KATARZYNA SKRZYNECKA, aktorka, piosenkarka, mówi o swojej nowej płycie „Fortea” i o sobie.
<!** Image 2 align=right alt="Image 173155" sub="Fot. Archiwum K. Skrzyneckiej">Pani nowa płyta brzmi świetnie, zwłaszcza podobają mi się chórki.
Bardzo mi miło to słyszeć, bo jestem współautorką aranżacji wraz z Grzegorzem Kopalą. Oboje jesteśmy wokalistami i mamy serce do dobrze brzmiących chórków, bo to tworzy nam przestrzeń, klimat.
Śpiewa Pani i gra na scenie - czy jedno jest dopełnieniem drugiego?
Już dwadzieścia lat pracuję w dwóch zawodach, ale staram się je rozdzielać. Skończyłam szkołę muzyczną, potem były studia teatralne i konsekwentnie idę w kierunkach, w których się rzetelnie kształciłam. Kocham swoją pracę i dziękuję Bogu, że mogę pracować w zawodach, które naprawdę lubię.
Dziedziną, w której można pogodzić te profesje, jest musical.
Miałam okazję grać główną rolę w musicalu „Chicago”, debiutowałam w „Metrze”. To ciężki kawałek chleba, jednocześnie śpiewasz, mówisz, grasz, a widz nie może słyszeć twojej zadyszki.
Głośno się Pani przyznaje do debiutu ponad 20 lat temu.
<!** reklama>Debiutowałam jako wokalistka w 1990 roku, jako aktorka jeszcze w szkole aktorskiej w musicalu „Metro”.
Pamiętam Pani debiut z Włodzimierzem Korczem...
Włodek Korcz jest jakby ojcem mojego debiutu, skomponował dla mnie piosenki i wprowadził mnie w ten świat. Po kilku latach spróbowałam swych sił w tworzeniu piosenek i dziś większość tych, które śpiewam, jest mojego autorstwa.
Na nowej płycie są dwa duety.
Tak, piosenkę „Foolish”, którą podarował mi Gordon Haskell zaśpiewałam z Witkiem Pasztem z grupy VOX, a „Opluj pl.” z Mezo. Ta piosenka jest dość kontrowersyjna, o bezlitosnej złośliwości anonimowych internautów.
Czyta Pani fora internetowe?
Kiedyś, kiedy mi zameldowano, że coś takiego istnieje, zajrzałam i wystarczy. Rzesze anonimowych internautów wylewają tam swój jad. Niech to sobie będzie, ale ja uważam, że to strata czasu.
Czas na ankietę. Znak zodiaku?
Najlepszy - Strzelec. Przypisuje się mu polot, szalone pomysły, komunikatywność, niepamiętliwość. I taka jestem. Mówi się też, że Strzelce są niestałe w uczuciach i do tego się już nie przyznaję.
Wady?
Spóźnialstwo. Wiecznie wpadam z wywieszonym językiem i znajomi wiedzą, że ze mną warto się umówić kwadrans wcześniej, to zdążę. Do tego roztargnienie.
Zalety?
Na pewno niekonfliktowość i pogoda ducha.
Gdyby mogła Pani powrócić do 1990 roku, co by Pani zmieniła?
Przypuszczam, że popełniłabym te same błędy i większość drogi przeszłabym tak samo. Czasem niektóre spontaniczne, słodkie błędy warto popełniać kilka razy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?