Gorąco, i to jeszcze jak, było niedawno w programie „W punkt” TV Republika. Prowadząca, słynna lwica propisowskiej publicystyki, Katarzyna Gójska masakrowała - jak to się ładnie dziś mówi - wiceministra spraw zagranicznych Bartosza Cichockiego. A przynajniej próbowała. Rzecz cała w wielkim skrócie jest taka: w listopadzie w TVP Info małżonek pani redaktor, Michał Rachoń, prowadził rozmowę o konflkcie rosyjsko-ukraińskim, a za tło w studiu robił wielki napis „Achtung Russia” z tym podwójnym „ss”, zapisanyn tak, jak na mundurach hitlerowskiej formacji.
Po tym programie do polskiego MSZ wpłynęła nota protestacyjna z rosyjskiej ambasady. Jako że sprawa dotyczyła rządowej TVP Info, MSZ skierowało pismo do Jarosława Olechowskiego, dyrektora kanału, z informacją o rosyjskim stanowisku i prośbą o odniesienie się do zarzutów.
I o ten list cała awantura. Gójska wielokrotnie zarzuciła Cichockiemu, że się pod pismem nie podpisał, że pismo strofuje i grozi polskim dziennikarzom, że MSZ przyjął w nim rosyjską narrację: „Państwo nie piszą, że to MSZ Federacji Rosyjskiej tak mówi”.
I to nie były żadne milutkie przekomarzanki, o nie.
„Będzie pan przepraszał, że mówi pan nieprawdę?”, „Pan oszukuje”, „Wie pan o tym, że pan kłamie”- to próbka stylu red. Gójskiej.
,
A jakaż przy tym była pryncypialna, jak święcie przekonana o swej racji... Tylko podziwiać. A dla podkreślenia przytłaczającej wagi swych zarzutów waliła długopisem w stół, co dodało tej interesującej rozmowie ciekawych efektów akustycznych. Na nagraniu awantura zaczyna się od ok. 8 minuty.
Gdy Cichocki poprosił, by pokazała pismo, nie zrobiła tego, ale dała do zrozumienia, że zna jego treść. Na koniec odwróciła się od swego gościa i wprost do kamery zapowiedziała z emfazą, że TV Republika wystąpi do MSZ o ujawnienie tego pisma. Wow, blady strach padł na gmach przy alei Szucha.
I zrobiło się przezabaw-nie, bo sam Bartosz Cichocki na twitterze pismo to opublikował, o co zresztą niektóre media mają do niego teraz pretensje, zupełnie zresztą bez sensu.
Dzięki tej publikacji całe to wielkie uniesienie i oburzenie red. Gójskiej, a zwłaszcza jej zaklęcia typu „Nie mam wątpliwości co do prawdziwości moich słów” - wszystko to nabrało absolutnie groteskowego wymiaru.
Bo przestrzeliła we wszystkim. Cichocki pismo, a jakże, podpisał, żadnego strofowania i gróźb ze strony MSZ tam nie ma i wyraźnie jest napisane, że to Rosjanie uważają, że doszło do znieważenia ich kraju.
Zwolennicy teorii spiskowych mogą teraz deliberować, czy to w ramach jakiś wewnętrznych przepychanek w obozie władzy wiceminister Cichocki miał tu być wystawiony na sztych, tyle że sprawę spartaczono? Czy może to red. Gójską ktoś chciał skompromitować, sprzedając jej bajeczkę o strasznym piśmie z MSZ, a ta ją w ciemno kupiła?
A może żadnego spisku nie ma, a jest tylko marne, dęte dziennikarstwo?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?