Okazało się, że tawerna grecka przy ulicy Strumykowej w Toruniu mieści się dalej niż przepisowe 50 metrów od świątyni. Nadal nie ma jednak pisemnej zgody na sprzedaż alkoholu.
Pisaliśmy o kłopotach właściciela greckiej tawerny „Magieras”, który nie może serwować w lokalu wina i piwa do dań. Nie ma zezwolenia magistratu. A ten, wydawało się, ma związane ręce, gdyż lokal, według pomiarów dokonanych przez magistrackich pracowników, miał mieścić się bliżej niż 50 metrów od kapliczki parafii ewangelicko-augsburskiej. Wymagana jest wtedy opinia proboszcza.
- Okazuje się, że to ja mam rację i odległość wynosi powyżej 50 metrów. A wciąż zgody nie mam. Jestem w plecy finansowo od 45 dni, gdy otworzyłem lokal - denerwuje się Radosław Klecaj, właściciel tawerny. - W magistracie mówią, że zgoda może być podpisana, gdy tylko komisja ds rozwiązywania problemów alkoholowych wyda pozytywną opinię. Mam czekać aż komisja się zbierze w wyznaczonym terminie To absurd. Zasada jest taka, że po uzyskaniu pozytywnej opinii komisji koncesję na sprzedaż alkoholu wydaje prezydent miasta, wypisuje Wydział Ewidencji i Rejestracji UM.
- Posiedzenie komisji jest wyznaczone na 14 czerwca. Ten pan złożył wniosek 14 maja. Zgodnie z procedurami jest miesiąc na załatwienie - zaznacza Krzysztof Kisielewski, dyrektor wydziału. - Jeszcze raz mierzyliśmy. Jest 50 metrów i parę centymetrów. Opinia proboszcza nie jest wymagana.
To dlaczego nie można zwołać komisji wcześniej? -pyta Radosław Klecaj.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?