Pięć lat gehenny ministranta z Międzybrodzia Bialskiego
Historię Janusza Sz. z Międzybrodzia Bialskiego opisała lokalna Kronika Beskidzka. Janusz Sz. wywodził się z wierzącej, religijnej rodziny. Jako dziecko został ministrantem w międzybrodzkiej parafii św. Marii Magdaleny. W wieku 12-lat został po raz pierwszy wykorzystany seksualnie przez miejscowego proboszcza ks. Jana W., swego czasu sekretarza metropolity krakowskiego.
– Pamiętam, jakby się to działo wczoraj – wspomina Janusz Sz. na łamach KB kolację u proboszcza, podczas której doszło do pierwszego zbliżenia. – Proboszcz zaproponował mi herbatę, podał jakieś ciastka, dowcipkował i tryskał wesołością. Usadził mnie na fotelu obrotowym i w pewnym momencie wstał, podszedł, zakręcił tym fotelem aż zakręciło mi się w głowie, a później nagle złapał mnie za rękę, przyciągnął i zaczął całować. Najpierw w czoło, policzki, w końcu w usta. A później przytulił mnie i wtedy to poczułem – jego wzwód. Byłem przerażony i niezdolny do niczego. Nie wiedziałem, co się dzieje.
Usadził mnie na fotelu obrotowym i w pewnym momencie wstał, podszedł, zakręcił tym fotelem aż zakręciło mi się w głowie, a później nagle złapał mnie za rękę, przyciągnął i zaczął całować
Janusz Sz. twierdzi, że został przez księdza wykorzystany seksualnie kilkaset razy, proceder trwał około pięciu lat. Kiedy miał lat 17 zwierzył się ze swoich problemów koledze, następnie trafił do jednego z duchownych w Kętach, który kazał mu zerwać znajomość z proboszczem. Janusz Sz. tak też zrobił. Jednak relacje z proboszczem odcisnęły piętno na jego psychice. Międzybrodzianin dochodził do siebie w jednym z warszawskich ośrodków. Obecnie blisko 50-letni Janusz Sz. wraz z żoną prowadzi pensjonat w Międzybrodziu Bialskim.
Nie przeocz
Kościół wszczyna postępowanie wobec duchownego
Kiedy przed sześcioma laty nowym ordynariuszem diecezji bielsko-żywieckiej został bp Roman Pindel, został poinformowany o sprawie molestowania ministranta.
Ks. Mateusz Kierczak, dyrektor Centrum Informacyjno-Medialnego Diecezji Bielsko-Żywieckiej wyjaśnił, że zgłoszenie pokrzywdzonego wpłynęło do kurii w styczniu 2014 roku i jeszcze w tym samym miesiącu rozpoczęło się, zgodnie z procedurami, wstępne dochodzenie mające na celu stwierdzenia wiarygodności zgłoszenia. Już 8 marca 2014 r. proboszcz międzybrodzkiej parafii został zwolniony z pełnionych urzędów oraz przeniesiony w miejsce odosobnienia. Z kolei 24 czerwca 2014 r. zapadła decyzja Kongregacji Nauki Wiary o rozpoczęciu karnego procesu administracyjnego.
- Jest to osobisty dramat pokrzywdzonego oraz jego bliskich. Ból, cierpienie, żal, złość, współczucie. Równie ważne są pomoc i poszukiwanie rozwiązania. Dlatego starając się jak najlepiej zrozumieć Pokrzywdzonego spotkałem się z Nim wiele razy, wsłuchując się ze współczuciem w Jego przeżycia, zachęcając do wskazania innych pokrzywdzonych oraz oferując pomoc, między innymi psychologa. Pokrzywdzony był informowany o toczącym się procesie i jego rezultatach - napisał w oświadczeniu bp Roman Pindel.
Postępowanie przeprowadzone Kolegium do spraw rekursów w sprawach zarezerwowanych Kongregacji Nauki Wiary zakończyło się w 2015 r. a uprawomocniło dwa lata później.
- Pracownicy Kurii byli do dyspozycji pokrzywdzonego i udzielali wszelkiej koniecznej pomocy. Współpraca ta doprowadziła do zgłoszenia się kolejnej osoby pokrzywdzonej i rozpoczęcia następnego postępowania. W tym nowym postępowaniu pojawiły się inne osoby, które również mogą być ofiarami. Zgodnie z procedurami obecnie oczekujemy odpowiedzi i wskazań Kongregacji Nauki Wiary dotyczących dalszego postępowania. W ramach czynności procesowych będą podjęte kolejne kroki przewidziane przez prawo kościelne i wskazania Kongregacji Nauki Wiary - podkreślił ks. Mateusz Kierczak.
Duchowny zapewnił, że biskup oraz pracownicy kurii mając na uwadze bezpieczeństwo pokrzywdzonego oraz wszystkich wiernych cały czas monitorowali sprawę ks. Jana W. oraz reagowali szybko i zdecydowanie na jakiekolwiek doniesienia o nie wypełnianiu dekretu karnego przez duchownego.
Musisz to wiedzieć
Zaniechania poprzedniego biskupa?
W całej sprawie pojawia się także wątek bp. Tadeusza Rakoczego, byłego ordynariusza diecezji bielsko-żywieckiej, który - według relacji poszkodowanego Janusza Sz. - został poinformowany o molestowaniu seksualnym, ale nic w tej sprawie nie robił. Obecnie bp Rakoczy ma 82 lata i przebywa na emeryturze.
Ks. Mateusz Kierczak podkreślił, że ewentualne zaniedbania bp. Rakoczego w tej sprawie są przedmiotem badania zgodnie z normami Listu apostolskiego Motu Proprio Vos estis lux mundi Ojca Świętego Franciszka.
- Biskup Roman Pindel oraz pracownicy Kurii przy zgłoszeniu sprawy postępują zgodnie z przepisami Kodeksu Prawa Kanonicznego, Listu Apostolskiego Motu Proprio Sacramentorum Sanctitatis Tutela, Normae de Gravioribus Delictis oraz wytycznymi KEP dotyczącymi wstępnego dochodzenia kanonicznego w przypadku oskarżeń duchownych o czyny przeciwko szóstemu przykazaniu dekalogu z osobami niepełnoletnimi poniżej osiemnastego roku życia - zapewnił ks. Mateusz Kierczak.
Zobacz koniecznie
Poszukiwanie ofiar proboszcza z Międzybrodzia Bialskiego
- Mam świadomość, że jako Kościół ponosimy wielką odpowiedzialność zapewnienia naszym wiernym bezpieczeństwa. Właśnie dlatego zwracam się do każdego, kto był lub jest ofiarą jakiegokolwiek duchownego do skontaktowania się z Delegatem ds. Ochrony Dzieci i Młodzieży Księdzem Klaudiuszem Dzikim - kończy swoje oświadczenie bp Roman Pindel.
Z Delegatem ds. Ochrony Dzieci i Młodzieży Księdzem Klaudiuszem Dzikim można kontaktować się poprzez Kurię Diecezjalną przy ul. Żeromskiego 5a w Bielsju-Białej. Można dzwonić na numer telefonu +48 734 176 655 lub pisać na adres mejlowy [email protected].
Bądź na bieżąco i obserwuj
Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?