Agnieszka i Tomasz Oczkowscy z Torunia wraz z trójką swoich wspaniałych dzieci starają się żyć normalnie. Szerokim cieniem na ich codzienności kładą się jednak choroby córki i dwóch synów - i to takie, których nie da się wyleczyć.
Rodzina od lat walczy z przeciwnościami losu starając się nie zgubić przy tym siebie. Na leczenie potrzeba jednak coraz więcej pieniędzy, stąd prośba o pomoc.
Zobacz także: Wigilia samorządowa w Toruniu. Politycy z regionu na spotkaniu w Dworze Artusa [ZDJĘCIA]
- Chcemy też normalnie żyć. Przecież nie można ciągle mieć poczucia nienormalności - mówi pani Agnieszka. - Tak, mamy trójkę wyjątkowo chorych dzieci, ale to nas nie definiuje . Ciągle chcemy być Agnieszką i Tomkiem, wesołą, kochającą się od czasów studiów parą. Sami jednak nie damy rady.
Cała lista chorób
Dzieci państwa Oczkowskich los potraktował wyjątkowo źle. Ewa, dziś 24-letnia, cierpi na galaktozemię i HCV, ma też poważne problemy neurologiczne. Mimo bólu i własnych ograniczeń potrafi być wspaniałą, opiekuńczą siostrą.
Więcej informacji dotyczących pomocy rodzinie można znaleźć TUTAJ oraz TUTAJ
Drugi w kolejności jest Franek, lat 12. To przede wszystkim o pomoc dla niego naszych Czytelników proszą rodzice. Chłopiec przyszedł na świat bez przedramienia, potem pojawiła się ciężka cukrzyca typu 1, a niedawno zdiagnozowano u niego guz podwzgórza mózgu. Franek się jednak nie poddaje, wiele wie o swoich chorobach, jest odpowiedzialnym pacjentem. Świetnie gra w szachy, po tacie przejął zamiłowanie do historii drugiej wojny światowej, doskonale radzi sobie z grami komputerowymi. Dziś największym problemem Franka jest utrzymanie cukru w ryzach, a to naprawdę bardzo trudne. Mimo ciągłych badań i żelaznej dyscypliny żywieniowej przestrzeganej przez mamę Agnieszkę, poziom cukru wciąż stanowi ogromny kłopot.
W rodzinie jest jeszcze najmłodszy, 7-letni Jaś. Podobnie jak siostra obciążony jest genetycznie galaktozemią. Cztery lata temu zachorował na posocznicę, która o mało nie pozbawiła go życia. Jego stan wówczas na tyle się pogorszył, że chłopiec jest całkowicie zależny od respiratora. Jego rodzice mają w domu swój mały OIOM.
- Pamiętam jak pierwszy raz samodzielnie wymieniałam rurkę tracheostomijną. Sytuacja była dramatyczna, trzeba było zrobić to natychmiast, bo Jaś się dusił - wspomina tamte trudne chwile pani Agnieszka.- Pogotowie nie zdążyłoby przyjechać . Miałam włączony telefon na system głośnomówiący i lekarz mówił mi, co mam robić. Zrobiłam i uratowałam życie Jasia. Codziennie muszę być gotowa na takie zdarzenia, choć dziś robię to już z dużą wprawą . Oczywiście zrezygnowałam z pracy. Musiałam zrobić to dosłownie z dnia na dzień.
Tysiące do zebrania
Na rzecz rodzeństwa Oczkowskich pieniądze zbiera Fundacja Siepomaga. Do 28 grudnia trzeba zgromadzić 120 tys. złotych. Jest to kwota, która pozwoli na zakup pompy insulinowej oraz sensorów dla Franka. Chodzi o opanowanie cukrzycy i rozwoju guza. Reszta pieniędzy przeznaczona zostanie na leki i rehabilitację całej trójki.
Na koncie rodzeństwa jest w tej chwili nieco ponad 10 tys. zł. Brakuje jeszcze 111 tys. zł.
- Najważniejsze dla nas jest zabezpieczenie funduszy na leczenie dzieci. Wyrównanie cukrzycy u Franka jest priorytetem, dlatego potrzebujemy pompy z ciągłym monitoringiem glikemii. Musimy ratować Jasia, rehabilitować go, bo skrzywienie kręgosłupa zagraża prawidłowej wentylacji. Musimy go nosić, choć nie jest lekki, bo przecież nie może ciągle leżeć - dodaje Agnieszka Oczkowska.
NowosciTorun
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?