To nie były zwykłe śmieci. Jarosław Ś. zgromadził na miejskim gruncie przy Szosie Okrężnej 11 tony niebezpiecznych chemikaliów, zagrażających nie tylko glebie, wodzie i środowisku, ale także mogące skutkować pożarem.
Wiedział, co gromadzi
- Spowodował w ten sposób zagrożenie dla zdrowia i życia ludzi - uznał 27 marca 2019 roku Sąd Rejonowy w Toruniu. Sędzia Hanna Mincer zaznaczyła, że przedsiębiorca przyjął i zgromadził na działce groźne odpady ewidentnie dla zysku.
Sędzia nie uwierzyła też w to, że Jarosław Ś. nie zdawał sobie sprawy z zagrożenia i nie wiedział, co może być w pojemnikach, które za opłatą przyjął do zmagazynowania. „Wystarczyło spojrzeć na beczkę...” - mówiła Hanna Mincer.
Wyrokiem sądu Jarosław Ś. skazany został na rok i 2 miesiące bezwzględnego więzienia. Dostał też 8-letni zakaz prowadzenia działalności gospodarczej związanej z odpadami. Na Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki wpłacić nakazano mu natomiast 5 tys. zł nawiązki.
Miasto pokryło koszty
Kara dla sprawcy to jedno, a kłopot z groźnymi odpadami - drugie. Teoretycznie usunąć powinien je z działki ten, który jej tutaj nielegalnie zgromadził, czyli Jarosław Ś. Ale, oczywiście, mężczyzna wcale się do tego nie palił, choć był wzywany do podjęcia działania.
Polecamy
Urząd Miasta Torunia musiał zatem zająć się sprawą w ramach tak zwanego „wykonania zastępczego”. Procedura okazała się długotrwała, a koszty - porażające. Wstępnie urzędnicy szacowali w ubiegłym roku, że sięgnąć one mogą „nawet do miliona złotych”. Dziś wiadomo, że był to i tak optymistyczny szacunek.
Najpierw, zgodnie z przepisami, Urząd Miasta Torunia musiał w przetargu znaleźć specjalistyczną firmą ze stosownymi uprawnieniami, która podejmie się wyzwania. - Wcale nie było to łatwe. Przetarg ogłaszaliśmy dwukrotnie. Oferty cenowe odbiegały od naszych wstępnych założeń. Ostatecznie wybraliśmy specjalistyczne przedsiębiorstwo z województwa świętokrzyskiego, które zajęło się zadaniem „od A do Z”. Chodziło tutaj o odbiór niebezpiecznych odpadów, transport w odpowiednich warunkach oraz utylizację przez spalenie - znów w określonych normami i przepisami warunkach - podkreśla Joanna Pepłowska, kierownik referatu gospodarki odpadami i usług komunalnych w Wydziale Gospodarki Komunalnej.
Groźne chemikalia z Szosy Okrężnej wywoziło aż 19 tirów. Koszt całego zadania wyniósł blisko 1,5 mln zł (dokładnie 1 mln 490 tys. zł). Zapłaciło za to miasto.
„Będziemy dochodzić”
Kierownik Joanna Pepłowska od razu zaznacza, że gmina miasto Toruń będzie w przyszłości dochodzić zwrotu pieniędzy od Jarosława Ś. Jak bardzo karkołomnym zadaniem to będzie, można się tylko domyślać. Na razie toruńscy urzędnicy liczą na Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska. Już jakiś czas temu złożyli do niego wniosek o 1,5 mln zł pomocy na usunięcie odpadów. Został pozytywnie zaopiniowany, więc urząd czeka na pieniądze. - Będzie to dofinansowanie w formie pożyczki z perspektywą częściowego jej umorzenia - podkreśla Joanna Pepłowska.
Jarosławem Ś. zajmą się zapewne prawnicy z Urzędu Miasta Torunia. Czy cokolwiek w przyszłości od niego uzyskają? Podobno nie ma majątku.
Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?