Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Katują własne dzieci, bo są sfrustrowani

Grażyna Ostropolska
W bitym dziecku budzą się złe emocje: poczucie krzywdy, nienawiść, bezsilność  i  chęć odwetu.
W bitym dziecku budzą się złe emocje: poczucie krzywdy, nienawiść, bezsilność i chęć odwetu. 123RF
Rośnie przemoc wobec nieletnich. W 2015 r. ofiarami fizycznego i psychicznego znęcania się było 32 dzieci z Kujawsko-Pomorskiego. W tym roku liczba pokrzywdzonych z naszego regionu wzrosła aż o 30 procent. Są wśród nich niemowlęta.

PRZECZYTAJ: Zatrzymano małżeństwo podejrzewane o stręczycielstwo

Bydgoszcz, 10 dni temu. Do szpitala trafia czteromiesięczna Oliwka. Dziecko ma pękniętą czaszkę i obrzęk mózgu. Rodzice zrzucają winę na dwuletnią siostrzyczkę Oliwki, która miała ją bić... kubkiem, tzw. niekapkiem. Biegły obala tę tezę, a gdy 23-letni ojciec ofiary trafia do aresztu, matka niemowlęcia wyznaje, że mąż od dawna znęcał się nad nią i córkami, a gdy dzieci płakały, bił je pięściami.

Toruń, marzec 2015 r. Prokuratura stawia zarzut znęcania się nad dziećmi 40-letniej matce. Sześciolatek ze śladami pobicia i jego 11-miesięczna siostra z odparzeniami wymagają pomocy medycznej.

PRZECZYTAJ: Areszt dla ojca za pobicie 4-miesięcznego dziecka

Włocławek, luty 2015 r. 19-letni Patryk K. katuje dwuletniego Marcela, synka swojej konkubiny. Zdenerwował się, bo potrzebował kasy, a matka Marcela nie dopełniła formalności i opieka społeczna nie wypłaciła zasiłku. K. rzucał dzieckiem i bił je tak długo, aż straciło przytomność. Marcelek po miesiącu walki o życie zmarł.

Świecie, kwiecień 2015 r. 21-letni Adrian W. śmiertelnie katuje trzymiesięczne niemowlę. Okazuje się, że już cztery lata wcześniej miał zarzut znęcania się nad innym potomkiem, również trzymiesięcznym.

Walka o przetrwanie

Skąd się bierze taka brutalność i agresja rodziców wobec całkowicie bezbronnych dzieci? To pytanie kierujemy do psychologów: dr Magdaleny Miotk-Mrozowskiej i dr Małgorzaty Wójtowicz-Szefler z Instytutu Psychologii UKW w Bydgoszczy.

- Spójrzmy na ten problem z perspektywy dziecka, które już w życiu płodowym walczy o przetrwanie - proponuje Małgorzata Wójtowicz-Szefler. - Podstawowym zagrożeniem dla jego rozwoju na etapie prenatalnym są wiek matki i stres - uważa psycholog. Największe problemy z wychowaniem dziecka mają kobiety, które rodzą zbyt wcześnie. - Nie są jeszcze gotowe na macierzyństwo i jeśli nałoży się na to stres, rozwój dziecka już na etapie prenatalnym jest poważnie zagrożony - twierdzi pani doktor i tłumaczy, na czym to zagrożenie polega. - Stres u kobiety w ciąży powoduje, że na poziomie biochemicznym wydzielają się w jej organizmie hormony kortyzolu, które przez łożysko docierają do dziecka, dlatego też odczuwa ono te same emocje, co matka - wyjaśnia. Najnowsze badania dowodzą, że dziecko dostaje dokładnie tę samą dawkę hormonu stresu, co matka. - Zwiększona dawka kortyzolu blokuje rozwój poszczególnych jego narządów, w tym tego najważniejszego: układu nerwowego. A to oznacza, że dziecko zamiast skupić się tym, by jego organy powstawały w prawidłowy sposób, walczy z hormonami stresu i nie ma energii na dalszy rozwój - tłumaczy Małgorzata Wójtowicz-Szefler. Z ustaleń naukowców wynika, że niemowlęta, które w okresie płodowym dostały dużą dawkę stresu, rodzą się mniejsze i są uzależnione od hormonu stresu.

- Po urodzeniu przeżywają coś w rodzaju abstynencji, bo brakuje im kortyzolu - wyjaśnia psycholog. Taki stan powoduje u niemowląt zaburzenia w adaptacji. - Dziecko musi się przecież przystosować do nowych warunków termicznych, pokarmowych, oddechowych, krążeniowych itp. - tłumaczy pani doktor i dodaje, że jeśli na etapie prenatalnym było ono obciążone hormonem stresu, to po urodzeniu włączają się u niemowlęcia mechanizmy obronne i dąży ono do tego, by takie stresujące sytuacje powstały, bo wtedy zwiększy się dawka kortyzolu w jego organizmie. Takimi mechanizmami obronnym są krzyk i płacz, które rodziców, tych niedojrzałych i nieznających potrzeb dziecka, doprowadzają do gniewu i agresji. - Biłem, bo ryczało! - tłumaczą się tatusiowie - kaci.

Psycholog dr Magdalena Miotk-Mro-zowska przeprowadziła badania 400 kobiet w ciąży. - Stres, bardziej niż jakiekolwiek choroby, utrudnia zarówno zajście w ciążę, jak i jej podtrzymanie - twierdzi, powołując się na wyniki badań. - Niebezpiecznie rośnie nasza tolerancja dla przemocy

wskutek narastającej ekspozycji agresywnych zachowań w mediach - zauważa psycholog. - Normalnie człowiek jest wrażliwy na cudze cierpienie i ból, ale jeśli widzi takie sytuacje zbyt często, to obojętnieje i nierzadko popada w stan znieczulicy - dodaje dr Miotk-Mrozowska.

Dr Małgorzata Wójtowicz-Szefler obserwowała zachowania rodzin z małymi dziećmi. - Nawet 9-miesięczne dzieci siedziały z rodzicami na kanapie przy włączonym na okrągło telewizorze. Oglądały sceny agresji, a to zaważy na ich rozwoju; obniży próg wrażliwości na agresję i zwiększy tolerancję na zło - ocenia psycholog. Z badań naukowych wynika, że częstą przyczyną agresywnych zachowań jest naśladownictwo. - Najsilniej jesteśmy modelowani przez bliskich, którzy nas wychowują - zauważa dr Magdalena Miotk-Mrozowska. Stąd ci, którzy byli karani biciem przez rodziców, powielają ten model wychowania, stosując przemoc wobec własnych dzieci.

Problem z kontrolą emocji

Z badań OBOP (z 2013 r.) wynika, że 40 proc. Polaków akceptuje bicie dzieci i aż 33 proc. uważa to za skuteczną metodę wychowawczą. Do wymierzania dzieciom klapsów lub „zdzielenia ścierką przez łeb” przyznają się publicznie znani politycy. Powołują się m.in. na Stary Testament, gdzie zapisano, że kochając dziecko nie należy mu żałować rózgi. Psycholodzy ostrzegają: że w bitym rodzi się poczucie krzywdy i chęć odreagowania tej agresji na młodszym rodzeństwie lub koledze. - Pracowałam z rodzinami, w których dochodziło do przemocy i dostrzegłam, że agresorzy to najczęściej osoby, mające problem z kontrolą emocji - mówi dr Magdalena Miotk-Mrozowska. Tego, kto rozwiązuje swoje problemy przez stosowanie przemocy wobec słabszych winno się poddać terapii, uważa. - Ale najważniejsza jest edukacja, bo większość młodych nie jest przygotowana do rodzicielstwa - ocenia psycholog.

Dr Małgorzata Wójtowicz-Szefler przeprowadziła badania na temat edukacji rodziców. - Sprawdzałam, czy mają wystarczającą wiedzę, by rozumieć potrzeby dziecka, umieć z nim pracować i zapewnić właściwe funkcjonowanie - precyzuje ich zasięg. Wnioski z badań są takie: - Ta wiedza była bardzo niska, rodzice nie rozumieli potrzeb dziecka i nie potrafili na nie właściwie reagować - ocenia psycholog. Badała też różnice w wychowaniu dzieci przez dwa kolejne pokolenia. - Starsze, które już jest dziadkami, kładło nacisk na opiekę, właściwe karmienie i bezpieczeństwo potomstwa, a współcześni rodzice preferują zabawę i swobodne relacje z dzieckiem - zauważa i dodaje: - Brakuje między tymi pokoleniami przekazu informacji na temat wychowania dzieci, jak to dawniej bywało. To powoduje, że młodzi rodzice zostają sami z problemami, a to rodzi u nich poczucie zagrożenia. Dziecko płacze, bo domaga się zaspokojenia swoich potrzeb, a oni nie wiedzą, co zrobić. Łka coraz głośniej, bo chce, by rodzic zareagował, a w tym narasta frustracja. Nie jest tego w stanie wytrzymać i na tym etapie może dojść do przemocy - tłumaczy Małgorzata Wójtowicz-Szefler. Powtarza, że brak kompetencji i wiedzy o rozwoju i potrzebach dziecka to główna przyczyna przemocy wobec nieletnich i jeśli chcemy to zmienić, musimy postawić na edukację rodziców. Agresja wobec dzieci to także skutek egocentryzmu.

- Chcemy natychmiastowego zaspokojenia swoich potrzeb, widzimy tylko czubek własnego nosa. To konsekwencja wychylania się wahadeł: od wychowania totalnie autorytarnego, jakie stosowano dawniej, po współczesne podejście do podmiotowości dziecka; złe, bo często łączone z egocentryzmem - twierdzi Magdalena Miotk-Mrozowska.

***
W 2015 r. policja wszczęła postępowanie w sprawie fizycznego i psychicznego znęcania się nad 32 nieletnimi, a w ciągu 10 miesięcy 2016 r. mamy 43 pokrzywdzonych dzieci. Policja założyła w tym roku tzw. niebieskie karty 428 małoletnim ofiarom domowej przemocy. Ważne jest, żeby na krzywdę dzieci reagowali sąsiedzi agresora.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Katują własne dzieci, bo są sfrustrowani - Express Bydgoski

Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska