- Wstrzymuję do odwołania ze skutkiem natychmiastowym wszystkie zagraniczne wyjazdy służbowe pracowników Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu do krajów o wysokiej zachorowalności, to jest: Chin, Hongkongu, Korei Południowej, Włoch (szczególnie do regionów Lombardia, Wenecja Euganejska, Piemont, Emilia Romania, Lacjum) oraz Iranu, Japonii, Tajlandii, Wietnamu, Singapuru i Tajwanu - taki komunikat wydał prof. Andrzej Tretyn, rektor Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu.
Podobnie wstrzymano wyjazdy studentów i doktorantów UMK. Zalecono też odwołanie planowanych przyjazdów studentów (m.in. z programu Erasmus+), doktorantów i pracowników z partnerskich uniwersytetów zagranicznych oraz gości Uniwersytetu z krajów o wysokiej zachorowalności wymienionych powyżej. Poniesione przez pracowników Uniwersytetu koszty odwołanych w wyniku decyzji Rektora wyjazdów służbowych, które nie mogą być odzyskane (np. koszty biletów lotniczych), będą refundowane ze środków Uniwersytetu na wniosek pracownika.
Jak mówi dr Ewa Walusiak-Bednarek z biura prasowego toruńskiej uczelni, nie ma informacji o odwołaniu zajęć, czy możliwości pracy zdalnej dla pracowników.
- Studenci, doktoranci oraz pracownicy uniwersytetu powracający z krajów o wysokiej zachorowalności wymienionych powyżej zwolnieni są z zajęć dydaktycznych lub obowiązków służbowych w uniwersytecie przez okres 14 dni od dnia wyjazdu ze strefy zagrożonej. Osobom, u których do tej pory nie wystąpiły objawy choroby zaleca się pozostanie w domu oraz monitorowanie stanu zdrowia. Dotyczy to również osób, które miały kontakt z osobami potencjalnie zakażonymi - tłumaczy dr Ewa Walusiak-Bednarek.
Studenci muszą też powiadomić uczelnię o tym, że niedawno wrócili z kraju, gdzie jest wysoka zachorowalność na koronawirusa. Przypomnijmy, że Uniwersytet Mikołaja Kopernika jest jednym z największych pracodawców w naszym mieście.
A jak sytuacja wygląda w innych instytucjach lub firmach?
Cereal Partners Poland Toruń-Pacific Sp. z o.o. pracuje normalnie, ale podobnie jak UMK zrezygnowała z wyjazdów zagranicznych do odwołania. Powołała też sztab kryzysowy w firmie, ale głównie z przyczyn profilaktycznych.
- Zostały wstrzymane wszystkie wyjazdy służbowe. Poza tym stosujemy się do ogólnej profilaktyki, informujemy pracowników o zagrożeniach. Nie możemy wszystkich pracowników skierować do pracy zdalnej, ale jeśli ktoś źle się czuje to może skorzystać z tej formy pracy, zwłaszcza w sezonie grypowym. Lepiej, by pracownik został w domu i nie zarażał innych, ale to dotyczy infekcji w sezonie zimowym, a nie koronawirusa - tłumaczy Jarosław Szczepanowski, pr manager w Cereal Partners Poland Toruń-Pacific Sp. z o.o.
W firmie we wszystkich toaletach są wystawione specjalne środki do dezynfekcji rąk, ale zanim pojawił się w Polsce koronawirus, też były dostępne. Za to poręcz przy schodach jest przemywana częściej specjalnym preparatem.
Polecamy
Pracy zdalnej nie ma też w firmie Apator.
- Nie odczuwamy negatywnych skutków pojawienia się w Polsce koronawirusa. Pracownicy przychodzą do pracy normalnie. Oczywiście pracownicy biurowi mają możliwość pracy jednego dnia z domu, ale jest to normalny przywilej. W związku z koronawirusem przeprowadziliśmy kampanię edukacyjną, by zwracać uwagę na higienę. Częściej dezynfekowane są także powierzchnie wspólne - wymienia Monika Pietkiewicz, rzeczniczka formy Apator w Toruniu.
Protest w obronie Parku Śląskiego i drzew w Chorzowie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?