Jakby Pan skomentował polską awanturę o ratyfikację traktatu?
<!** Image 2 align=right alt="Image 79221" sub="Europoseł Tadeusz Zwiefka / Fot. Adam Zakrzewski">To nikomu niepotrzebna i frustrująca gra polityczna, która jest czyniona wyłącznie po to, żeby pokazać, że się istnieje. Merytorycznie nie widzę żadnego uzasadnienia dla takiej awantury.
Jak jest ona komentowana w Parlamencie Europejskim?
Z dużym zdziwieniem. Nasi koledzy nie bardzo rozumieją, co się dzieje, bo pamiętają okres negocjacji tego traktatu. On rzeczywiście był trudny, bo jako Polska stawialiśmy warunki, od których zresztą negocjatorzy polscy i prezydent Kaczyński odstąpili. W końcu okrzyknięto to jako sukces polskiej negocjacji. I wszyscy się bardzo ucieszyli - przewodniczący parlamentu, przewodniczący grupy politycznej, komisja europejska. I teraz, gdy dowiadują się, że coś jest nie tak z tym traktatem, to są bardzo zdumieni. Po prostu nie rozumieją.
Trochę świecicie w Parlamencie Europejskim oczami za to, co dzieje się w kraju?
<!** reklama>Tak, rzeczywiście trochę świecimy. Ale to jest polityka i decyzje polityczne. U nas jest akurat taka, a w innych krajach bywają innego rodzaju problemy, wtedy inni koledzy europosłowie świecą oczami. Aż tak bardzo nie musimy się między sobą wstydzić.
Z jakimi reakcjami spotkał się Pan po orędziu prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego?
Z negatywnymi. Można orędzie oceniać dwojako. Jako produkt marketingowy, rzeczywiście pomysł był dobry, bo jednych ono wzburzyło, drugim się podobało. Natomiast nie wyobrażam sobie prezydenta poważnego kraju europejskiego, który pokazuje mapę Europy z 1939 roku sugerując, że za chwilę przyjdą Niemcy i nam coś zabiorą. Poza tym nie wyobrażam sobie pokazywania ślubu dwóch gejów, którzy zamierzają podjąć kroki prawne w związku z wykorzystaniem w materiale ich wizerunków.
Patrząc na to, co się w tej chwili dzieje, jaki widzi Pan scenariusz ratyfikacji traktatu lizbońskiego przez Polskę?
Myślę, że okres dwóch tygodni będzie okresem spokojnej refleksji i dyskusji bez jakiegoś szaleństwa medialnego, jak to u nas bywa. Wyobrażam sobie, że wszystko wróci do normalnej sytuacji. Że odbędą się rozmowy pomiędzy koalicją rządzącą, partiami opozycyjnymi, prezydentem. I ostatecznie w ciągu kilku tygodni wypracowany zostanie kompromis. Na razie nie wszyscy politycy rozumieją, co oznacza kompromis. Jak słyszę, że ktoś przedstawia projekt kompromisowy, a jest to skrajnie jednoznaczne stanowisko, to nie jest to kompromis. To przypomina scenę z filmu o Pawlaku i Kargulu gdzie pada kwestia: Witia, weź ze sobą granaty, bo sąd sądem, ale sprawiedliwość musi być po naszej stronie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?