W komisie samochodowym Autokomis Plus w Świerkocinie syn właściciela handluje samochodami za plecami ojca. Gdy dochodzi do reklamacji, firma unika odpowiedzialności.
Do naszej redakcji zgłosiła się Anna Rytlewska, twierdząc, że sprzedano jej zepsutego opla astrę.
- Cała sprawa ciągnie się od kwietnia. Samochód, który postanowiłam kupić, polecił mi znajomy, więc uznałam, że nie ma powodu do obaw. Sprzedałam stare auto i wzięłam kredyt. W komisie pozwolono mi na jazdę próbną i już wtedy zauważyłam, że opel głośno chodzi, ale uspokojono mnie, że silniki typu ecotec mają to do siebie - opowiada Anna Rytlewska.<!** reklama>
Kłopoty po zakupie
Pierwsze problemy z nowym zakupem pojawiły się po trzech tygodniach. Zaczęło się od hamulców. Gdy niedługo potem zapaliła się kontrolka ciśnienia oleju, właścicielka postanowiła udać się swojego mechanika. Ten stwierdził, że do wymiany jest rozrząd.
- Zorientowałam się, że mnie oszukano i postanowiłam oddać samochód. Przedstawiciele komisu zaproponowali jednak wizytę u swojego fachowca, który potwierdził tę samą awarię. Zgodzono się na naprawę, ale na słowach się skończyło - mówi zdenerwowana grudziądzanka. - Napisałam więc pismo reklamacyjne. Mimo że jeden z pracowników był u mechanika razem ze mną i słyszał, jaki jest problem z autem, wszystkiemu zaprzeczył, a sam właściciel mnie wyrzucił.
Po jakimś czasie polecono klientce, by z zażaleniami zgłosiła się do syna właściciela komisu, który odpowiada za transakcję. Warto dodać, że nie jest on współwłaścicielem firmy, ale za to dobrym znajomym mężczyzny, który polecił samochód klientce.
Cała sprawa nabrała rumieńców, gdy głos w dyskusji zabrał rzeczoznawca.
- Polecił mi sporządzenie kosztorysu w serwisie opla. Tam znowu usłyszałam, że do wymiany jest rozrząd, a dodatkowo pompa paliwa. Z taką opinią udałam się do komisu. Na miejscu potwierdzono, że wszystko zostanie naprawione. Jednak po trzech tygodniach wydzwaniania i słuchania wymówek, postanowiłam odpuścić - mówi Anna Rytlewska. - Na swój koszt zleciłam naprawę.
Dla komisu nie ma sprawy
Właściciele Autokomisu Plus nie czują się winni. - Nie wziąłem za ten samochód ani złotówki, to był interes mojego syna, a żeby kobieta nie musiała płacić dodatkowych opłat w Urzędzie Skarbowym, wystawiłem fakturę na komis. Nie mam ze sprawą nic wspólnego - przyznaje Krzysztof Mikita, właściciel firmy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?