Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kto pomoże, gdy zgaśnie światło? Nikt nie chce być elektrykiem

Justyna Wojciechowska-Narloch
Kucharz i cukiernik to jedne z najchętniej wybieranych w Toruniu zawodów. Na zdjęciu: warsztaty Zespołu Szkół Gastronomiczno-Hotelarskich.
Kucharz i cukiernik to jedne z najchętniej wybieranych w Toruniu zawodów. Na zdjęciu: warsztaty Zespołu Szkół Gastronomiczno-Hotelarskich. Tomasz Bielicki
Reforma oświaty miała odczarować szkolnictwo zawodowe. Nie udało się, choć może na to potrzeba czasu. W Toruniu chętni znaleźli się tylko do czterech pierwszych klas szkół branżowych (poprzednio zasadniczych zawodowych). Nikt nie chce być fryzjerem, sprzedawcą ani blacharzem samochodowym. A praca jest.

Trudno zatrzymać trend, który przez niemal dwie dekady zdążył się mocno zakorzenić w ludzkich umysłach. Chodzi o reformę z 1999 roku, która wprowadziła do ustroju szkolnego gimnazja. Retoryka ówczesnego ministra edukacji Mirosława Handkego była jednoznaczna: młodzież ma się kształcić w szkołach z maturą, a potem iść na studia. To jedyny słuszny kierunek. I choć nie powiedziano tego wprost, to szkoły zawodowe zaczęły być postrzegane jako placówki drugiego sortu, a ich uczniowie zostali zepchnięci na edukacyjny margines.

Taki stan rzeczy umocnił jeszcze pogłębiający się z roku na rok niż demograficzny. Elitarne niegdyś ogólniaki - by przetrwać - musiały sukcesywnie obniżać rekrutacyjną poprzeczkę. Tym sposobem do liceów trafiali kandydaci, którzy, ze względu na predyspozycje intelektualne, w rzeczywistości powinni pójść do zawodówek. Nie robili tego jednak, bo nie taki był społeczny trend.

Warto przeczytać: Oto najbardziej wpływowe kobiety w Toruniu [ZDJĘCIA]

Ratowanie szkolnictwa zawodowego z kompletnej zapaści zaczęło się zdecydowanie za późno. Kiedy w resorcie edukacji zdano sobie sprawę, że wkrótce nie będzie miał kto naprawić cieknącej rury czy położyć terakoty w łazience, wiele gmin już pozamykało świecące pustkami zawodówki.

źródło: TVN Meteo Active / x-news

W Toruniu obrano inną taktykę. Kolejni szefowie magistrackiego wydziału edukacji robili wszystko, by nie wygaszać szkół i nie likwidować kierunków kształcenia. Gmina była gotowa prowadzić jedną klasę dla ogrodników i krawców, by tylko te profesje nie zniknęły. Jednak nawet i ta dość karkołomna koncepcja się nie sprawdziła. Chętnych wciąż nie było.

- Dotąd nie zrezygnowaliśmy z żadnego z zawodów. Jednak weryfikowane są one negatywnie podczas corocznych naborów - mówi Anna Kulbicka-Tondel, rzeczniczka prezydenta Torunia. - Zawieszono jedynie nabór na kierunek ogrodnik w Zespole Szkół Inżynierii Środowiska.

Przy tegorocznej rekrutacji do debiutujących na edukacyjnym rynku szkół branżowych pierwszego stopnia (zreformowani następcy zasadniczych szkół zawodowych) przygotowano 12 oddziałów dla 384 uczniów. Kandydaci mogli wybierać wśród 13 różnych profesji. Niestety, efekty naboru to katastrofa. Udało się utworzyć tylko cztery klasy pierwsze. Ich uczniowie od września będą się kształcić na przyszłych mechaników pojazdów samochodowych, kucharzy, cukierników, dekarzy, murarzy-tynkarzy, kierowców mechaników i elektromechaników pojazdów samochodowych.

Polecamy: Rok szkolny 2017/2018. Kiedy zaplanować urlop? Sprawdź!

Nie będzie natomiast klas dla fryzjerów, sprzedawców, mechaników automatyki przemysłowej i urządzeń precyzyjnych, elektryków, blacharzy samochodowy, lakierników wielozawodowych i operatorów maszyn i urządzeń do przetwórstwa tworzyw sztucznych. Stało się tak mimo naprawdę dużego zaangażowania miasta w promocję szkół branżowych. Warto tu wspomnieć choćby odbywające się wiosną w Toruniu Forum Zawodowców, gdzie w jednym miejscu spotkali się przedstawiciele szkół zawodowych oraz pracodawcy. Nie tylko lokalni.
- Tworząc kierunki kształcenia gmina sugerowała się potrzebami rynku pracy. Systematycznie odbywają się spotkania przedsiębiorców i dyrektorów szkół z udziałem przedstawicieli wydziału edukacji, podczas których prowadzi się konsultacje na temat potrzeb toruńskiego rynku pracy i ustala priorytety kierunków kształcenia zawodowego - zapewnia Anna Kulbicka-Tondel.

Nie ma kto doradzić

Marzanna Podpora, dyrektorka Zespołu Szkół Samochodowych w Toruniu, ubolewa, że udało jej się utworzyć tylko dwie klasy pierwsze szkoły branżowej. Żałuje, bo pracy dla absolwentów jest mnóstwo, mogą dosłownie przebierać w ofertach.

- Wciąż pokutuje stereotyp umorusanego smarem mężczyzny, siedzącego w kanale i majstrującego przy samochodzie - mówi. - Tymczasem dzisiejsze warsztaty bardziej przypominają laboratoria, są nowoczesne, w pełni skomputeryzowane. Pracujący w nich ludzie to fachowcy, którzy mają pełne ręce roboty. I wiedzą za co pracują.

Warto sprawdzić: Toruń. Ile zarabiają kasjerki w superkmarketach?

Sprawdziliśmy, ile w 2017 roku wynoszą pensje nowych pracowników w dyskontach (Biedronka, Lidl) i hipermarketach (Kaufland, Auchan, Carrefour, Tesco).Sprawdź i przejdź do kolejnego slajdu --->

Ile zarabiają kasjerzy w dyskontach i hipermarketach? [SPRAWDŹ]

Zdaniem Marzanny Podpory, przyczyny zapaści szkolnictwa zawodowego są bardzo złożone. Uważa, że część winy ponoszą tu rodzice, którzy nie pomagają dzieciom w wyborze edukacyjnej drogi. Są zbyt zajęci, by pokierować nastolatkiem. Inna kwestia dotyczy wybujałych ambicji zarówno ze strony samych kandydatów, jak i ich rodziców. I jest jeszcze czysto praktyczna sprawa, by nie utrudniać sobie życia.

- W szkole branżowej i w liceum nauka trwa trzy lata. W tej pierwszej jednak trzeba chodzić na praktyki, uczyć się czasem bardzo trudnych przedmiotów zawodowych, pracować fizycznie. Kiedy młody człowiek doda sobie dwa do dwóch, wybierze ogólniak, bo tam jest łatwiej - dodaje Marzanna Podpora.

Dyrektorka zwraca uwagę na jeszcze jedną bardzo istotną kwestię. To doradztwo zawodowe, które u nas kompletnie leży. Absolwenci gimnazjów są jak dzieci we mgle, nie umieją dokonać trafnego wyboru szkoły. A mądry doradca, który poświęciłby im więcej niż godzinę w ciągu roku szkolnego, mógłby to skutecznie zmienić.

Zobacz także: Jacek Frątczak zostaje w Get Wellu Toruń!POLUB NAS NA FACEBOOKU

Walkathon NEUCA dla zdrowia [ZDJĘCIA] Marszem przez Toruń

Szkoły zawodowe mają jeszcze jedną specyfikę. Zdecydowana większość ich uczniów to młodzież spoza Torunia, z ościennych gmin i małych wiosek. Jak Sebastian, który w przyszłości chce być kucharzem. Dziś jest uczniem toruńskiego Zespołu Szkół Gastronomiczno-Hotelarskich. W roku szkolnym codziennie dojeżdża do szkoły z okolic Czernikowa.

- Od dziecka plątałem się mamie po kuchni. Potem oglądałem te wszystkie programy kulinarne i sam zacząłem eksperymentować. To, że poszedłem do „Gastronomika”, było dla wszystkich oczywiste - opowiada chłopak. - Przyznaję jednak, że miałem moment zawahania, kiedy kilku moich kolegów z klasy zdecydowało się kontynuować naukę w liceum. Mama uświadomiła mi, że powinienem realizować swoje marzenia, a nie iść na łatwiznę.

Sebastian najlepszy jest w mięsach. Jego popisowym daniem są zrazy wołowe z kluskami śląskimi. Za kilka lat widzi siebie w błyszczącej kuchni eleganckiej restauracji, może nawet za granicą. Tam dobrym kucharzom płacą przecież znacznie więcej niż w Polsce.

Polecamy: "NOWOŚCI" PLUS. Zobacz co dla ciebie przygotowaliśmy!

Zobacz wideo: INFO Z POLSKI

NowosciTorun

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska