali sportowcy - m. in. piłkarz ręczny Artur Siódmiak („Dziecko, a nie sportowiec... żenada”), siatkarz Trefla Gdańsk Wojciech Żaliński („Co za burak”), trener siatkarzy AZS Politechniki Warszawa Jakub Bednaruk („Ja zwyczajnie dzieciakowi już kibicować nie będę”), nestor polskiego dziennikarstwa sportowego Bohdan Tomaszewski („Nadmierna miłość własna, zarozumiałość, brak zrozumienia, czym jest autorytet w życiu młodego człowieka, brak taktu, brak wyczucia”), jego syn Tomasz, też dziennikarz („To był bełkot człowieka, który jest emocjonalnie niezrównoważony”) czy poseł, były reprezentacyjny bramkarz piłkarski Jan Tomaszewski („Oczekuję, że pan Janowicz przeprosi Polaków, a jeśli nie odpowiada mu kraj, to niech zrezygnuje z naszych barw i wybierze inne obywatelstwo”). Nieśmiało broniła Janowicza za to Agnieszka Radwańska („Widać u niego nerwy na korcie i poza nim. Wybuchnął po meczu. Ja znam to uczucie, dlatego zawsze czekam pół godziny, godzinę przed wypowiedzią. Troszkę miał racji”).
Wypowiedzieli się też sportowcy z naszego regionu. Tomasz Gollob, aktualnie żużlowiec Unibaksu, podobno wysłał do Janowicza sms-a z poparciem. Dla niego jednak taka postawa to powrót do przeszłości - u progu kariery krytykował żużlowe władze za warunki finansowe proponowane kadrowiczom, nazywając je „ścierwem na kiju”.
Krytyczni wobec Janowicza są za to wywodzący się z Torunia kolarze. Michał Kwiatkowski skomentował postawę tenisisty, że „przegrywać też trzeba umieć”, a Michał Gołaś stwierdził, że nigdy nie trenował w „szopie”.
Sławomira Kruszkowskiego, trzykrotnego olimpijczyka w wioślarstwie, a obecnie trenera młodzieży zapytaliśmy, czy miał w karierze momenty, w których po porażkach zachował się tak, że później żałował.
- Sam nikomu nigdy po porażce nie ubliżyłem, ale miałem jedno spięcie z dziennikarzami - wspomina nasz wioślarz. - Kiedyś jechaliśmy do Mediolanu na mistrzostwa świata jako faworyci, a zajęliśmy trzecie miejsce. Na konferencji w Toruniu miałem pretensje, że dziennikarze więcej miejsca poświęcają Adamowi Małyszowi niż lokalnym wioślarzom. To było bez sensu, ale szybko sobie wszystko wyjaśniliśmy. A tenisiści? Miałem przelotny kontakt z Agnieszką Radwańską podczas igrzysk w Pekinie. Muszę powiedzieć, że nie darzę ani jej, ani Janowicza sympatią. Dla mnie są strasznie zarozumiali, ociera się to nawet o bufonadę. Dlatego nie kibicuję im, nie oglądam ich meczów. Rozumiem frustrację, ale Janowicz, zamiast uderzyć się w klatę po porażkach, zaatakował innych. Ja nigdy nie skarżyłem się na warunki na przystani na ulicy Popiełuszki, na brak odżywek, masaży, itp. A dziennikarze? Na pewno są różni, jedni są fachowcami, inni zaś szukają sensacji. Trzeba się z tym pogodzić.