Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jesienni łowcy kardynalskich karpi

Piotr Schutta, zdjęcia Dariusz Bloch
Wielki jak jezioro staw Kardynał tu i ówdzie świeci mielizną. Kilka dni temu spuszczono z niego wodę. Kiedy przyjrzeć się uważnie tafli, widać ciemne kształty wyskakujące na powierzchnię. To ryby. Setki, tysiące ryb. W Gospodarstwie Rybackim „Ślesin” właśnie rozpoczął się jesienny odłów karpi.

Wielki jak jezioro staw Kardynał tu i ówdzie świeci mielizną. Kilka dni temu spuszczono z niego wodę. Kiedy przyjrzeć się uważnie tafli, widać ciemne kształty wyskakujące na powierzchnię. To ryby. Setki, tysiące ryb. W Gospodarstwie Rybackim „Ślesin” właśnie rozpoczął się jesienny odłów karpi.

<!** Image 2 align=none alt="Image 199091" sub="Najpierw odłowione karpie lądują na stole, na którym odbywa się selekcja. Najstarsze i największe sztuki zwane tarlakami nie trafią do sprzedaży - wiosną zasilą hodowlę.">- Spokojnie, jeszcze nie dzióbkują. Tlenu mają pod dostatkiem - uspokaja Karol Kabaciński, próbując przekrzyczeć pracujące na brzegu maszyny.

Dźwig podciąga zawieszoną na łańcuchu klatkę z rybami, obok pracuje mniejszy podnośnik, do którego podczepiony jest kasar, siata na drągu. To w nią łapie się karpie, wpływające do tzw. samołówki - prowizorycznej śluzy, do której puszczono świeżą wodę z Kanału Ślesińskiego. <!** reklama>

Szlachetny smak ryby

- Łowimy metodą „pod prąd świeżej wody”. Bo ryba chętnie płynie pod prąd - mówi Karol Kabaciński. Jest dyrektorem Gospodarstwa Rybackiego „Ślesin”, działającego od lat 30. ubiegłego wieku. Zaczynał tu w 1980 roku jako absolwent Technikum Rybackiego w Sierakowie na stanowisku młodszego specjalisty ichtiologa.

<!** Image 3 align=none alt="Image 199091" sub=" Józef Muzolf za pomocą kasara łapie ryby, które zwabiono do samołówki.">O karpiu i wielowiekowej tradycji hodowlanej w Polsce Karol Kabaciński wie wszystko i chciałby, żeby inni też wiedzieli. Że karpia właściwie hodowanego nie czuć mułem, że jego mięso ma szlachetny smak, że można je spożywać nie tylko w wigilię Bożego Narodzenia, ale i przez cały rok. I co najważniejsze, że naturalny chów, jaki odbywa się na akwenach w Ślesinie, to zero chemii w rybie.

- Nasz karp odżywia się tym, co jest w stawach, a dokarmiany jest mieszanką zbóż - podkreśla Karol Kabaciński.

Kiedy na gospodarstwo w Ślesinie spojrzeć z lotu ptaka, patrzącemu ukaże się niezwykły widok szachownicy prostokątów różnej wielkości, poprzecinanych zielonymi kreskami wałów. Jedne głębsze, drugie płytsze, wypełnione wodą lub porośnięte trawą - wszystko to stawy. W każdym z nich, zależnie od pory roku, dzieje się coś innego. Wiosną, gdy woda osiągnie temperaturę 18 stopni Celsjusza, do oczek zwanych tarliskami wpuszczane są w kompletach wyselekcjonowane dojrzałe sztuki - komplet to dwa samce i jedna samica. Kilka dni później można wybierać wylęg i przenosić go do kolejnych, przygotowanych pod młody narybek zbiorników.

<!** Image 4 align=none alt="Image 199091" sub="Każda partia jest dokładnie ważona. w jednej klatce mieści się ok. 200 kilogramów karpia.">- Kilka tygodni później mamy wycier, który wygląda już jak miniaturka dorosłej ryby, a waży kilka gramów. Te igiełki odławiamy młyńską gazą - tłumaczy Karol Kabaciński.

Zbiorniki, do których trafia nowy wylęg, to „przesadki”. W nich łuskowate niemowlęta podjadają, rosną i czekają na rozwój wydarzeń (jesienią pływająca młodzież przenoszona jest do zimochowów). W czasie odłowu z pierwszej przesadki, która odbywa się zawsze na początku lipca, wycier zmienia się w „lipcówkę”. Na drugi rok rybka znowu się przeprowadza i znowu zmienia przydomek, stając się „kroczkiem”. Wreszcie trzeciej wiosny karpie ze Ślesina trafiają do Kardynała, liczącego 100 hektarów stawu towarowego i zyskują miano „ryby handlowej”.

<!** Image 5 align=none alt="Image 199091" sub="Specjalnie przystosowany samochód do przewozu żywych ryb ma sześć basenów. Jego załadunek trwa pół godziny.">Nad brzegami Kardynała pod koniec każdego października zbierają się mężczyźni w rybackich kurtach i bez zbędnych słów rozpoczynają jesienny odłów karpi, by ryby trafiły najpierw do stawów magazynków, a później na świąteczne stoły w całej Polsce. W ciągu kilku dni grudnia, tuż przed Bożym Narodzeniem, Gospodarstwo Rybne „Ślesin” sprzeda prawie 200 ton ryb.

Selekty na stół nie trafią

Odłów zaczyna się o siódmej rano i trwa okrągłe 10 godzin, przez kilkanaście dni. Rybacy rozdzielają role. Kilku ludzi staje przy wielkim stole z bandami, na który sypią się dwukilogramowe sztuki. W tej masie wprawne oko musi wypatrzeć największe okazy, tak zwane selekty, które są gwarancją utrzymania hodowli. Ważą po pięć kilogramów i więcej. One na stół nie trafią. Rybacy wyłapują je i wrzucają do osobnego basenu.

Dwóch mężczyzn pracuje przy wadze. Odważają równe porcje tak, by każdorazowo do klatki trafiło 200 kilogramów ryby. Dzięki temu wiadomo, że stojąca obok ciężarówka zawiezie do magazynków w sumie 6 ton karpia, po jednej tonie w każdym z sześciu specjalnie skonstruowanych i natlenionych zbiorników. Cały załadunek trwa zaledwie pół godziny.

- Robota ciężka, ale jesienią nie jest tak źle. Najgorzej jest w grudniu przed samą Gwiazdką, kiedy mróz przychodzi i z magazynków trzeba lód skuwać - przyznaje Marek Sztuba, absolwent szkoły w Sierakowie. Przy hodowli ślesińskiego karpia pracuje nieprzerwanie od 40 lat. Nie tylko odławia ryby, ale też zapewnia im właściwe warunki bytowania. Każdego roku bagruje i odkaża stawy, kosi wybujałą roślinność, zgłodniałym karpiom podsypuje zboże.

Potężnie zbudowany Józef Muzolf ma w czasie odłowu specjalne zadanie. Obsługuje kasar. Z całych sił napiera na drąg i ogromnym podbierakiem przejeżdża po dnie samołówki, w której gęsto od karpi. Kiedy już mężczyzna nabierze ryb, podnośnik napina stalową linkę i kasar jedzie do góry. Rybacy pracujący przy stole jednym ruchem otwierają siatę i z góry sypie się rybna lawina.

- Namacha się człowiek - Józef Muzolf w gospodarstwie rybnym pełni też funkcję kierowcy. Wozi ludzi i ryby. Od przeszło 30 lat.

Kiedy grupka rybaków zmaga się na brzegu Kardynała z wiatrem i zimnem, kilka metrów dalej w drewnianym baraku rozkręca się Jan Bagrowski, rybak, a jednocześnie spec od promocji karpia. W imieniu Gospodarstwa Rybackiego „Ślesin” od lat wytrwale objeżdża gminne sale, kiermasze, targi, opowiadając o zaletach swojej ulubionej ryby, a przede wszystkim urządza pokazy filetowania i smażenia. Gospodynie domowe, które przeważnie stanowią jego audytorium i o gotowaniu wiedzą prawie wszystko, najczęściej już po kilku minutach pokazu z uznaniem kiwają głowami, nie mogąc się powstrzymać przed sięgnięciem po kolejną porcję smażonego karpia.

Przyprawa pana Jana

W fartuchu z napisem pankarp.pl (chodzi o założone w 2004 roku Towarzystwo Promocji Ryb), pan Jan przystępuje do pracy. W misce już czekają porcje świeżej ryby, która przez ostatnie dwanaście godzin macerowała się w przyprawie własnej roboty. Dokładną recepturę znają tylko trzy osoby: pan Jan, jego mama oraz babcia.

- To one mnie tego nauczyły. Biorę świeże warzywa z własnego ogródka i robię taką własną wegetę. Proszę powąchać jaki aromat - pan Jan podsuwa otwarty słoik, z którego bije zapach marchewki, pietruszki i czegoś jeszcze.

Kiedy po raz pierwszy miał publicznie zademonstrować swoje umiejętności, bał się, że gospodynie go wyśmieją. Ale nie. Okazało się, że nie ma człowieka, który oparłby się smakowi karpia w autorskiej wegecie. Poza jednym wyjątkiem, którego pan Jan nie może przeboleć. - Przez Lokalną Grupę Rybacką „Nasza Krajna i Pałuki” poprosiliśmy pana Makłowicza, żeby przyrządził coś z karpia. Odmówił. Powiedział, że nie będzie zajmował się rybą, którą czuć mułem - nie może przeboleć Jan Bagrowski.

Dwa tygodnie temu o ślesińskim karpiu głośno było w kościele. Proboszcz miejscowej parafii pw. św. Mikołaja w ogłoszeniach duszpasterskich zachęcał wiernych do kupowania ryb z gospodarstwa „Ślesin”. - Ryba świeża, doskonałej jakości i taniej niż w sklepie - zapewnia duchowny.

- Szkoda, że przypominamy sobie o karpiu dopiero przed świętami - żałuje Karol Kabaciński i próbuje ten stereotyp przełamać, promując swoją rybę przez cały rok. - Powoli to się udaje. W ciągu roku sprzedajemy coraz więcej restauracjom i komercyjnym łowiskom.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska