MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Kloss zaatakował. U doktora Szumana umarł dragon, a na Podgórzu szkielet musiał ustąpić miejsca rurze

Szymon Spandowski
Przejazd rowerzystów przez ul. Szeroką w czerwcu 1897 roku. W tle reklama fabryki czapek Scharfa.
Przejazd rowerzystów przez ul. Szeroką w czerwcu 1897 roku. W tle reklama fabryki czapek Scharfa. Ze zbiorów Andrzeja Kamińskiego
Latem 1904 roku do Torunia spędzono niemal tysiąc koni. Wojskowa komisja miała wybrać z nich te, które w Hamburgu miały zostać załadowane na statek i wysłane na wojnę w południowej Afryce.

J-23 znowu uderzył, tym razem w Malborku. Albo może zrobił to jego ojciec, bo najsłynniejszy filmowy, teatralny i książkowy szpieg PRL miał się urodzić w 1920 roku w Kościerzynie, a o dokonaniach Klossa na ulicach dawnej stolicy państwa krzyżackiego, toruńska prasa poinformowała w sierpniu A. D. 1904.

"W środę w południe napadli robotnicy Kloss z Orunii i Hein z Gdańska jakiegoś innego robotnika - czytamy. - Odebrawszy mu gotówkę, którą przy sobie miał, ciężko go nożami poturbowali. Nieszczęśliwego odniesiono konającego do domu chorych. Napastników aresztowano".

Zespół "Gazety Toruńskiej" wydawanej przez panią Marię Brejską, swoją drogą kobietę o zasługach dla miasta i regionu sporych, ale zupełnie dziś zapomnianych, nie miał jednak czasu na seanse spirytystyczne, dzięki którym mógłby przewidzieć, że za 60 lat nazwisko Kloss będzie znane w całym kraju. Redakcja zajmowała się przyszłością, ale tą zdecydowanie bliższą. Kończył się jeden kwartał, zbliżał się drugi, a to oznaczało, że trzeba zintensyfikować batalię o prenumeratorów. Ci, którzy zdobyli dla gazety nowych abonentów mogli liczyć na portret papieża, kalendarz, bądź pięknie wydaną książkę do nabożeństwa. Prenumeratorzy otrzymywali kalendarze, święte bądź patriotyczne obrazki, a w przypadku śmierci, najbliższa rodzina dostawała zapomogę w wysokości 150 marek. W sierpniu 1904 roku gazeta reklamowała się jeszcze pisząc, że jej czytelnicy każdego dnia otrzymywać będą najświeższe wiadomości o wojnie. Tych rzeczywiście było wtedy sporo. Doniesienia z wojny rosyjsko-japońskiej zajmowały znaczną część każdego numeru. Niektóre były dość intrygujące, pojawiały się np przedruki z gazet paryskich i petersburskich dowodzące, że bijący Rosjan japoński generał Kuroki w rzeczywistości nazywa się Kurowski i jest synem zesłanego na Syberię powstańca listopadowego. Nasi przodkowie dość szybko zorientowali się, że ta romantyczna legenda to bujda na resorach.

Skąd się wzięli Hererosi?

W niemal każdym wydaniu "Gazety Toruńskiej" sprzed 120 lat można też trafić wieści z Niemieckiej Afryki Południowo-Zachodniej, gdzie trwało powstanie Hererów. Chociaż tereny dzisiejszej Namibii znajdowały się niemal na końcu świata, echa tego konfliktu docierały do samego Torunia.

"W Afryce południowo-zachodniej poległ niedawno w bitwie przeciw Hererosom jeździec Adolf Borschke, który służył dawniej w Toruniu" - informowała "Gazeta Toruńska" 20 sierpnia 1904 roku.

Polacy przetłumaczyli nazwę egzotycznego plemienia Hererów, robiąc z nich Hererosów. Poniekąd oddawało to ich stosunek do walczących z niemieckim kolonializmem.

Ile kosztowała wojna w Afryce?

"Parlamentowi niemieckiemu, po otwarciu obrad jesiennych, przedłożoną zostanie do zatwierdzenia petycya dodatkowa budżetu, do której wstawiono koszta wyprawy przeciw Hererosom - donosiła "Gazeta" kilka dni później. - Pozycyę ową przekroczono już o 30 milionów marek, ryczałtowo przeznaczono na koszta wyprawy 50 milionów marek. Hererosi zatem butnym Prusakom nie tylko krwi utoczą, ale i sporo pieniędzy z kieszeni wypłoszą. Niestety i my cząstkę swoją na tę niepotrzebną wojnę złożyć musimy".

I to zarówno w walucie, jak i krwi. Nieco później gazeta opublikowała listę Polaków, którzy zginęli w Afryce. Zabici lub zaginieni żołnierze pochodzili ze Śląska i Wielkopolski, jednak z Hamburga cały czas wypływały statki wiozące do Afryki kolejne oddziały i konie. Wśród tych ostatnich były i takie, które wcześniej pasły się na podtoruńskich łąkach.

"Na wczorajszym targowisku na konie, które urządzono tu celem zakupna koni do Afryki, spędzono tu koło 1000 koni, z których jednak kupiono tylko 14" - donosiła "Gazeta Toruńska" 29 lipca A. D. 1904.

Co jest nazywane pierwszym ludobójstwem XX wieku?

Polacy jeszcze z podziwem i satysfakcją odnotowywali dokonania Hererosów, sytuacja powstańców uległa już jednak znacznemu pogorszeniu. Głównodowodzący niemiecką ekspedycją gen. Lothar von Trotha 11 sierpnia pobił ich pod Waterbergiem. Toruńska prasa to odnotowała dodając, że sukces generała był tylko częściowy, ponieważ tubylcy się wymknęli. Taki był jednak plan generała, który zepchnął Hererów na pustynię, a później kazał swoim żołnierzom obsadzić wszystkie źródła wody i strzelać do każdego, kto się do nich zbliży. Dopuścił się w ten sposób pierwszego ludobójstwa w XX wieku. Jego okrucieństwo zrobiło wrażenie nawet na cesarzu, który nie przyjął generała, gdy ten po zdławieniu powstania, przybył do Berlina.

Czym zajmował się Paweł Retmański z ulicy Wysokiej?

My też już wracamy z tych dalekich krajów. Latem 1904 roku w "Gazecie Toruńskiej" często pojawiały się reklamy zakładu Pawła Retmańskiego.

"Szklarnia i warsztat reperacyjny naprzeciw Hotelu Muzeum - czytamy w jednej z nich. - Oprawa obrazów i luster, czyszczenie i mycie sztychów stalowych i miedzianych, oprawa i nowe napinanie pofałdowanych obrazów. Wykonywanie jaknajczystsze i jaknajtańsze. Wielki skład oprawionych obrazów, luster, błogosławieństw domowych, jako i wszystkich ram obrazów".

Śladem po zakładzie Retmańskiego jest niemiecki napis "Glaserei" widoczny na fasadzie kamienicy przy ul. Wysokiej 11. Od wielu lat czeka na konserwację. Czy się doczeka?

Pod koniec sierpnia 1904 roku w Toruniu znów zakwitły akacje. Kuśnierz Oscar Scharf wolał jednak dmuchać na zimne i już wtedy zaczął w gazetach polecać swoje usługi przy reperacji i przerabianiu wszelkich przedmiotów futrzanych. Wspominamy o tym, ponieważ piękną reklamę jego fabryki czapek przy ul. Szerokiej 5 widać na zrobionym w 1897 roku zdjęciu parady rowerzystów zorganizowanej z okazji otwarcia toru rowerowego na Chełmińskim Przedmieściu. Stanem swojego zimowego odzienia nie musiał się już martwić pewien rosyjski rotmistrz.

Z kim mógł być spokrewniony zmarły w Toruniu rosyjski oficer?

"Wczoraj rano zmarł w klinice dra Szumana rotmistrz Rennenkampf z 14 pułku rosyjskich dragonów we Włocławku - poinformowała "Gazeta Toruńska" 20 sierpnia 1904 roku. - Zmarł on wskutek porażeń, które odniósł spadłwszy niedawno z konia".
"Ciało zmarłego w klinice pana dra Szumana oficera rosyjskiego przeniesiono wczoraj do trupiarni lazaretu wojskowego, skąd dziś rano przewieziono je na dworzec główny, a stamtąd do Włocławka, miejsca zamieszkania zmarłego" - donosiła "Gazeta" następnego dnia.

Ciekawe czy zmarły rotmistrz był krewnym generała Pawła Rennenkampfa, który 10 lat później, fatalnie dowodząc 1 Armią Rosyjską, doprowadził do gigantycznej klęski, jaką poniosły wojska carskie atakujące Prusy Wschodnie? A skoro zmarłego wyprawiono rannym pociągiem, to na pewno nie pojechał razem z pocztą, bo ta opuszczała Toruń później.

"Od 23 bm zabiera pociąg popołudniowy, wychodzący w stronę Aleksandrowa z dworca głównego o godz. 4 minut minut 15. Listy wpisane przyjmuje się na poczcie w mieście do godz. 3 po południu, listy zwyczajne do godz. 3.20 po południu" - informowała trzy dni po wprowadzeniu tej zmiany "Gazeta".

Kto cofał obrazę wyrządzoną toruńskiemu technikowi dentystycznemu?

Wśród reklam i ogłoszeń publikowanych na łamach "Gazety Toruńskiej" pod koniec sierpnia 1904 roku znaleźliśmy i takie, przy pomocy którego niejaki H. Kindroff cofał obrazę wyrządzoną technikowi dentystycznemu Teodorowi Paprockiemu. Paprocki był postacią w mieście znaną, mieszkał przy ul. Chełmińskiej 1 i tam miał swój gabinet. Hans Kindroff był natomiast kupcem i poniekąd jego sąsiadem, mieszkał przy Chełmińskiej 12. Czy wcześniej był również jego pacjentem i z tego powodu wymknęły mu się z ust słowa, za które musiał odpokutować na piśmie, nie wiemy.

W niedzielę 28 sierpnia właściciel solanek czerniewickich zapraszał wszystkich na obżniwiny (bardzo ładne określenie, prawda?) połączone ze strzelaniem do tarczy. Zainteresowani mogli tam popłynąć parowcem "Drewenz", bądź pociągiem odjeżdżającym z dworca głównego o godz. 15.

Gdzie w 1904 roku miały się odbyć wielkie manewry jesienne?

Wielkimi krokami zbliżały się coroczne wielkie jesienne manewry, które tym razem miały się odbywać w rejonie Iławy. Toruńscy ułani wyjechali na nie 16 sierpnia, piechota miała do nich dołączyć 1 września. Gazety przypominały, że wezwanym na ćwiczenia rezerwistom pracodawcy nie mogą wstrzymywać pensji, a jedynie zmniejszać ją o sumę, jaką wezwany w kamasze otrzyma w ramach żołdu. Całkowicie obojętny na to był pewien dobrze utrzymany nieszczęśnik z Podgórza.

"Przy zakładaniu wodociągów znaleziono na jednej z uli dobrze jeszcze utrzymany szkielet ludzki" - poinformowała "Gazeta Toruńska" pod koniec sierpnia 1904 roku.

Tym akcentem się dziś z Państwem żegnamy.

Poznaj ciekawe grupy lokalne na Facebooku:

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Zmiany w prawie o sprzedaży alkoholu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska