Pomyłki zdarzają się nie tylko polskim organom ścigania. Poważną wpadkę zaliczyły również wymiary sprawiedliwości Niemiec i Luksemburga. Pierwszy skazał Wojciecha J. z Włocławka, drugi go poszukiwał.
<!** Image 3 align=none alt="Image 200930" sub="Gdyby nie czujność włocławskiej prokuratury i sądu, Wojciech K. mógłby trafić za zagraniczne kratki [Fot.: Archiwum]">Według luksemburskich władz sądowych, Wojciech J. miał być sprawcą poważnej kradzieży z włamaniem, do której doszło w tym księstwie. I z tego powodu wystawiono wobec niego europejski nakaz aresztowania, który trafił do Prokuratury Okręgowej we Włocławku.
Domagano się w nim zatrzymania Wojciecha J. i przetransportowania do Luksemburga, aby mógł tam przed sądem odpowiedzieć za to przestępstwo.<!** reklama>
Luksemburskie organy ścigania na miejscu tego przestępstwa znalazły bowiem ślady DNA, mogące należeć do sprawcy. Wrzucono je do bazy danych i okazało się, że osoba o identycznym kodzie genetycznym została wcześniej skazana przez sąd w Hamburgu na karę roku i 6 miesięcy pozbawienia wolności i odbywała karę w więzieniu w tym mieście. Nazywa się Wojciech J. i pochodzi z Włocławka.
- Jednak z wniosku wynikało, że skazana przez sąd w Hamburgu osoba nie miała żadnych dokumentów, a jedynie mówiła, jak się nazywa i gdzie mieszka - tłumaczy Wojciech Fabisiak, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej we Włocławku.
Do włocławskiego sądu na przesłuchanie w tej sprawie stawił się również Wojciech J. Był bardzo zdziwiony, kiedy śledczy zakomunikował mu, że poszukują go władze Luksemburga i grozi mu tam więzienie.
- Nigdy w życiu nie byłem za granicą Polski - oświadczył Wojciech J. i na dodatek dostarczył dokumenty, z których wynikało, że w czasie, gdy popełniono przestępstwa, wskazywane w europejskim nakazie aresztowania, on akurat intensywnie leczył się w Polsce.
Ta cała sytuacja włocławskim śledczym i sądowi zaczęła wydawać się trochę dziwna. Przede wszystkim nie chcieli uwierzyć, że w Niemczech skazano na półtora roku więzienia kogoś, kto w żaden sposób nie potrafił udokumentować swojej tożsamości. Wzięto za dobrą monetę, jego ustne oświadczenie, dotyczące nazwiska i miejsca zamieszkania. Poproszono więc o nadesłanie kserokopii akt sądowych z Hamburga.
- Wynikało z nich, że rzeczywiście skazano osobę o danych personalnych Wojciecha J., ale ustalono je jedynie na podstawie ustnego oświadczenia, gdyż sprawca nie posiadał żadnych dokumentów - dodaje prokurator Fabisiak.
W podobnym tonie wypowiedziały się poproszone o pomoc przez polskich śledczych władze więzienia w Hamburgu. Nadesłano też zdjęcia osoby, która podawała się za Wojciecha J. Pozwoliło to jednoznacznie stwierdzić, że na zdjęciach nadesłanych z Hamburga jest inna osoba, niż Wojciech J. z Włocławka.
Sąd odmówił więc wydania mieszkańca Włocławka władzom Luksemburga, stwierdzając, że ktoś się pod niego po prostu podszył i popełnił przestępstwo. Prokuratura we Włocławku będzie też wnioskować do śledczych z Niemiec o znalezienie tego oszusta.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?