Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jest po prostu aktorem

Małgorzata Chojnicka
Adam Woronowicz
Adam Woronowicz Małgorzata Chojnicka
Rozmowa z aktorem Adamem Woronowiczem, przy okazji spotkania w ramach Dyskusyjnego Klubu Filmowego „SE(A)NS” w Lipnie.

Czuje się Pan bardziej aktorem filmowym czy teatralnym?
Po prostu aktorem. Teraz jest akurat taki czas, że praca w teatrze niewiele się różni od pracy na planie filmowym.
A kontakt z widzem?
Trzeba zawsze mieć świadomość, że po drugiej stronie kamery znajduje się widz, który tak naprawdę będzie to oglądał. Zresztą pierwszą publicznością jest ekipa na planie i aktor ma nieustannie kontakt z żywym widzem.
Kiedy podjął Pan decyzję, że zostanie aktorem?
Była to raczej decyzja, że będę zdawał do szkoły teatralnej. Podjąłem ją chyba w drugiej klasie liceum, a rok przed maturą byłem już w pełni zdecydowany. Do łódzkiej „filmówki” nie udało mi się dostać, ale dwa tygodnie później zdałem egzaminy do Akademii Teatralnej w Warszawie.
Jest Pan aktorem poszukującym?
Jestem niespokojny i mam ambicję, aby nie ustawać w swojej drodze i ciągle poszukiwać. Chciałbym podsycać w sobie głód grania, bo tylko głodny artysta jest dobrym artystą. Najważniejsze, żeby być potrzebnym i mieć trochę tego aktorskiego szczęścia - trafić na odpowiedniego reżysera czy zagrać rolę, która leży jak rękawiczka.
Ma Pan na swoim koncie świetną rolę księdza Jerzego Popiełuszki. Jak wspomina Pan tamten czas?
Właśnie przez tę rolę wyszedłem trochę z cienia. Byłem bardziej kojarzony z Teatrem Telewizji czy w ogóle z pracą w teatrze, a tu nagle główna rola w tak ważnym filmie, bo długo oczekiwanym. Myślę, że był to punkt zwrotny w moim życiu. Przyznam się, że od tego czasu grywam częściej w filmach niż w teatrze. Od razu jednak nie rozdzwoniły się telefony, bo musiało upłynąć jeszcze trochę czasu. Pojawił się jeszcze epizod w „Rewersie” Borysa Lankosza, gdzie zagrałem pana Józefa. Wówczas ta mieszanka wybuchowa zaczęła działać.
Trudno było wcielić się w postać księdza Popiełuszki?
Ciężko jest się zbliżyć do takich charyzmatycznych postaci. Nie wystarczy przebrać się w sutannę, dokleić trochę włosów i udawać, że jest się charyzmatycznym kapelanem „Solidarności”. Trzeba o wiele więcej i łatwo o wpadkę. Pod tym względem była to bardzo trudna rola. Najwięcej wysiłku włożyłem w oddanie tego, co sobą reprezentował. Praca trwała bardzo długo, bo mieliśmy 70 dni zdjęciowych. Film realizowaliśmy z przerwami przez kilka miesięcy. Dużo się wtedy nauczyłem.
Wiara zajmuje w Pana życiu ważne miejsce…
Wiara odgrywa w moim życiu bardzo ważną rolę i myślę, że będzie tak nadal. Zawsze mi pomaga w trudnych momentach.
Nie towarzyszą też Panu skandale …
Na pewno nie jestem celebrytą i moje życie nie jest interesujące dla tabloidów. Bardzo dobrze, bo dzięki temu mogę spokojnie uprawiać ten zawód i zachowuję swoją prywatność. Wywlekanie intymnych spraw bywa bardzo przykre.
Co ma Pan w planach?
Skończyliśmy serial „Pakt”, który będzie emitowany jesienią. To bardzo interesujący projekt. W perspektywie mam dwa kolejne filmy i teatr.
Które z ról darzy Pan szczególnym sentymentem?
Mam kilka takich ról. Jedną z nich na pewno jest pan Józef z „Rewersu”. Lubię wiele ról teatralnych. Dobrze wspominam „Kształt rzeczy” w Teatrze Powszechnym. Wyjątkowych przeżyć dostarczył mi spektakl Teatru Telewizji „51 minut” Łukasza Barczyka. Grałem ze Stanisławą Celińską i Bogusławem Sochnackim, fenomenalnym aktorem, dla którego była to ostatnia rola. Jego głos przez wiele lat był kojarzony z Rumcajsem. Wszystkich swoich ról nawet nie widziałem. Należę do tych aktorów, którzy nie lubią oglądać siebie na ekranie, ale jestem w stanie tak na chłodno ocenić swoją grę. Potrafię zrobić to przyzwoicie i wyciągnąć jakieś wnioski.
Wspomnienie z dzieciństwa…
Do dzieciństwa się wraca, bo to był czas, kiedy niczego nie miało się na głowie. Wakacje były wyłącznie wakacjami, po których mogła spotkać nas jedynie szkoła. Miło wspominam wakacje spędzane u dziadków w Czarnej Białostockiej. Dla mnie był to okres fenomenalny. Mieszkały tam dwie babcie. Był las, koledzy i beztroska zabawa.
Jakie wartości wyniósł Pan z domu rodzinnego?
Zostałem wychowany w taki zwyczajny, normalny sposób. Widziałem prostą wiarę rodziców i dziadków, u których spędzaliśmy wszystkie święta. Tam się wszystko ukształtowało. Dom rodzinny zaczyna się wspominać, gdy się go opuści. Przyszedł moment, kiedy wyjechałem na studia do Warszawy i zacząłem bywać w domu jako gość. Wraca się do niego, ale to już wygląda trochę inaczej. Przyszedł też czas na własną rodzinę.
Proszę zdradzić zawodowe marzenie.
Jako aktor nie mogę narzekać, ale jeśli już mówimy o marzeniach to chciałbym zagrać w filmie, który byłby ważny dla europejskiej czy światowej kinematografii. Nie chodzi mi o nagrody, ale żeby ten projekt widzowie zapamiętali. Chciałbym mieć poczucie, że wziąłem udział w przedsięwzięciu, które jest istotne i zauważone przez świat. Warto marzyć.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska