Koronawirus. Kto traci, a kto zarabia na epidemii?
Gdy tracą organizatorzy wyjazdów i firmy transportowe, automatycznie odbija się to na kolejnej branży - hotelarskie. "Tak, liczymy się z koniecznością zamknięcia hotelu na jakiś czas" - usłyszały "Nowości" od jednego z hotelarzy w Toruniu, proszącego o anonimowość. Nie jest pewien, jak rozwinie się sytuacja. Nie chce zatem oficjalnie się wypowiadać, by nie zamykać sobie pola biznesowego manewru.
Straty w turystyce to także straty gastronomii. Nie ma turystów - nie ma gości restauracji i barów. Zresztą, nawet sami mieszkańcy Torunia zaczynają teraz omijać starówkę z jej gastronomiczną ofertą. Skupiają się na gromadzeniu zapasów. Jakich?
-Kupiłem artykuły spożywcze trwałe (makaron, ryż, dania instant, cukier, herbatę, olej, mleko skondensowane) w zapasie pozwalającym przetrwać bez wychodzenia z domu przynajmniej 2 tygodnie. Uważam, że to racjonalne podejście. Nie wiem przecież, czy za kilka dni nie zostanę objęty domową kwarantanną - tłumaczy pan Dariusz, urzędnik z Torunia.
Takich osób jest wiele, wiec zarabiają sklepy spożywcze, a także drogerie i apteki. W popularnej sieci drogerii w Toruniu już od kilku dni półki z mydłem w płynie są prawie puste; na bieżąco można tez uzupełniać te z żelami antybakteryjnymi. - Wszystko znika błyskawicznie. Najpierw śmieliśmy się w sklepie, że "naród zaczął się myć". Teraz nikomu już do śmiechu nie jest. Sami robimy zapasy - mówi "Nowościom" kasjerka z drogerii.
POLECAMY:
Toruń podczas epidemii koronawirusa. Tak wygląda miasto!
Koronawirus w Kujawsko-Pomorskiem - raport na żywo
Zasiłek za koronawirusa od ZUS. Kto może dostać L4 na koronawirusa? Zamknięte szkoły, ale jest też zasiłek opiekuńczy