„Jastrzębie” wkraczają do akcji wtedy, gdy robi się naprawdę niebezpiecznie

[break]
Grupa Interwencyjna Straży Miejskiej w Toruniu powstała w 2005 roku po zamieszkach z udziałem kilkusetosobowej grupy pseudokibiców na Dworcu Głównym PKP.

- Miałem wtedy służbę i pamiętam, że w ciągu dwóch minut do szpitala odwieziono czterech moich kolegów - mówi Jarosław Paralusz, rzecznik Straży Miejskiej.

Zdarzenie było impulsem, żeby powołać do życia oddział specjalny w strukturach Straży Miejskiej, który będzie przygotowany do działań przeciwko niebezpiecznym grupom.

Czarni rycerze

Grupa Interwencyjna została przeszkolona i wyposażona w odpowiedni sprzęt: kamizelki przeciwuderzeniowe, tarcze, hełmy z przyłbicami, nagolenniki i naramienniki.

- Już w 2006 roku pamiętam interwencję, kiedy jeden z naszych funkcjonariuszy otrzymał cios butelką - relacjonuje strażnik. - Uderzenie było tak silne, że hełm aż pękł. Strach pomyśleć, co by się stało, gdyby nie miał nic na głowie.

Miałem wtedy służbę i pamiętam, że w ciągu dwóch minut do szpitala odwieziono czterech moich kolegów - Jarosław Paralusz

Przez lata zmienił się charakter pracy „Jastrzębi”, bo tak nazywa się Grupę Interwencyjną. Z powodu emblematu na mundurach.

- To trzon wsparcia dla pozostałych strażników w momencie, kiedy zachodzi niebezpieczeństwo zagrożenia życia - podkreśla Jarosław Paralusz.

„Jastrzębie” wkraczają, kiedy ktoś wyciąga nóż lub inne niebezpieczne narzędzie. Szybko potrafią rozbroić i obezwładnić napastnika także z pomocą psa. Od dwóch lat w Grupie Interwencyjnej służy owczarek belgijski o imieniu Rys. Z opiekunami najczęściej pełni nocną służbę.

Z nożem i kostką brukową

23 czerwca 2013 roku, około godz. 3.50 dyżurny Straży Miejskiej wysłał funkcjonariuszy na ulice Piernikarską i Browarną, gdzie w bójce uczestniczył mężczyzna uzbrojony w kostkę brukową.

11 lipca 2014 roku przed godziną trzecią nad ranem funkcjonariusze Straży zatrzymali mężczyzn, którzy mieli skakać po samochodach zaparkowanych przy ul. Szczytnej.

19 października 2015 roku podczas patrolowania ulicy Słowackiego w trakcie legitymowania mężczyzna połknął woreczek z narkotykami i skierował nóż w stronę interweniujących strażników.

To tylko niektóre z poważniejszych interwencji Grupy Interwencyjnej, o których pisaliśmy w „Nowościach”.

- Podobnych spraw jest niestety mnóstwo - przyznaje Jarosław Paralusz. - W większości z nich, gdzie pojawiają się narkotyki czy alkohol, ostatecznie wkraczają funkcjonariusze Grupy Interwencyjnej.

Chłopy jak dęby

Każdy z nich to postawny gość. Wielu uprawia sporty walki. A najlepiej o nich świadczy fakt, że we dwóch lub trzech potrafią rozdzielić uczestników kilkunastoosobowej bójki.

Swoje umiejętności z zakresu taktyk i technik interwencji oraz samoobrony zaprezentowali podczas skromnych obchodów 10-lecia formacji. Z tej okazji odebrali proporzec z wizerunkiem „Jastrzębia”.

Wcześniej wyłącznie na potrzeby Grupy Interwencyjnej samorząd przekazał samochód za 100 tys. zł. Auto ma specjalnie zaprojektowaną przestrzeń pasażerską z możliwością przewozu dodatkowego sprzętu. Pojazd mieści osiem osób. Nadaje się również do... przewozu zatrzymanych.