- Pierwszym kupczykiem kampanii w Bydgoszczy jest Jan Rulewski - to odpowiedź polityków PiS na zarzuty kierowane pod adresem ministra Radka Sikorskiego.
Reakcję tę wywołała czwartkowa konferencja prasowa zorganizowana przez kandydata na prezydenta Bydgoszczy, Jana Rulewskiego. Oskarżył on ministra obrony narodowej Radka Sikorskiego o polityczną korupcję. Rulewski przypomniał, że podczas jesiennych wyborów do parlamentu, gdy obaj starali się o mandat senatorski, kandydat Sikorski przyszedł do niego z propozycją. Rulewski miał wówczas zrezygnować z kandydowania, a w zamian za to - po wygranej PiS - otrzymać ministerialną tekę. Ostatecznie z propozycji kontrkandydata Rulewski nie skorzystał. Jednak podczas konferencji wytknął obecnemu szefowi resortu szafowanie życiem żołnierzy w związku z decyzją o wysłaniu ich do Afganistanu.
Gotowi do konfrontacji
Rzecznik prasowy ministra zaprzeczał, jakoby miało dojść do kupczenia stanowiskami. Zapowiedział, że minister nie wyklucza skierowania sprawy do sądu o zniesławienie. Jan Rulewski powiedział nam wczoraj, że jest gotów do konfrontacji w sądzie. Głos w sprawie „kupczenia” zabrał kandydat PiS na prezydenta Bydgoszczy, Andrzej Walkowiak, który zwołał wczoraj konferencję. - Przykro mi o tym mówić, ale to Jan Rulewski jest pierwszym kupczykiem regionu - mówił Walkowiak. Wypomniał on Rulewskiemu niedawne przymiarki do startu w wyborach samorządowych. Przypomnijmy, że we wrześniu o nazwisko Rulewskiego na liście zabiegały trzy komitety: Konstantego Dombrowicza, Teresy Piotrowskiej oraz Andrzeja Walkowiaka.
<!** reklama left>- Byłem świadkiem i uczestnikiem rozmów. Niestety, nie ma nagranych taśm, ale doskonale pamiętam, że to Jan Rulewski 3 września po mszy podszedł do mnie i złożył propozycję. Powiedział mi wówczas, że był w gabinecie prezydenta Dombrowicza, który zaproponował mu po wygranej fotel zastępcy, ale „ze słabymi nie trzyma” i udał się do Platformy Obywatelskiej, gdzie dostał propozycję startu na radnego, a w perspektywie fotel przewodniczącego Rady Miasta. Potem powiedział, że bliżej mu do PiS - mówił wczoraj Walkowiak. Dodał, że wkrótce po tej rozmowie PiS zaproponowało mu pierwsze miejsce na liście kandydatów na radnych. Propozycję Rulewski jednak miał odrzucił ze względów materialnych.
- Ostatecznie, po konsultacjach, zaoferowaliśmy Jankowi stanowisko wiceprezydenta, ale on przyszedł z kolejną wersją. Chciał być kandydatem ponadpartyjnym - opowiadał Walkowiak.
Jan Rulewski: - Jeśli Andrzej Walkowiak zarzuca mi kupczenie stanowiskami, to chyba spadła na niego pomroczność jasna. Każdy obywatel ma prawo zgłosić się do partii i chcieć startować z jej listy. Oferowałem tylko swój szyld i swoją pracę dla Bydgoszczy. Nikogo nie reprezentowałem. Czy żądałem jakiegoś ekwiwalentu?
Jan Rulewski dodał, że chciał być w zwycięskim zespole i wygrać nie dla zwycięstwa i posady.
Nie chciał być jak liść
- Odwiedzając te trzy komitety, próbowałem sprawdzić je pod względem zasobów ludzkich i programowych. Zaproponowałem ostatecznie połączenie sił, ale misja się nie powiodła - oświadczył Rulewski, który ostatecznie postanowił walczyć o prezydencki fotel pod własnym szyldem. Bo, jak powiedział „pojawiła się także wątpliwość, czy po wyborach nie spłynie do Brdy wraz z jesiennymi liśćmi”.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?