Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

[KONTROWERSJE] „Zieleniec” czeka na prezesa

Małgorzata Oberlan
Małgorzata Oberlan
Radny sejmiku PO Waldemar Przybyszewski (z prawej) zrezygnował z prezesury. Nie rozpacza, czeka na oferty
Radny sejmiku PO Waldemar Przybyszewski (z prawej) zrezygnował z prezesury. Nie rozpacza, czeka na oferty Jacek Smarz
Waldemar Przybyszewski (PO) zrezygnował z funkcji prezesa SM „Zieleniec”. Ogłoszono konkurs na nowego prezesa, ale do dziś go nie rozstrzygnięto. O fotel wart ponad 200 tys. zł rocznie ubiegało się 6 osób, w tym Krzysztof Makowski, były radny SLD.

[break]
„Rada Nadzorcza Spółdzielni Mieszkaniowej „Zieleniec” w Toruniu ogłasza konkurs na kandydata na prezesa zarządu. Aplikacje zawierające wniosek z uzasadnieniem, CV i list motywacyjny proszę składać w siedzibie spółdzielni do dn. 28 grudnia 2015 r., do godz. 15.00, w zamkniętej kopercie z dopiskiem „Konkurs” - ogłoszenie tej treści dostępne było na stronie internetowej spółdzielni jeszcze 31 grudnia.

Bardzo wielka tajemnica

- I tyle. Żadnych wymagań, oczekiwań, warunków dotyczących wykształcenia, doświadczenia zawodowego, niekaralności choćby. Prawda, że nadzwyczaj lakoniczne ogłoszenie konkursowe? - pyta Andrzej Bachnij, jeden z sześciu kandydatów, którzy do konkursu się zgłosili.

Jak relacjonuje kandydat, jeszcze wspomnianego 28 grudnia, tyle że ok. godz. 18, podobnie jak inni zainteresowani, odebrał telefon ze spółdzielni z informacją o tym, że „Dziękujemy, konkurs już został rozstrzygnięty”. Zapewnia, że połączenie wykonano z numeru telefonu komórkowego Wiesławy Juszczyk, wiceprezes spółdzielni.

PRZECZYTAJ:Brak danych rodzi domysły

Andrzej Bachnij przypadkowo był świadkiem, jak w spółdzielni już per „panie prezesie” zwracano się do Jerzego Klugiewicza, przewodniczącego Rady Nadzorczej SM „Zielenic”. Fakt kandydowania Klugiewicza potwierdziło „Nowościom” kilka osób, w tym eksprezes Waldemar Przybyszewski. Sam przewodniczący rady nadzorczej nie chciał ustosunkować się do tego tematu.

Kto prezesem?

- Czy kandydowałem na prezesa? Nie zostałem upoważniony przez komisję konkursową do udzielania takich informacji. Procedura konkursowa jest jeszcze w toku, prezesa nie wybrano. Tyle tylko mogę przekazać - usłyszeliśmy we wtorek przez telefon od Jerzego Klugiewicza. I po chwili jeszcze: - Pierwszy raz słyszę o moim kandydowaniu.

W poniedziałek wystosowaliśmy do rady nadzorczej spółdzielni pytania dotyczące konkursu. Odpowiedzi pocztą elektroniczną nie doczekaliśmy się.

Co ciekawe, 31 grudnia ze strony internetowej spółdzielni zniknęło i ogłoszenie konkursowe, i tekst pożegnania ze spółdzielcami ustępującego prezesa Waldemara Przybyszewskiego. Dlaczego?

- Oba teksty usunięte zostały na polecenie pani Wiesławy Juszczyk, wiceprezes spółdzielni - usłyszeliśmy od pracownic administracji „Zieleńca”.

Aby poznać kulisy konkursu, Andrzej Bachnij w poniedziałek, 4 stycznia, pofatygował się osobiście do siedziby spółdzielni. Tutaj usłyszał, że dokumentacji konkursu nie ma w spółdzielni. Wgląd obiecano mu dziś lub jutro (piątek).

- Wszystko to wygląda tak dziwnie, najłagodniej mówiąc, że aż trudno komentować. Wraz z innymi kandydatami poważnie rozważamy zawiadomienie prokuratury o pełnieniu przestępstwa, polegającego na ustawieniu konkursu - zapowiada Andrzej Bachnij.

Radny czeka na oferty

Waldemar Przybyszewski, radny wojewódzki PO, wcześniej radny miejski i przewodniczący Rady Miasta, był prezesem SM „Zieleniec” od samego jej powstania, czyli od 1992 r.

Gdy latem ub.r. do rady nadzorczej dostały się nowe osoby, głoszące plan zmian, postanowił złożyć rezygnację z funkcji pod koniec roku. I tak uczynił.

- Wiedziałem, że nowa rada nadzorcza ma zupełnie inną wizję funkcjonowania spółdzielni niż ja - mówi. - Zawsze stawiałem na rozwój i inwestycje. „Zieleniec” posiada 2 hektary ziemi w obrębie Torunia pod inwestycje budowlane. Tymczasem już w lipcu, za sprawą nowej rady, wstrzymano inwestycję przy ul. Gdańskiej 6. To, i nie tylko to, kłóci się z moim pomysłem na spółdzielnię. A poza tym nabyłem uprawnienia emerytalne...

To gra o duże pieniądze

Waldemar Przybyszewski podkreśla, że zostawia „Zieleniec” w świetnej kondycji. - Nasi mieszkańcy mają jedne z najniższych czynszów w Toruniu, ale - równocześnie - spółdzielnia ma spore środki finansowe na koncie. Rok po roku wypracowywaliśmy nadwyżkę. Uważam, że z moim doświadczeniem w spółdzielczości mogę się jeszcze przydać. Czekam na propozycje - kończy.

Dodajmy, że prezesowanie „Zieleńcowi” przez długie lata oznaczało wysokie uposażenie. Waldemar Przybyszewski w ostatnim oświadczeniu majątkowym (za 2014 r.) wykazał, że zainkasował 302 tys. zł. Na tę imponującą sumę złożyły się i comiesięczne pensje prezesowskie, i nagroda roczna, i odprawa jubileuszowa po 45 latach pracy.

Czy nowy prezes zarabiać będzie tak samo dobrze? Czas pokaże. Na razie 700 członków spółdzielni czeka na informację, kto nim zostanie. Do tematu więc wrócimy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska