Kpina na drodze

<!** Image 1 align=left alt="http://www.nowosci.com.pl/img/glowki/nienartowicz_marek.jpg" >Czy naprawdę nie może być normalnie? Czy naprawdę nie dało się zbudować w pełni sprawnej autostrady A1 między Grudziądzem a Toruniem?

Już od kilku miesięcy wiadomo, że ten odcinek zostanie oddany do użytku przed czasem. Wystarczy zerknąć na tempo robót w okolicy Lubicza, Kiełbasina czy w innych miejscach. Można by więc zacierać ręce, że jesienią dojedziemy z Torunia do Gdańska - lub na odwrót - w niecałe półtorej godziny. Jadąc oczywiście zgodnie z przepisami.

<!** reklama>Tak dobrze jednak nie będzie. Każdy z kierowców będzie musiał doliczyć do czasu podróży sporo minut na dojazd do autostrady.

Lekko nie będzie mieszkańcom Torunia. Ci z lewobrzeżnej części miasta już dawno przestali liczyć na węzeł w Czerniewicach. Tu autostrada rozjedzie się z drogą krajową nr 1. A co za tym idzie - z siecią dróg miejskich. Po prostu nie będzie ich połączenia. Mieszkańcy północnego Torunia jadąc w kierunku Gdańska najbliżej będą mieli do węzła w Turznie. Tylko teoretycznie. Tu z kolei nie będzie połączenia A1 z drogą krajową nr 15. Podobno z czasem ma się pojawić.

Mieszkańcom 200-tysięcznego Torunia i tysiącom żyjącym wokół miasta pozostanie więc tylko węzeł w Lubiczu. Łatwo do niego nie będzie dotrzeć w pierwszych miesiącach po oddaniu autostrady do użytku. Bo przecież po drodze kierowcy trafią w Toruniu na objazdy, związane z budową mostu. Podobnie będzie w Grudziądzu. Nie powstanie na razie połączenie miasta z najbliżej położonym węzłem. Taka sytuacja to kpina z mieszkańców Torunia i Grudziądza w wykonaniu Ministerstwa Infrastruktury i bydgoskiego oddziału Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad.