Leki kupowane w aptece mogą być tańsze

[break]
Jedna z toruńskich aptek ogłosiła, że pacjenci powyżej 70. roku życia, którzy mają do zrealizowania recepty na 100 procent (czyli nierefundowane), mogą otrzymać 20-proc. zniżkę w godz. 8-12.

Pani Eugenia, która dowiedziała się o tym pocztą pantoflową, pojechała na drugi koniec Torunia. Zamiast 170 zł wydała 140 zł. Dziwiła się tylko, że tak mało było tam ludzi.

- Może inni nie wiedzieli, albo i tak było im za drogo? - zastanawia się pani Eugenia. - Ja dostaję bardzo dużo leków na 100 procent, między innymi nasenne i na nadciśnienie. Wydaję miesięcznie 300 złotych na siebie i tyle samo na leki męża, który choruje na cukrzycę. Dwa razy tyle pieniędzy, co cztery lata temu, zostawiamy teraz w aptekach.

Już od kilku lat starsze osoby nie mogą liczyć na ulgowe traktowanie w aptekach. Zniknęły m.in. programy lojalnościowe i leki refundowane oferowane po złotówce. Niedopuszczalne są promocje polegające np. na tym, że po zakupie danego leku oferuje się pacjentowi dodatkowe opakowania ze zniżką. Dlaczego? Nie zezwala na reklamę aptek i tym samym promocję leków ustawa farmaceutyczna z 2012 roku.

Warto jednak wiedzieć, że wykupując recepty, mamy prawo do tańszych zamienników. W większości aptek wiszą w widocznym miejscu informacje. Osoba wydająca leki ma obowiązek poinformować pacjenta o możliwości zakupu tańszego odpowiednika.

- Nie zawsze jednak lekarz z różnych względów życzy sobie, by pacjent zażywał zamiennik. Dlatego najbezpieczniej jest, jeśli o taką możliwość pacjent zapyta lekarza podczas wizyty - radzi Piotr Chwiałkowski, prezes Kujawsko-Pomorskiej Okręgowej Izby Aptekarskiej. - Jeśli chodzi o upusty, to też doradzam ostrożność. Trzeba sprawdzić ceny w innych aptekach i porównać, czy rzeczywiście jest taniej. Nie radzę kupować w internecie, bo można się naciąć, bo lek był na przykład źle przechowywany.

Jak przyznaje Piotr Chwiałkowski, leki są za drogie dla pacjentów. Dlatego często w ogóle nie idą do apteki. Wiedzą z góry, że nie stać ich na realizację recept. A jeśli ktoś nie zażywa leków, choroba się pogłębia. Rocznie wydajemy w Polsce 20 mld zł na leki. Ostatnio gorącą dyskusję wywołały przedwyborcze pomysły polityków. Premier Ewa Kopacz proponuje jednorazowe talony dla emerytów. Kandydatka na premiera Beata Szydło - darmowe leki dla osób po 75. roku życia. Pierwsze rozwiązanie (przerabialiśmy je kilka lat temu) jest niesprawiedliwe, uzależnia pomoc od wysokości emerytury. Drugie - nierealne. Nie stać nas na taki luksus. Przynajmniej na razie.