Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kibicuję „Idzie”, ale to „Lewiatan” wbił mnie w fotel - mówi filmoznawczyni

Paulina Błaszkiewicz
Paulina Błaszkiewicz
Faworytem w wyścigu po złotą statuetkę w kategorii najlepszy film jest „Boyhood” w reżyserii Richarda Linklatera
Faworytem w wyścigu po złotą statuetkę w kategorii najlepszy film jest „Boyhood” w reżyserii Richarda Linklatera Materiały prasowe
Rozmowa z dr MAGDALENĄ WICHROWSKĄ, filmoznawczynią, autorką książek „Toruń. Miasto kobiet” czy „Szukając prawdy”.

Będzie Pani oglądać ceremonię rozdania Oscarów?
[break]
Oczywiście, zwłaszcza że dawno nie było wokół niej tyle emocji - w Polsce, ale także w środowisku krytyków filmowych. Nie jest to pierwsza sytuacja, kiedy do nagród Amerykańskiej Akademii Filmowej nominowane są polskie filmy, ale tym razem mamy zmasowany „atak” polskiego kina i polskich twórców. Naturalnie bardzo się z tego cieszę, ale jeszcze ważniejsze są dla mnie nominacje w kategorii „najlepszy film”. Tu mamy prawdziwe święto kina. Obok mainstreamu, wielkich filmowych tematów i efekciarskich historii, które Hollywood kocha, znalazło się miejsce dla autorów kina, twórców niezależnych i oryginalnej filmowej poetyki.
O jakich filmach mówimy?
Moim absolutnym faworytem jest „Boyhood” Richarda Linklatera. To twórca, który wyrósł z kina niezależnego, wpisującego się w nurt kina spod znaku Generation X. Konsekwentnie przekracza granice języka filmowego. W „Boyhood” nie mamy opowiadania o życiu, ale opowiadanie życiem. Coś, co jest naturalne w pracy dokumentalisty, jest posunięciem dość ryzykownym w przypadku fabuły. To najbardziej niefilmowy obraz, jaki widziałam od lat! Upływający czas, zmiana, trwanie, działanie wysuwają się na plan pierwszy, zostawiając w tyle zwroty akcji i momenty przełomowe. A jednak Linklater uwiódł mnie nim jak nikt inny.
Warto też wspomnieć o „Whiplash”, który jest rewolucją gatunkową. Mam na myśli klasyczny film muzyczny. Oglądając go, co chwila wypadamy ze schematu. Jego konstrukcja jest wyważona jak doskonały utwór muzyczny. Mamy filmowe crescenda, autorskie pauzy i ekstazę towarzyszącą jam session. Nie można zapomnieć o filmie „Birdman” i wielkim powrocie Michaela Keatona. W związku z tym, że Akademia kocha takie historie, obstawiam, że aktor wyjdzie z Dolby Theatre prawie cztery kilogramy cięższy, z małym złotym przyjacielem. Jest jeszcze genialny „Grand Budapest Hotel”!
Widzów w Polsce najbardziej interesuje to, czy „Ida”, która zdobywa nagrody na całym świecie, dostanie Oscara dla najlepszego filmu nieanglojęzycznego.
Tu jest 50 na 50. Sporym zaskoczeniem będzie sytuacja, kiedy Oscara dostanie inny film niż „Ida” lub „Lewiatan”. Oba obrazy są świetne. Bardziej kibicuję „Idzie”, bo to nasz film, ale prawdą jest też, że bardziej przeżyłam historię z „Lewiatana”. To ten film wbił mnie w fotel. Porównywanie tych dwóch obrazów jest niemożliwe. Inne wrażliwości, inne poetyki, inne sposoby opowiadania. Co w tych dwóch obrazach dostrzeże Akademia?
Jeszcze bardziej ciekawi mnie wybór autora najlepszych zdjęć. „Ida” jest statyczna, piękna jak z albumów mistrzów fotografii. Z drugiej strony jest Emmanuel Lubezki, którego uwielbiam. Swoimi zdjęciami do „Birdmana” wywołał u mnie filmową zadyszkę. Kino przestało być statyczne dawno temu, ten piękny wyłom filmowy, jakim są zdjęcia w „Idzie”, może być atutem, chociaż w tej kategorii to podobno Dick Pope jest faworytem.
Wymienia Pani atuty „Idy”, o której słyszy się rozmaite opinie. Myśli Pani, że w Hollywood zostałaby dobrze odebrana nasza polskość w wydaniu Smarzowskiego?
Inność bywa atutem. Pokochaliśmy kameralne kino irańskie, krzykliwy Bollywood, dlaczego ktoś na drugim końcu świata nie miałby pokochać Polski sportretowanej przez Smarzowskiego? Nie lubię takich chłodnych kalkulacji, co się sprzeda, a co nie. Smarzowski robi takie kino, bo musi. To nie wybór, to głęboka wewnętrzna potrzeba autora. Tak postrzega rzeczywistość, takie środki wykorzystuje do opowiedzenia o Polsce. I świetnie! Ja nie wierzę w kino skrojone pod festiwale i nagrody, wierzę w prawdę autora.
W jakiej kondycji jest polskie kino? Nominacja do Oscara dla „Idy”, Srebrny Niedzwiedź dla Szumowskiej na Berlinale. Dużo dobrego się dzieje wokół naszej kinematografii.
Mamy kilka wyrazistych, ciekawych nazwisk, które pojawiają się w zestawieniach najlepszych autorów swojego pokolenia. Zdecydowanie należy do nich Szumowska, którą cenię od lat. Mamy znakomitych dokumentalistów. Ale mamy też wiele nieudanych produkcji, mających jak na polskie warunki gigantyczne budżety. Polski Instytut Sztuki Filmowej odegrał ogromną rolę w rozwoju polskiego kina, ale zgadzam się z Romanem Gutkiem, że brakuje mu dyrektora artystycznego. Wiele dobrych projektów PISF odrzuca ze szkodą dla polskiej kinematografii.

Co, gdzie, kiedy?
- 87. gala oscarowa odbędzie się 22 lutego 2015 roku w Teatrze Dolby w Hollywood o godz. 2 czasu polskiego.
- Poprowadzi ją amerykański aktor Neil Patrick Harris.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska