Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kuźnia kujonów? Nic z tych rzeczy

Radosław Rzeszotek
Tu nauczyciele nie muszą zachęcać uczniów do nauki. Spełniają się zawodowo i cieszą się z każdego sukcesu swych podopiecznych. A mają się z czego cieszyć. IV LO w Toruniu to najlepsza szkoła w regionie.

Tu nauczyciele nie muszą zachęcać uczniów do nauki. Spełniają się
zawodowo i cieszą się z każdego sukcesu swych podopiecznych. A mają się
z czego cieszyć. IV LO w Toruniu to najlepsza szkoła w regionie.

<!** Image 2 align=middle alt="Image 35275" sub="Henryk Pawłowski to żywa legenda toruńskiej „czwórki”. Żaden nauczyciel w Kujawsko -Pomorskiem nie wykształcił tylu genialnych matematyków co on.">Niezbyt piękny budynek położony w pobliżu zabytkowego mostu
drogowego na Wiśle odnowiony został zaledwie parę lat temu. Nadal nie
wygląda okazale. W niczym nie przypomina elitarnych szkół warszawskich,
które tamtejsze władze miasta dopieszczają milionowymi dotacjami. Toruń
to nie Warszawa.

Ktoś więcej niż nauczyciel

- Czasem słucham wywodów ludzi, którzy twierdzą, że „czwórka”
najlepsza jest dlatego, że miasto kupiło nam nie wiadomo jaki sprzęt,
który kształci uczniów lepiej niż nauczyciele - mówi Małgorzata Białek,
dyrektorka IV Liceum Ogólnokształcącego w Toruniu. - A tymczasem
jesteśmy taką samą publiczną i biedną szkołą, jak wszystkie inne.

Uczniowie IV LO od kilkunastu lat regularnie zdobywają nagrody i
wyróżnienia w ogólnopolskich, europejskich i światowych konkursach
wiedzy. Szkoła nie ma możliwości, aby dyplomy wszystkich nagrodzonych
wywiesić w jednym miejscu.

Co roku na biurku dyrektorki „czwórki” ląduje wiele podań o pracę.
Składają je głównie nauczyciele ze sporym doświadczeniem. Świeżo
upieczeni absolwenci robią to najwyżej z rozpędu - większość wie, że
praca w tej placówce to wyróżnienie.

- Do pracy nie przyjmuje się czyichkolwiek znajomych - podkreśla
Małgorzata Białek. - Najpierw o pomoc prosimy metodyków, którzy
sprawdzają pod względem dydaktycznym poszukiwanych przez nas
nauczycieli. Może to zabrzmi naiwnie, ale my demokratycznie wybieramy,
kto u nas będzie pracował, a kto nie. Dzięki temu mamy w naszym gronie
naprawdę dobrych nauczycieli: Małgorzatę Puzio, Ilonę Cichoń, Annę
Pierzkowską i wielu innych.

„Czwórka” ma swoją żywą legendę - Henryka Pawłowskiego. Genialnego
nauczyciela matematyki, u którego lekcje pobierać chcą najbardziej
uzdolnieni młodzi matematycy. Henrykowi Pawłowskiemu wystarczył krótki
czas pracy w bydgoskim I LO, aby tamtejsza szkoła dorobiła się kilku
olimpijczyków z matematyki.

- To ktoś więcej niż nauczyciel. To facet, który w wielu z nas
wyrobił charakter, nauczył nas pracować - mówią byli uczniowie
matematyka. - Lekcje z nim to był żywy ogień. Zaskakiwał, naciskał,
wymagał coraz więcej. Ale potrafił też odpuścić, kiedy zobaczył, że dla
kogoś wielka matematyka jest poza zasięgiem.

Henryk Pawłowski zawsze mówił to, co myślał. Dziś mówi, że coraz
częściej ma szkoły dość. Nie dlatego, że uczniowie są gorsi albo za
niskie ma zarobki. Po reformie oświatowej, kiedy naukę w liceum
skrócono do trzech lat, Henrykowi Pawłowskiemu brakuje czasu, aby
ucznia dobrze poznać i wydobyć z niego to, co najlepsze.

Klasa jak orkiestra

- Miałem nadzieję, że ostatnia reforma przyniesie zmiany na lepsze,
ale byłem w błędzie - twierdzi Henryk Pawłowski. - Tak naprawdę ledwie
starcza mi czasu, żeby dobrze przygotować moich uczniów do matury. To
zdecydowanie za mało. Zwłaszcza, że jestem nauczycielem, który stara
się nie tylko uczyć, ale także wychowywać. Mówię uczniom: kiedy się
kłaniasz, to wyjmij ręce z kieszeni, kiedy ziewasz, zasłoń buzię, a
kiedy mówisz, to mów ładnie po polsku.

<!** reklama left>Na lekcjach Henryka Pawłowskiego wolno jeść. Wolno popijać herbatę.
Matematyk pozwolił na to, kiedy przypomniał sobie czasy, kiedy sam był
uczniem. Podkradał z biurka kawę nauczycielom, bo tak suszyło go w
gardle.

- Byłem uczniem Henia Pawłowskiego, a dziś sam uczę w tej szkole -
mówi Maciej Wiśniewski, nauczyciel fizyki, opiekun jedynego w
województwie olimpijczyka, który sięgnął w tym roku po międzynarodowe
laury. - Najbardziej cieszę się, kiedy trafiam na ucznia, który w danej
dziedzinie fizyki porusza się lepiej ode mnie. A tacy u nas się
zdarzają.

Lekcje historii wyglądają tu inaczej, niż lekcje przedmiotów
ścisłych. Gabriela Potocka, osoba niewysoka, ale o silnej osobowości,
swoimi uczniami dyryguje jak orkiestrą. Wystarczy jej kilka zdań, aby
wytłumaczyć złożoność polskiej interwencji na dworze moskiewskim na
początku XVII wieku. A potem pokieruje uczniami tak, że sami
zrozumieją, dlaczego Rosja do dziś świętuje rocznicę wypędzenia wojsk
hetmana Żółkiewskiego z Kremla.

- Nie chcę mieć uczniów, którzy pamiętają tylko daty i nazwiska, a
nie potrafią użyć tej wiedzy do wyciągania wniosków - przekonuje
Gabriela Potocka, która wykształciła już kilkudziesięciu olimpijczyków.
- Lubię dzieciaki, które mają coś do powiedzenia. Moim najważniejszym
zadaniem jest nauczyć je myśleć i widzieć to, co historycy widzą na
pierwszy rzut oka.

Wśród najbardziej znanych absolwentów IV LO znajdują się aktorzy,
naukowcy, szefowie największych firm. Dzisiejsi uczniowie z podziwem na
słynnych poprzedników jednak nie patrzą. Wieczną legendą cieszy się
wśród nich niejaki Birus, laureat kilku światowych konkursów
matematycznych, który słynął jako autor najbardziej szalonych pomysłów.

- Gdyby ten koleś chodził do naszej budy w dobie Internetu,
zarobiłby fortunę na filmikach ze swoimi numerami - wspominają
uczniowie „czwórki”. - Podczas gościnnych występów w Warszawie,
wprowadził konia na piętro akademika, innym razem tak skutecznie udawał
wisielca w szkolnej toalecie, że cudem udało się odwołać interwencję
policji i pogotowia.

Przez to, że do „czwórki” trafiają najlepsi uczniowie z Torunia i
okolic, szkoła musi radzić sobie z problemami niespotykanymi w innych
placówkach. Zdarza się, że dzieci, które nie potrafią być najlepszymi
uczniami, przeżywają depresję.

- Większości z nas nauczyciele nie muszą popędzać do pracy - mówi
jeden z ubiegłorocznych olimpijczyków. - Uczniowie sami między sobą
rywalizują o jak najlepsze oceny. W końcu w „czwórce” nie można sobie
pozwolić na olewanie.

Nam po prostu zależy...

<!** Image 3 align=right alt="Image 35277" sub="Gabriela Potocka: - Nie chcę mieć uczniów, którzy pamiętają tylko daty i nazwiska, a nie potrafią użyć tej wiedzy do wyciągania wniosków">Niegdyś uczniowie I LO w Toruniu, zazdrośni o sukcesy naukowe
uczniów z „czwórki”, powtarzali anegdotę na ich temat. Uczniowie obu
szkół otrzymali zadanie nauczyć się na pamięć książki telefonicznej.
„Jedynka” spytała: po co? A uczniowie „czwórki”: na kiedy?

- Nie jesteśmy kuźnią kujonów - uśmiecha się dyrektorka Małgorzata
Białek. - Nie stawiamy tylko na olimpijczyków. Nasi nauczyciele nie są
nieludzcy. Nam po prostu zależy, żeby nasi uczniowie do czegoś w życiu
doszli. Chcemy być ich mecenasami.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska