Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Justyna Bieluch z „Od Nowy” o swej podróży życia

Maciej Koprowicz
Podczas pobytu na Kubie Justyna Bieluch zrobiła sobie zdjęcie na placu Rewolucji, na tle portretu Che Guevary
Podczas pobytu na Kubie Justyna Bieluch zrobiła sobie zdjęcie na placu Rewolucji, na tle portretu Che Guevary n
- Kuba to była moja podróż życia. W największym stopniu zmieniła moje życiowe podejście, spojrzenie na to, co jest w życiu ważne - mówi Justyna Bieluch.

Podróż na Kubę to coś zupełnie innego, niż standardowe egzotyczne wczasy z biurem podróży. Dlaczego zdecydowała się Pani pojechać w tak niezwykłe miejsce?

Byłam ogromnie ciekawa Kuby, tego, jak ten kraj żyje. Kuba jest egzotyczna nie tylko z powodu tropikalnego klimatu, ale przede wszystkim dzięki swojej sytuacji politycznej. To przecież jedno z niewielu komunistycznych państw na świecie. Kraj wciąż zamknięty, którym rządzą zupełnie inne zasady niż w miejscach, które do tej pory odwiedziłam. Kuba się zmienia, stopniowo się otwiera na świat, ale zależało mi, by zobaczyć ją jeszcze jako relikt komunizmu.

Jak wypadła konfrontacja Pani wyobrażeń o Kubie z rzeczywistością?

Przed każdym wyjazdem staram się merytorycznie do niego przygotować. Czytałam sporo o Kubie. Mimo tego, że wszyscy wiemy, jak wygląda ustrój tego kraju, to jednak mamy w głowach przede wszystkim pozytywne obrazki z Kuby - kojarzy nam się z salsą, rumem, cygarami, ulicznymi muzykami. Rzeczywiście, odwiedzając tę wyspę można jednocześnie zdziwić się niewyobrażalnymi dla nas współcześnie absurdami i zachwycić fascynującą atmosferą tego miejsca.

Zobacz także

Zobacz galerię: Podróż na Popa Iwana, szczyt Czarnohory

W jakich okolicznościach kubańska „komuna” najmocniej dała się Pani we znaki?

Na Kubie istnieją dwie waluty - peso kubańskie dla mieszkańców i peso wymienialne dla turystów. Praktycznie nie ma tam sklepów w naszym rozumieniu tego słowa, a jeśli już są, to dostępność artykułów jest niewielka. Poza tym mogłam kupować tylko w sklepach dla turystów albo na ulicznych kramach. Wszystkie sklepy są państwowe, nawet najmniejszy kramik. Oznacza to, że nie ma sensu się targować, bo wszędzie ceny są takie same. Mało jest też towaru. Byłam na Kubie w sierpniu ubiegłego roku, było 40 stopni, wilgotność powietrza 70 procent, a w Hawanie nie mogłam znaleźć sklepu, gdzie mogłabym kupić wodę mineralną! Zero szyldów - sklepy kubańskie to po prostu okratowane okienka w kamienicach. Inaczej sprawa ma się ze sklepami dla turystów. Kiedy znalazłam w pobliżu naszego hotelu coś w stylu marketu, zrobiłam zapasy - kupiłam między innymi trzy butelki piwa. Okazało, się, że wykupiłam cały zapas piwa w sklepie, a kolejna dostawa miała być dopiero za dwa dni.

Jak radzą sobie Kubańczycy z tak egzotycznymi dla nas problemami?

Miejscowi wolą prowadzić z turystami handel wymienny, bo co im po pieniądzach, skoro nie mają czego za nie kupić? Wracając z Kuby nie miałam problemu z nadbagażem - przywiozłam trochę wspaniałej kubańskiej kawy, rumu, ale za to bardzo wiele rzeczy zostawiłam. Kosmetyki, które mogę kupić w każdej drogerii w Polsce, ubrania, które za rok mogą być już niemodne i mi niepotrzebne, a tam są na wagę złota. Nawet tak prozaiczna rzecz jak długopis jest przez Kubańczyków bardzo pożądana. Ludzie żyją bardzo biednie, ale nie są przez to nieszczęśliwi. Są przyzwyczajeni do takiego życia i nie do końca zdają sobie sprawę, że można żyć inaczej.

Z naszej rozmowy zaczyna wyłaniać się dość smutny obraz wyspy... Chyba czas opowiedzieć o rzeczach, które Panią na Kubie zachwyciły.

Kuba leży na pięknym Morzu Karaibskim, ma cudowne plaże, szczególnie w okolicach Varadero. Ogromne wrażenie robią kubańskie miasta, choć w dużej części mocno zaniedbane, to zachwycające swoją atmosferą. Spędziłam w Hawanie cztery dni, to było niezwykłe doświadczenie. Widziałam piękne kolonialne wille, kamienice, które przetrwały w niezmienionym stanie. Odwiedziłam obowiązkowe punkty wycieczek, w rodzaju Placu Rewolucji czy Muzeum Rewolucji, ale fascynujące były też spacery po hawańskich uliczkach czy przejażdżki starymi samochodami. Na Kubie jest mnóstwo przepięknych aut z lat pięćdziesiątych czy sześćdziesiątych. To jedyne miejsce na świecie, gdzie można spotkać tyle zabytkowych samochodów, i to ciągle na chodzie. Co ciekawe, w kubańskich samochodach rzadko są pasy bezpieczeństwa, a czasem nie ma liczników prędkości, więc nie istnieją przepisy ograniczające prędkość jazdy, z czego Kubańczycy oczywiście korzystają.

Czego nauczyła Panią wyprawa na Kubę?

Kuba to była moja podróż życia. W największym stopniu zmieniła moje życiowe podejście, spojrzenie na to, co jest w życiu ważne. Zwróciła moją uwagę na to, czym się otaczamy - czy ja naprawdę potrzebuję wszystkich rzeczy, które mam? Kubańczycy mają niewiele, ale są radośni. Chyba mniej się stresują w życiu niż my, którzy ciągle czegoś potrzebujemy i do czegoś dążymy.

Czytaj także: Prezydent Torunia na wakacjach w Izraelu ZDJĘCIA

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska