Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kowalewo Pomorskie: Znów Polak zastrzelony w Holandii!

Małgorzata Oberlan
Małgorzata Oberlan
Maciej zginął od policyjnych kul 17 marca br. w wiosce  De  Kwakel pod Amsterdamem. Tu zdążył pomieszkać 3 dni...
Maciej zginął od policyjnych kul 17 marca br. w wiosce De Kwakel pod Amsterdamem. Tu zdążył pomieszkać 3 dni... nowa.holandia.pl
To już kolejny taki przypadek w ciągu ostatnich kilku lat. 22-letni Maciej spod Giżycka 17 marca zastrzelony został w wiosce De Kwakel pod Amsterdamem. Tak samo, jak Grzegorz Rumiński z Kowalewa Pomorskiego trzy lata temu. Maciej podobno miał przy sobie nóż...

Podobno, bo doświadczenie uczy, że policjanci nie zawsze potrafią rozpoznać przedmiot w rękach człowieka. Tak było w przypadku Grzegorza Rumińskiego z Kowalewa Pomorskiego, zastrzelonego przez holenderskiego policjanta 17 października 2013 roku. Jak się okazało, a przyznała to sama holenderska policja, w rękach trzymał zwykły śrubokręt...

Maciej, De Kwakel

- Mój syn pracował w Holandii od pół roku; dobrze sobie tam radził. Ostatni raz był w kraju na Boże Narodzenie, a kolejny przyjazd zaplanował na wakacje. Cały czas byliśmy z nim jednak w kontakcie telefonicznym i przez Skype’a. Uśmiechnięty. pozytywnie nastawiony do świata - taki był. Na pewno nie był osobą konfliktową czy agresywną - podkreśla pani Bożena, matka zmarłego Maćka.

22-latek spod Giżycka zaledwie trzy dni zdołał pomieszkać w „polskim domu” w wiosce De Kwakel pod Amsterdamem. 17 marca, nad ranem, zginął od policyjnych strzałów.

„Mundurowych wezwano na miejsce z powodu awantury w jednym z domów. Kiedy przybyli, dostrzegli na ulicy uzbrojonego w nóż podejrzanego, który zaczął biec w ich kierunku. Wtedy jeden z funkcjonariuszy otworzył ogień. (...) To już drugi na przestrzeni tygodnia incydent, w którym holenderska policja śmiertelnie raniła podejrzanego. W środę od policyjnych kul zmarł 41-latek z Eindhoven, postrzelony w sobotę podczas interwencji. Sytuację nagrał sąsiad, a film pokazała ogólnokrajowa telewizja” - podał 17 marca portal Fakty.NL, powołując się holenderską gazetę „De Telegraaf”.

- Apeluję do rodzin z całej Polski, których bliscy także zginęli na skutek policyjnych interwencji w Holandii: skontaktujmy się i zjednoczmy! - prosi pani Bożena spod Giżycka.

Okazało się, że Polak nie miał w ręku noża, jak sądzili holenderscy policjanci, tylko... śrubokręt. - prokurator Ireneusz Maliszewski

„Nowości” skontaktowały tę matkę z rodziną Rumińskich z Kowalewa Pomorskiego. Jego dramatyczną historię opisywaliśmy na łamach trzy lata temu.

Grzegorz, Blerick k. Venlo

- Niewiarygodne, jaki to podobny scenariusz... - wzdycha Iwona Rumińska, siostra zmarłego.

22-letni Grzegorz Rumiński także wyjechał do pracy w Kraju Tulipanów za pośrednictwem agencji pracy. I on, jak zapewnia rodzina, radził sobie dobrze i nie należał do osób agresywnych. - Do tego był niski i drobny; ważył jakieś 50 kilogramów - mówi jego ojciec, pan Stanisław.

Grzegorz pracował w miejscowości Venlo, a mieszkał w Blerik. Tutaj właśnie, 17 października 2013 roku, nad ranem, doszło do tragedii.

Policjanci otrzymali zgłoszenie o godz. 5.30 takiej treści: „Na ulicy Nieuwborgstraat w Blerick grasuje mężczyzna z nożem”. Funkcjonariuszy wezwać miał mieszkaniec tej ulicy, który wyszedł na spacer.

- Jak wynika z przekazanej nam przez Holendrów dokumentacji, interweniował patrol przynajmniej dwuosobowy. Widząc przed sobą postać z czymś w ręku, policjanci byli przekonani, że - tak jak ich uprzedzono - zbliża się człowiek z nożem. Po angielsku wzywali: „Opuść broń!”. Ponieważ mężczyzna nie reagował, zaczęli strzelać. Po trzecim strzale 22-latek z Kowalewa Pomorskiego padł - relacjonuje prokurator Ireneusz Maliszewski z Golubia-Dobrzynia. - Potem okazało się, że Polak miał w ręku śrubokręt.

Prokuratura w Golubiu-Dobrzyniu odmówiła wszczęcia śledztwa w tej sprawie, ale pozostawała w kontakcie z holenderską. Ta śledztwo przeprowadziła, ale zakończyła wnioskiem, że policjanci nie dopuścili się czynu zabronionego. Uznała, że skorzystali z należnego im prawa do obrony w sytuacji zagrożenia.

- Nigdy nie zobaczyliśmy ciała Grzegorza, bo do Polski trafiło już w takim stanie, że przed pogrzebem nie można było otworzyć trumny. Wątpliwości do dziś mamy mnóstwo. A o braku pomocy ze strony ambasady polskiej i MSZ można by książkę napisać - kończy Iwona Rumińska.

Bartek, Veenendaal

W marcu 2009 roku zastrzelony przez holenderską policję został Bartłomiej Mych z Tychów. Miał 30 lat i szukać lepszego życia pojechał do Veenendaal, miasta niedaleko Utrechtu.

Dramatyczne sceny rozegrały się w jego mieszkaniu. Ktoś wezwał patrol policji, bo podobno Polak miał wygrażać nożem. Na miejsce przyjechało siedmiu policjantów. Bartłomiej zginął na miejscu od strzałów z policyjnej broni.

- Holendrzy uznali, że żaden z policjantów nie naruszył prawa i że podjęte przez nich działania wobec Polaka były uzasadnione. Z ustaleń prokuratury w Utrechcie wynikało, że strzały oddane zostały w obronie koniecznej, bo jeden z funkcjonariuszy został zaatakowany nożem, a wszyscy nie mieli możności bezpiecznego ewakuowania się z mieszkania - mówiła Agata Słuszniak, kierująca Prokuraturą Rejonową w Tychach.

PS Z panią Bożeną można się skontaktować poprzez redakcję „Nowości”.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska