Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Latem karty w turystyce rozdawał koronawirus. Robił to jak chciał

Marek Weckwerth
Marek Weckwerth
Michał Tazbir, właściciel portu jachtowego „Tazbirowo” nad Zalewem Koronowskim, dobrze ocenia mijający sezon. Straty udało się odrobić
Michał Tazbir, właściciel portu jachtowego „Tazbirowo” nad Zalewem Koronowskim, dobrze ocenia mijający sezon. Straty udało się odrobić Marek Weckwerth
- Dla wielu przedstawicieli branży turystycznej, zwłaszcza dla właścicieli biur podróży i agentów turystycznych, ten sezon był wręcz tragiczny. W porównaniu do minionych lat stracili od 40 do 60 procent dochodów – wylicza Jerzy Matuszak, prezes Kujawsko- pomorskiego oddziału Polskiej Izby Turystyki (PIT).

Wpłynęły na to ograniczenia w podróżowaniu za granicę, a właśnie głównie z organizacji wyjazdów do obcych krajów żyją ci ludzie. Lato już właściwie za nami, nie licząc krajów śródziemnomorskich, a ograniczenia, które teraz sprowadzają się do podróży samolotowych, wciąż krępują możliwości tej branży.

PIT od początku walczyła o zwolnienia tej branży z opłat składek dla ZUS-u i to udało się na pół roku dla agentów turystycznych. Teraz walka idzie o przedstawicieli biur podróży.

Jerzy Matuszak ocenia, że pandemią dotkliwie odczuł także transport turystyczny, właściciele i kierowcy autokarów, bo wyjazdy zagraniczne zostały mocno ograniczone. Tu straty wyniosą ok. 50 proc. Jeszcze przed wakacjami – w maju i czerwcu – nie organizowano nawet wyjazdów krajowych, wycieczek szkolnych. Dopiero we wrześniu coś drgnęło.

Każdy chciał jechać nad morze

Bardzo różnie wyglądał ten sezon w hotelarstwie i generalnie w branży noclegowej. Po wiosennym lockdownie, a więc gdy cała branża hotelarska poniosła ogromne straty (z noclegów mogli korzystać tylko pracownicy na delegacjach), już u progu lata nastąpiło niezwykłe ożywienie, ale tylko w atrakcyjnych turystycznie miejscowościach – nad morzem, w górach i na Mazurach.

Kąpieliska strzeżone w Kujawsko-Pomorskiem. Tutaj bezpiecznie wypoczniesz w wakacje

Ludzie tłumnie ruszyli w te rejony kraju, co odnotował operator płatnego odcinka autostrady A1 Amber One - spadek natężenia ruchu wyniósł tylko 6 procent, ale w weekendy nad morze jechało tak wiele samochodów, jak w kilku minionych latach - poinformowała nas Anna Kordecka, rzecznik autostrady.

Jednak tam, gdzie o szczególnych atrakcjach nie było mowy, hotele, pensjonaty, agroturystyka i pola namiotowe świeciły pustkami.

- Bardzo duże straty odnotowały hotele w dużych miastach – te, które żyją zwłaszcza z klientów biznesowych. Konferencje, sympozja, zjazdy, szkolenia, koncerty czy najprzeróżniejsze eventy organizowane w miastach albo nie odbyły się, albo w ograniczonym zakresie, a to przełożyło się na straty branży hotelarskiej - dodaje Jerzy Matuszak.

To może być stały trend

Podobnie sezon ocenia Agnieszka Kowalkowska, dyrektor biura Kujawsko-Pomorskiej Organizacji Turystycznej. Zwraca przy tym uwagę na kontrasty w branży jakie ukształtowały się w naszym regionie na skutek pandemii: ogromny spadek dochodów hotelarzy i gastronomii w miastach, i całkiem dobre wyniki gestorów bazy noclegowej w odosobnionych miejscach.

- Obawiam się, że te zmiany będą miały stały charakter, bo na skutek pandemii ludzie odzwyczaili się od spotkań face to face, a przekonali do kontaktów online – komentuje pani Agnieszka. - Tym samym wszelkiego rodzaju konferencje, targi, sympozja, czy zwykłe robocze spotkania firmowe przeniosły się do sieci. Nie trzeba więc rezerwować noclegów ani sal konferencyjnych w hotelach. Przy okazji, co oczywiste, straciła na tym gastronomia.

Niektórzy nie wrócili na rynek

Agnieszka Kowalkowska zauważa też, że w te wakacje straciła także ogólnie rozumiana agroturystyka – wiele gospodarstw, szczególnie prowadzonych przez starsze osoby, w ogóle nie wznowiło ofert. Oczywiście w obawie przed zarażeniem koronawirusem.
Wiele gospodarstw wręcz przegapiło restart gospodarki i życia społecznego. Nie skorzystało także z szansy na reklamę swych ofert.

Popularne miejsca miały się dobrze

Potwierdzeniem tezy, że w tym roku Polacy „ciągnęli” tłumnie do miejsc atrakcyjnych turystycznie, są przystanie i stanice wodne.
Bo skoro w tym roku Polacy w większości nie wyjechali za granicę, wypoczywali tam, gdzie mogli . Robili to na swoich działkach rekreacyjnych (ich ceny rynkowe znacząco wzrosły), wynajmowali kampery lub wyjeżdżali własnymi autami na nieodległe od domu plaże (pojawiały się na nich tłumy), a wodniacy wyprawiali się również na nieodległe akweny.

Na Zalewie Koronowskim

Ogromną, nie widzianą od lat popularnością cieszył się np. Zalew Koronowski.

Ratownicy WOPR apelowali do motorowodniaków o rozsądek - nie powodowanie fal w pobliżu kajakarzy, bo zdarzały się wywrotki. Policja wzmogła kontrole silników motorówek, bo na tym akwenie można stosować tylko te o mocy do 60 koni mechanicznych. „Na oko” było widać, że wiele jednostek wyposażonych było w o wiele silniejsze jednostki napędowe.

Falą w kajakarza, czyli dzikie harce na Zalewie Koronowskim i Gople

- Ruch na Zalewie Koronowskim zaczął się już na początku maja, gdy zniesiono większość rygorów epidemicznych. Ożyły wszystkie przystanie - mówi Michał Tazbir, właściciel Portu Jachtowego „Tazbiorowo” w Romanowie. - Dlatego początkowe straty finansowe zostały szybko zrekompensowane i dziś mogę stwierdzić, że sezon wyszedł nam konstans. Żeglarze chętnie u nas cumowali, tym bardziej że ceny nie zmieniły się. Ten sezon udowodnił, że Zalew Koronowski cieszy się ogromną popularnością, ale potencjał turystyczny całej gminy Koronowo jest zdecydowanie większy, bo przecież mamy niewykorzystaną Rynnę Jezior Byszewskich, mamy starorzecze Brdy, którym można by płynąć kajakami przez Koronowo.

Jest nadzieja, że ten pozytywny trend utrzyma się, więc Michał Tazbir zamierza zmodernizować port „Tazbirowo”, powiększając go także o kolejne pomosty cumownicze.

Sezon nad i na Zalewie Koronowskim jeszcze się nie skończył - żeglarze wykorzystują dobrą aurę i sprzyjające wiatry, pływają dla przyjemności i wyprawiają się na grzyby, cumując w zatoczkach i przy dogodnych do postoju brzegach.

Na Kaszubach

Dużo działo się w te wakacje także na Kaszubach, zwłaszcza w stanicach wodnych PTTK we Wdzydzach Kiszewskich na kajakowym szlaku Wdy i w Swornychgaciach na szlaku rzeki Brdy.

- Nie podsumowałem jeszcze sezonu, bo potrwa do końca września, ale wstępnie oceniam, że bilans finansowy wyjdzie na zero, czyli tak samo jak w kilku minionych latach – mówi Zbigniew Galiński, bydgoski przedsiębiorca branży turystycznej prowadzący wspomniane stanice. - Najgorszy był początek sezonu – maj, gdy gospodarka była zamrożona, a ludzie nie mogli się swobodnie przemieszczać oraz czerwiec, gdy ludzie bali się jeszcze opuszczać domów. A przecież maj to tradycyjnie czas przygotowywania do sezonu jachtów żaglowych, które w naszej stanicy mają swoje miejsce. W efekcie tylko w czerwcu odnotowaliśmy 60-procentowy spadek dochodów. Odbicie nastąpiło w lipcu, bo wtedy nastąpił około 50-procentowy wzrost.

Zgodnie z natężeniem ruchu turystycznego wyglądało zatrudnienie pracowników sezonowych – 4 zatrudnionych na etaty wspierało 23 pracujących na umowy – zlecenia. Wśród pracowników byli też Ukraińcy.

- Sezon się kończy. Wyraźnie było widać, że frekwencja w stanicach uzależniona była i jest głównie od pogody – w gorące dni wakacji przyjeżdżały prawdziwe tłumy. Turyści korzystali z naszej oferty spływowej na Wdzie i jej dopływie Trzebiosze, wypożyczali sprzęt pływający i rowery, nocowali w domkach i na polach namiotowych, stołowali się w tawernie. Przyjeżdżały też kampery.

Zbigniew Galiński, podobnie jak Michał Tazbir nad Zalewem Koronowskim, zamierza rozbudować stanicę PTTK we Wdzydzach Kiszewskich. Jego plany są już sprecyzowane - do końca 2021 powstaną nowoczesne pomosty i promenada nad jeziorem Wdzydze, a koszt tej inwestycji wyniesie blisko 1,1 mln zł, z czego 732 tys. zł to dotacja z UE, z Regionalnego Programu Operacyjnego Województwa Pomorskiego. Projekt realizowany jest w ramach Pomorskich Szlaków Kajakowych.

- Wkrótce rozpiszemy przetarg na wykonanie pomostów przez firmę zewnętrzną. Wszystkie prace na wodzie muszą zostać wykonane zimą i wczesną wiosną - do rozpoczęcia sezonu lęgowego ptactwa, więc czas liczy się bardzo. Na wiosnę przyszłego roku większość robót zostanie zapewne sfinalizowana - kończy pan Zbigniew.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiał oryginalny: Latem karty w turystyce rozdawał koronawirus. Robił to jak chciał - Gazeta Pomorska

Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska