Lepiej mniej, ale intensywniej

<!** Image 1 align=left alt="Image 168516" >BARTŁOMIEJ JÓŹWIAK, przewodniczący magistrackiej Komisji Kultury, Promocji i Turystyki, o dylematach związanych z przystąpieniem Torunia do kolejnego stowarzyszenia.

Potrzebny jest Toruniowi udział w kolejnym stowarzyszeniu?

Powinniśmy wspierać i realizować realne działania, a nie formalne. Co da nam wejście w szeregi takiej organizacji? Członkostwo musi mieć jakiś cel i sens. Odpowiednio wcześniej powinniśmy mieć przygotowaną strategię promocji Torunia i pod nią dobierać sobie udział w konkretnych wydarzeniach czy stowarzyszeniach. W Toruniu robimy to odwrotnie. Najpierw podejmujemy decyzję o przyłączeniu się, ponosimy koszty, a dopiero później zastanawiamy się, jakie podjąć działania. Czasami nam to wychodzi, a czasami nie. Na dziś nie wiadomo, co dzięki przystąpieniu do tej organizacji będziemy mogli robić ponad to, co już robimy.

Zwolennicy przystąpienia do Międzynarodowego Stowarzyszenia Miast Orędowników Pokoju twierdzą, że każda forma promocji Torunia na zewnątrz jest dobra.

<!** reklama>Przyznam szczerze, że akurat w tym przypadku nie widzę zbyt wielu walorów promocyjnych. Toruń już przecież uczestniczy w działaniach, które podejmuje to stowarzyszenie. Szkoły, organizacje pozarządowe... Nie trzeba być członkiem, aby brać udział w takich akcjach. Moim zdaniem chodzi jedynie o to, aby w pewien sposób uwiarygodnić uchwałę, która ustaliła, że Toruń jest miastem pokoju. Nic ponadto.

Tysiąc euro rocznie nie będzie chyba zbytnim obciążeniem dla budżetu miasta?

Wolałbym jednak wydać te pieniądze sensowniej. Niech ta kwota wesprze organizacje pozarządowe, aby mogły zorganizować dodatkową imprezę kulturalną w mieście. Uważam, że lepiej należeć do 2-3 stowarzyszeń i odgrywać w nich znaczącą rolę niż do kilku, w których nasz udział nie jest zauważalny.(tob)

WARTO WIEDZIEĆ

Dziś podczas sesji Rady Miasta na temat przystąpienia do Międzynarodowego Stowarzyszenia Miast Orędowników Pokoju będą dyskutować radni.