Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kino nigdy się o mnie nie upominało i nie upomina

Paulina Błaszkiewicz
Paulina Błaszkiewicz
Plan zdjęciowy do serialu  Szpital Alicj w Centrum Targowym Park. Paweł Małaszyński wraz z reżyserem Filipem Zyrberem.
Plan zdjęciowy do serialu Szpital Alicj w Centrum Targowym Park. Paweł Małaszyński wraz z reżyserem Filipem Zyrberem. Grzegorz Olkowski
Rozmowa z Pawłem Małaszyńskim, aktorem, odtwórcą jednej z głównych ról w serialu „Lekarze”, który jest kręcony między innymi w Toruniu.

Niedzielne pożegnanie z serialem będzie pożegnaniem z Toruniem?
[break]
Myślę, że nie będzie aż tak źle. Ja bardzo często przyjeżdżam do Torunia z teatrem. Poza tym mam sentyment do tego miasta. Uważam je za jedno z trzech najpiękniejszych miejsc w Polsce. Moja mama tu studiowała, a ja nie ukrywam, że chętnie tu wracam. Kiedy kręciliśmy pierwszą serię „Lekarzy”, spędzałem w Toruniu dwa, a czasem nawet trzy tygodnie, mimo że wnętrze szpitala Copernicus było w Warszawie. Z kolei wszystko to, co zostało pokazane na zewnątrz, było toruńskie. To bardzo fajne, że polskie seriale zaczynają wyjeżdżać poza stolicę. Kiedy kręciliśmy „Lekarzy”, spotkaliśmy się z bardzo ciepłym przyjęciem mieszkańców Torunia.
Dobrze czasem pracować poza Warszawą?
Dla aktora to nie ma większego znaczenia, ale dla mnie jako domatora najgorsza jest rozłąka z rodziną. Lubię domowe pielesze. Ja w domu czuję się bezpiecznie. Jestem szczęśliwym człowiekiem i doceniam to, co mam. Teraz skupiam się na teatrze i promocji nowej płyty zespołu Cochise „118”, w którym śpiewam i piszę teksty.
Co kryje w sobie ta liczba? Ona ma jakieś znaczenie?
118 to wymiana energii. Podczas ostatnich dwóch lat, kiedy ciężko pracowałem i dużo podróżowałem po Polsce, zatrzymywałem się w różnych hotelach. Jakimś dziwnym przypadkiem zawsze trafiałem do pokoju 118. Ten numer zaczął mnie prześladować, więc ułożyłem sobie w głowie pewną historię i koncepcję albumu pod tym tytułem. Było to namalowanie jak największej ilości obrazów i rozwieszenie ich w pokoju 118. Każdy pokój hotelowy ma swoją historię i szereg bardzo skrajnych, ukrytych emocji i każdy z nas po nieprzespanej w nim nocy pozostawia kolejne duchowe odpady.
Robi się depresyjnie...
Ja w prywatnym życiu jestem melancholijno-depresyjny. Czasami doceniam samotność. Lubię odpocząć od rzeczywistości, a z moją depresją żyję w symbiozie. Uśmiechamy się do siebie nawzajem, a tętno, które w tej symbiozie jest, można usłyszeć w moich tekstach w zespole Cochise.
Naszą rozmowę zdominowała muzyka, a co z aktorstwem?
Poszedłem do szkoły teatralnej, bo nie mogłem się spełnić jako muzyk. Moim marzeniem było granie w filmach akcji itp. Bardzo długo bałem się wyjść przed komisję, ale w momencie, kiedy poczułem, że muszę zacząć coś robić w życiu, a z muzyką nie jest mi do końca po drodze, postanowiłem spełnić swoje drugie marzenie, które wcale nie było łatwe. Trzy razy podchodziłem do egzaminów do szkoły teatralnej i dopiero za trzecim razem się udało. Zaraz po szkole dostałem angaż w teatrze Kwadrat, a chwilę później zadebiutowałem w filmie Michała Kwiecińskiego „Biała sukienka”.
Seriale trochę zabrały Pawła Małaszyńskiego - aktora?
Dlaczego? Na pewno więcej propozycji, jakie w swoim życiu otrzymywałem, to były propozycje serialowe i wcale ich nie żałuję. Kino nigdy się o mnie nie upominało i nie upomina. Przyzwyczaiłem się do tego i akceptuję taki stan rzeczy na dzień dzisiejszy. Taki mam zawód. Bywa różnie. Do końca życia będę wdzięczny Ani Kazejak za rolę w „Skrzydlatych świniach”. W jej przypadku angażowanie takiego aktora jak ja - naznaczonego serialową etykietką było ryzykiem.
A czym dla Pana jest ta etykietka?
Nigdy nie zarzekałem się, że nie zagram w serialu albo nie wystąpię w reklamie. Zawsze byłem i jestem otwarty na różne ciekawe propozycje, na nowe doświadczenia. Na początku swojej drogi zawodowej otrzymałem szansę zagrania kogoś takiego jak Grand w „Oficerze” - wpadłem w szufladkę aktora kina akcji. Potem chciałem udowodnić, że potrafię zagrać przeciwieństwo zimnego mordercy i wywalczyłem rolę Piotrka Korzeckiego w „Magdzie M” - wpadłem do kolejnej szuflady o wdzięcznej nazwie amant i zrozumiałem, że już nie mam ochoty niczego udowadniać. Nie czytam plotek na swój temat. W tych czasach być szczerym i prawdziwym to nie lada wyzwanie, wręcz nieosiągalne, zawsze jest i będzie wrażenie, że coś się za tym kryje, jakieś własne korzyści itp. Ja wiem, kim jestem, i nie muszę się z tego tłumaczyć. Dziś do wszystkiego staram się podchodzić z uśmiechem i zawsze będę poszukiwał inspiracji - pewnego rodzaju bliskości i intymności. Będę poszukiwał i odkrywał siebie tak samo w filmie, teatrze, jak i w muzyce tak długo, jak długo będzie mi to dane.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska