- Zauważyłem osuniętą dziewczynkę na ławce. Podniosłem i położyłem ją na ziemi. Sprawdziłem czy oddycha, nie oddychała - mówi Krzysztof Zakrocki. - Przyłożyłem głowę do klatki piersiowej, klatka się nie ruszała. Wtedy zacząłem masaż serca. Po piątym czy szóstym uciśnięciu klatki piersiowej, u dziewczynki pojawił się oddech, nagle otworzyła oczy. To wszystko, co zrobiłem. Bardzo się cieszę, że udało mi się jej pomóc.
W tym czasie jeden z pasażerów wezwał pogotowie.
Czytaj też:
Mieszkania Plus w Toruniu. Szczegóły programu
Auta do 10 tysięcy złotych w Toruniu. Co kupić za takie pieniądze?
Jak dostać pracę w toruńskiej policji?
Kilka dni później do zajezdni autobusowej przyszła mama dziewczynki i zostawiła dyspozytorowi figurkę serduszka z dedykacją oraz list z podziękowaniem od córki z prośbą o przekazanie ich Panu Krzysztofowi.
Krzysztof Zakrocki pracuje w toruńskim MZK od 11 lat. Cieszy się dobrą opinią wśród przełożonych i kolegów. Swojego czynu nie uważa za coś wyjątkowego, lecz za normalną w takiej sytuacji reakcję.