Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kamienice w płomieniach i sarna na krze. To był czarny tydzień

Karol Piernicki
Pożar na dachu jednej z kamienic przy ulicy Sienkiewicza był bardzo groźny, a ogień zamiast gasnąć, w trakcie akcji mocno się rozprzestrzeniał i zagrażał innym obiektom
Pożar na dachu jednej z kamienic przy ulicy Sienkiewicza był bardzo groźny, a ogień zamiast gasnąć, w trakcie akcji mocno się rozprzestrzeniał i zagrażał innym obiektom Karol Piernicki
Jedna ofiara śmiertelna, jedna nieprzytomna przewieziona do szpitala i setki tysięcy złotych strat - to bilans tragicznych wydarzeń ze środy i czwartku.

Środa, godzina 22.30: wybucha pożar w kamienicy przy Legionów. Pożar w jednym z mieszkań na drugim piętrze. Ogień wydostaje się przez okno i zagraża wyższej kondygnacji.

Czwartek, około południa: pożar kilka ulic dalej, w kamienicy przy Kościuszki. Strażacy nie mogą dostać się do środka mieszkania. Wreszcie niszczą drzwi. Zastają prawdziwą stertę śmieci i leżącego nieprzytomnego mężczyznę.

Cudem uszedł z życiem

Lokator w takim stanie trafił do szpitala.

- Gdyby leżał tam kilka chwil dłużej, stałoby się najgorsze - nie ma wątpliwości Leszek Głowacki, komendant miejski Państwowej Straży Pożarnej w Grudziądzu. - Nasi ludzie zastali tam jeden wielki śmietnik. Mężczyzna leżał na stertach makulatury.

Trzeci pożar w ciągu doby

Czwartek, godzina 18.30: ogień pojawia się przy kominie w jednej z kamienic przy Sienkiewicza. Szeroko piszemy o tym na stronie pierwszej dzisiejszego wydania.

W ciągu dwudziestu godzin wybuchły trzy groźne pożary. To prawdziwa plaga.

- Jesień i początek zimy mieliśmy spokojny - podkreśla szef grudziądzkich strażaków. - A tu raptem trzy takie zdarzenia, jedno po drugim. Szczęście skończyło się 6 stycznia.

Hipotezy odnośnie przyczyn zdarzeń są różne. Strażacy są oszczędni w słowach.

Śledztwo da odpowiedź

- Wszystko wyjaśnią policyjne postępowania - mówi Leszek Głowacki.

Dodajmy, że cały tydzień był dla strażaków i służb kryzysowych pracowity. Jeszcze na jego początku miała akcja ratowania z kry na Wiśle sarny, którą udało się ocalić. Po krótkim pobycie w Centrum Edukacji Ekologicznej zwierzę trafiło do środowiska naturalnego.

- Nie była potrzebna dłuższa obserwacja - zapewnia Mateusz Cieślakiewicz, leśniczy Lasów Komunalnych. - Zwierzę mogło swobodnie zostać wypuszczone. Pobierało pokarm, nie miało złamań kończyn, reagowało prawidłowo na bodźce.

Powodów, dla których sarna znalazła się na środku rzeki, może być wiele.

- Mogła chcieć sama przepłynąć rzekę, mógł wystraszyć ją człowiek lub przepędzić psy. Podobne zdarzenia są częste na wodach stojących, gdzie na przykład lód pęka pod spacerującymi dzikami - kończy Mateusz Cieślakiewicz.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska