Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Janusz Panasewicz: Koncerty nie przeszkodzą mi w oglądaniu mundialu

Tomasz Biliński AIP
Latem gramy nie wcześniej jak o godz. 22. Jeśli coś wypadnie wcześniej, to i tak wozimy ze sobą telewizor, który stoi na zapleczu. Większość meczów obejrzymy.
Latem gramy nie wcześniej jak o godz. 22. Jeśli coś wypadnie wcześniej, to i tak wozimy ze sobą telewizor, który stoi na zapleczu. Większość meczów obejrzymy. Grzegorz Galasiński
Liczę, że reprezentanci Polski, którzy pomału będą kończyć karierę, pokażą się w Rosji - mówi wokalista zespołu Lady Pank i wielki fan sportu, zwłaszcza piłki nożnej, Janusz Panasewicz.

Patrząc na grupy mistrzostw świata, jaki to może być turniej?
Interesujący. Cokolwiek by mówić o Rosjanach, u nich sport zawsze był priorytetem. Organizacyjnie wszystko powinno być dopięte na ostatni guzik. Zresztą już się mówi, że jest dobrze. Pozostaje czekać na dobrą grę. Nie spodziewam się jednak zobaczyć czegoś, czego nie widziałem. Choć zawsze tak jest, że na mundialu pojawia się dwóch, trzech piłkarzy, którzy będą głównymi postaciami w kolejnych latach. Dobre jest to, że trudno wskazać „grupę śmierci”. Niemal wszystkie są wyrównane. Wyjątkiem jest ta z Rosją. Sportowo zdecydowanie najsłabsza.

Dla nas to kolejny turniej, po mistrzostwa Europy w 2016 r., w którym możemy liczyć na coś więcej niż mecze otwarcia, o wszystko i o honor.

We Francji drużyna odniosła sukces, fajnie grała. Choć chciałbym, żeby w Rosji strzelała więcej goli. Liczę na dobry wynik. Tym bardziej że to ostatni wspólny turniej dla tej grupy ludzi. Niektórzy pomału będą kończyć reprezentacyjne kariery. Będą więc dodatkowo umotywowani, by poprowadzić Polskę do sukcesu. Młodsi nie kreują jeszcze gry kadry. Karol Linetty, Bartek Bereszyński to przyszłość. Podobnie jak Dawid Kownacki, na którego czekamy, aż bardziej rozwinie się jego talent. W każdym razie mamy doświadczoną drużynę. O ile podczas Euro 2016 radość po kolejnych meczach była mimo wszystko niespodziewana, o tyle w tej chwili Polska jest zespołem rozpoznawalnym, o którym wszyscy wszystko wiedzą. Przez to będzie trudniej, ale najważniejsze, żeby każdy w zespole był zdrowy i w pełnej koncentracji.

Trwa trasa koncertowa związana z nową płytą Lady Pank „Zimowe Graffiti 2”. Plan na czerwiec i lipiec będzie układany pod mecze Polaków na mundialu?

Latem gramy nie wcześniej jak o godz. 22. Jeśli coś wypadnie wcześniej, to i tak wozimy ze sobą telewizor, który stoi na zapleczu. Większość meczów obejrzymy. Ale były mecze podczas koncertów, których wyniki podawały nam osoby z obsługi technicznej, a my przekazywaliśmy publiczności. Takich sytuacji było mnóstwo i dotyczyły nie tylko spotkań reprezentacji, ale też Ligi Mistrzów. Pamiętam, że jak w ostatnich eliminacjach Polska grała w Bukareszcie z Rumunią, to akurat graliśmy koncert w Bergen, w Norwegii. W klubie było dwa tysiące ludzi, w większości Polacy. I każdą bramkę, najpierw Kamila Grosickiego, później dwie Roberta Lewandowskiego, komentowałem na scenie.

Mecze Lotto Ekstraklasy pewnie nie cieszą się taką popularnością?

Mało fajnie się je ogląda. Oczywiście zdarzają się ciekawe, jak choćby w miniony weekend Wisły Kraków z Górnikiem Zabrze, ale bardzo rzadko. A ja chcę oglądać piłkę widowiskową, z dużą liczbą goli. W tym sezonie lubię patrzeć na Górnika. Gra ofensywnie, próbuje coś stworzyć. Natomiast nie potrafię znaleźć przyczyny, dlaczego u nas piłkarze są mniej wykształceni technicznie od graczy z innych lig. Mój syn Bruno trenuje w klubie, ale ja i tak cały czas mu powtarzam, żeby pracował nad techniką. Żeby prowadził piłkę, nie patrząc na nią. Drażni mnie, że piłkarzom w naszej lidze ta piłka przeszkadza.

Pięć lat temu wątpił Pan, że doczeka polskiego klubu w Lidze Mistrzów. Legia Warszawa sprawiła Panu psikusa.

I ogromnie mnie to cieszy, podobnie jak to, że nie zawiodła. Ale wciąż brakuje mi spójności w tym wszystkim. Klub, jego budżet, coraz lepsi piłkarze, kibice, otoczka itd. A tu jak jest jedno, to nie ma drugiego i tak dalej. Budowanie drużyn jest zagadką. Bo to nie dotyczy tylko Legii. Gdy słucha się prezesów, to mówią o długofalowych planach. Może jeśli chodzi o młodzieżowe drużyny, ale nie w przypadku pierwszej. Jeżeli jakiś piłkarz błyśnie, to od razu jest sprzedawany. To też mnie drażni. Spodziewałem się, że awans Legii do Ligi Mistrzów będzie pierwszym krokiem do czegoś większego. Tymczasem, obym się mylił, ale żebyśmy znowu nie czekali ileś lat, aż kolejna drużyna tam zagra. A co się teraz dzieje w Legii?! Halo! Obojętnie gdzie i z kim gra, może przegrać, mimo że ma kosmiczny w porównaniu z innymi budżet.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Janusz Panasewicz: Koncerty nie przeszkodzą mi w oglądaniu mundialu - Strefa Biznesu

Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska