<!** Image 1 align=left alt="http://www.express.bydgoski.pl/img/glowki/bednarczyk_piotr.jpg" >No proszę - Robertowi Kubicy już w drugim tegorocznym starcie udało się to, czego Adam Małysz nie osiągnął przez cały sezon. Nasz jedynak w Formule 1 nie tylko stanął w niedzielę w Malezji na podium, ale też drugim miejscem uzyskał największy sukces w dotychczasowej karierze. Choć - powiedzmy sobie uczciwie - na razie jeszcze „kubicomania” przy „małyszomanii” w naszym kraju to jeszcze niemowlę. Ewentualnie przedszkolak. Ale jak tak dalej pójdzie, to kto wie...
Teraz możemy jedynie żałować, że błędy popełnione przez team BMW-Sauber (a na koniec - pech) w pierwszym wyścigu w Australii pozbawiły Polaka pewnych punktów, bo byłby on teraz w absolutnie ścisłej czołówce klasyfikacji. Może nawet na drugim miejscu. Ale i tak nie jest źle, w obydwu „gonitwach” (przypominam drugie miejsce w kwalifikacjach tydzień temu) Kubica pokazał, że jeździ lepiej niż w zeszłym sezonie.
Wyścig w Malezji przebiegał wyjątkowo spokojnie. Polak zdobył wprawdzie to drugie miejsce trochę szczęśliwie, dzięki temu, że Felipe Massa wyleciał z toru, ale tym bym się akurat nie przejmował. Do tej pory to Kubica miał głównie pecha, a inni na tym korzystali. Nic więc dziwnego, że szczęście kiedyś musiało się odwrócić. Taki urok Formuły 1...
Najważniejsze, że Polak jedzie z głową. Na ostatnich okrążeniach, mając około 20 sekund straty do liderującego Kimiego Raikkonena i 20 sekund przewagi nad trzecim Heikkim Kovalainenem, pojechał rozsądnie. Szans na pierwsze miejsce już nie miał, a stracić swoją pozycję mógł tylko wskutek pecha. Na szczęście w upalnej Malezji Kubicy głowa się nie zagotowała.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?