We wczorajszym spotkaniu z Ukrainą, która nie miała już szans na awans, trener Adam Nawałka wystawił dość eksperymentalny skład, oszczędzając piłkarzy, którzy mieli żółte kartki.
Odbiło się to, niestety, na grze zespołu. W pierwszej połowie, poza samym początkiem, w którym znakomite okazje zmarnowali Arkadiusz Milik i Robert Lewandowski, Polacy raczej zawodzili. Częściej przy piłce byli nasi rywale, którzy nie mieli już nic do stracenia.
PRZECZYTAJ:Mecz Polska - Ukraina. Nerwy, groza i radość na końcu [EURO 2016]
Przełomem okazał się początek drugiej połowy. Wprowadzony na boisko po przerwie Jakub Błaszczykowski w 54. minucie ładnym strzałem zdobył jedyną, jak się później okazało, bramkę spotkania. W innym meczu tej grupy Niemcy pokonały też 1:0 Irlandię Północną i to oni zajęli w niej pierwsze miejsce.
- Trener powiedział mi, że jeżeli będzie potrzeba, to wejdę na boisko - stwierdził Jakub Błaszczykowski. - Tak się stało. Strzeliłem gola, ale nie ma to aż takiego osobistego znaczenia.
Teraz spotkanie ze Szwajcarią... Dość dziwnym zespołem, nazywanym ekipą farbowanych lisów. Rodowici Szwajcarzy są bowiem w tej ekipie mniejszością, siła ekipy opiera się na naturalizowanych piłkarzach. Nasz rywal zajął drugie miejsce w grupie A, po zwycięstwie z Albanią i remisach z Rumunią oraz Francją.
- Mamy teraz cztery dni, o dwa dni mniej od Szwajcarów, żeby przygotować się do walki o ćwierćfinał. Na pewno zrobimy wszystko, by awansować - zapewnił Jakub Błaszczykowski.
Spotkanie 1/8 finału zostanie rozegrane w sobotę o godz. 15 w Saint-Etienne.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?