Trzyzdaniowa odpowiedź wiceministra na odcinku kultury Jarosława Sellina na interpelację posła Jana Szopińskiego w sprawie toruńskiego manuskryptu - jak już pisałem we wtorkowych „Nowościach” - to chyba rekord w lakoniczności wypowiedzi. Trzy zdania o tym, że resort kultury się tym nie zajmuje i pytać trzeba posłów. Tych - dodajmy - których przedstawiciel stwierdził, że pytać trzeba rząd, to bo jego sprawa.
Cudowne prawda? W tej sprawie takich kwiatków, ciekawostek dowodzących, z jakim absurdem mamy do czynienia, jest mnóstwo. Dorzucę jeszcze kilka zdań o jednym z takich curiosów.
Kiedy skandal wokół manuskryptu wybuchł, Urząd Marszałkowski zamówił opinie prawne na temat przygotowanej przez posłów PiS ustawy wywłaszczającej książnicę Kopernikańską z tego zabytku. To obszerne analizy punkt po punkcie wyliczające zapisy tego projektu, które sprzeczne są z - między innymi - Konstytucją, Ustawą o ochronie zabytków, Ustawą o bibliotekach, a nawet z polsko-węgierską konwencją z 1992 roku o współpracy kulturalnej. Eksperci analizowali to, co w projekcie jest, ale też zwracali uwagę na to, czego w nim nie ma. A to też ciekawe. Profesor Mariusz Bidziński z Uniwersytetu SWPS zwrócił uwagę, że artykuł 3 projektowanej ustawy zobowiązuje szefa kancelarii premiera do nieodpłatnego przekazania Kodeksu „na rzecz Węgier”. Według ust 2 tego artykułu:
„ Przekazanie Kodeksu na rzecz Węgier obejmuje przeniesienie prawa własności i posiadania Kodeksu na skarb państwa Węgier lub inny podmiot wskazany przez Węgry”.
Zauważmy: „...inny podmiot wskazany przez Węgry”! Wyobraźmy sobie, że toruński Kodeks trafia - dajmy na to - do jednej ze związanych z ludźmi Orbana fundacji, a ta przekazuje go w prezencie np. Putinowi. Absurd, niemożliwe? Niestety, nic z tych rzeczy. W ustawie nie ma żadnego zabezpieczenia przed takim obrotem sprawy. Jeżeli prawo własności zabytku można przekazać na węgierski skarb państwa „lub inny podmiot wskazany przez Węgrów”, to dlaczego nie miałaby to być ta fundacja z hipotetycznego przykładu? Jednym wielkim absurdem jest ten projekt, który - jak podkreśla prof. Bidziński - nie daje
„jakichkolwiek gwarancji choćby w zakresie pozostania Kodeksu na terenie Węgier w rękach podmiotu prawa publicznego”.
Z innej beczki. Z wielkim hukiem zawaliła się część dachu i jedna ze ścian kamienicy przy Wielkich Garbarach 13. W biały słoneczny dzień, bez nawałnicy, burzy, wichury i innych naturalnych kataklizmów, które do takich zniszczeń mogą się przyczyniać. Tu na siły przyrody zwalić nic nie można. Po prostu, należący do prywatnego właściciela budynek był w tak katastrofalnym stanie, że do katastrofy w końcu doszło. Szczęście tylko, że nikt przy tym nie ucierpiał.
Na toruńskiej starówce nie brakuje kamienic, które po długich dekadach dekapitalizacji, dzięki prywatnym właścicielom zostały uratowane i dziś cieszą oko. Ale nie brakuje też takich, których stan jest dramatyczny. Idą trudne czasy. Gospodarczo także. Obawiam się, że tych drugich nie będzie ubywało tak szybko, jak byśmy tego chcieli.
Filip Chajzer o MBTM
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?