Na początek zdjęcie, na które często zerkamy dla poprawienia sobie humoru. Tych trzech krasnali otoczonych zabawkami to Jan Wykrzykowski ze swoimi starszymi braćmi: Józefem i Arturem. Jest cały zabawkowy zwierzyniec: miś, łaciaty piesek, osiołek z długimi uszami, kaczka, lew na kółkach, a nawet sympatyczna świnka. Chłopcy bawią się ołowianymi żołnierzykami.
Dzieci zostały sportretowane w 1917 roku, prawdopodobnie przed swoim domem na Podgórzu. W dorosłym życiu parali się budownictwem. Jan Wykrzykowski, który zmarł mając zaledwie 47 lat, jest ojcem naszej czytelniczki pani Elżbiety Wykrzykowskiej, przez wiele lat dyrektor Wojewódzkiej Biblioteki Pedagogicznej, a wszyscy są blisko spokrewnieni ze znaną rodziną Jaugschów, właścicielami mięsnej przetwórni na Jakubskim Przedmieściu, którzy w międzywojennej Polsce eksportowali szynki na Zachód i za ocean.
Karetą przed generałem
W dziewczynce powożącej karetą jak z bajki rozpoznajemy naszą wierną korespondentkę, panią Barbarę Skopińską, teraz mieszkającą w Grudziądzu. Przed wojną, a także krótko po jej zakończeniu, jej rodzice również w Toruniu prowadzili firmę mięsną. Zdjęcie zostało wykonane w 1938 r. w Toruniu podczas powitalnych uroczystości gen. Edwarda Rydza-Śmigłego. Basia powoziła karetą ze swoim kolegą z ochronki, czyli przedszkola przy ul. Żeglarskiej, z Piotrusiem Czubakiem. Po wielu latach ta para spotkała się już nie w karecie, ale zwyczajnie na ulicy.
Z kolei ten słodki aniołek na zdjęciu poniżej to przyszła patronka jednej z toruńskich ulic Janina Bartkiewicz. W młodych latach oddała duszę harcerstwu, w dojrzałych - trędowatym. Mając 14 lat wstąpiła do harcerskiej drużyny, była zapalonym żeglarzem. To staraniem „Bartka” - jak ją powszechnie nazywano - otwarto w 1937 roku istniejący do dzisiaj Ośrodek Wodny ZHP w Funce nad Jeziorem Charzykowskim.
- W latach powojennych, za namową przyjaciółki dr Wandy Błeńskiej, Janina Barkiewicz wyjechała do Ugandy, gdzie jako pielęgniarka pracowała w ośrodku dla trędowatych. W 1970 r. uzyskała pozwolenie na bezterminowy pobyt w Ugandzie. Nie cieszyła się nim długo, zmarła w tym samym roku - wspomina swoją koleżankę, harcmistrz Beata Chomicz.
Z techniką za pan brat
Na zdjęciu obok mama pani Małgorzaty Iwanowskiej-Ludwińskiej wraz ze swoim braciszkiem słuchają radia zrobionego przez ich ojca, który nie dość, że miał smykałkę do technicznych nowinek, to jeszcze był zawodowym śpiewakiem operowym. Tata pani Małgorzaty, Wacław Iwa-nowski, w 1930 r. objął stanowisko naczelnego lekarza Ciechocinka. Tam poznał swoją żonę Annę, która, jako studentka medycyny, przyjechała do kurortu na praktykę.
Na kolejnym zdjęciu, zrobionym już w Ciechocinku, widzimy szczęśliwe młode lekarskie małżeństwo z małą Małgosią, z której wyrosła malarka, poetka, a ostatnio - współautorka opowieści o dawnej Chełmionce, toruńskim przedmieściu, które zmienia się teraz niesłychanie.
Na koniec oderwijmy się od przyziemnych spraw. Z kabiny wiatrakowca, protoplasty śmigłowców, pozdrawia naszych Czytelników Danusia Dubas. Jej ociec Józef przed wojną był pilotem.
- Od czasu do czasu zabierał mnie na lotnisko, sadzał w samolocie. Pierwsze w Polsce wiatrakowce stacjonowały w Toruniu. Ojciec, obok dowódcy toruńskiego 4. Pułku Lotniczego, płk. Bolesława Stachonia, był drugim w Polsce i jednym z nielicznych pilotów prowadzących te dziwne samoloty - wspomina pani Danuta, która już jako pani doktor, po mężu Strusiewicz, jako pierwsza witała na tym świecie wielu naszych Czytelników na oddziale noworodków w szpitalu na Bielanach, a potem pracowała jako pediatra.
Przy tej okazji, naszym Czytelnikom i Autorom życzymy, aby niezależnie od wieku zachowali jak najdłużej w sobie coś z dziecka.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
