Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lubicz - folwark spółdzielczy?

Szymon Spandowski
Szymon Spandowski
Nocą ktoś otwiera skrzynki na listy i wybiera ich zawartość. Rośnie liczba pytań, na które coraz trudniej zdobyć odpowiedzi. Atmosfera w lubickiej Spółdzielni Mieszkaniowej staje się coraz bardziej napięta.

Nocą ktoś otwiera skrzynki na listy i wybiera ich zawartość. Rośnie liczba pytań, na które coraz trudniej zdobyć odpowiedzi. Atmosfera w lubickiej Spółdzielni Mieszkaniowej staje się coraz bardziej napięta.

Jaką cenę trzeba zapłacić za wymarzone miejsce na ziemi, bo tak przynajmniej swoje domy reklamuje lubicka spółdzielnia? Bardzo wysoką, odpowiadają jej lokatorzy. Słone rachunki za ogrzewanie są tu pewne, zasady ich rozliczenia, już nie, spółdzielnia bowiem wprowadza zmiany już po zakończeniu sezonu grzewczego. Zgodnie z prawem?

<!** reklama>- Zgodnie z obowiązującymi przepisami oraz zasadami prawidłowej legislacji, a także tym, że prawo nie działa wstecz wynika, że spółdzielnia nie ma prawa zmieniać struktury obliczania kosztów dotyczących okresu grzewczego 2009/2010 we wrześniu 2010 roku – tak jeden z wprowadzonych przez spółdzielnię aneksów komentuje Łukasz Płaza z toruńskiej kancelarii Naworska, Marszałek, Płaza. - Sposób obliczania struktury wyliczenia kosztów wpływa na wysokość opłaty, którą dana osoba ma uiścić w rozliczeniu na koniec sezonu grzewczego.

Dziwne rzeczy się dzieją

Od opłat za ciepło cała historia się jednak dopiero zaczyna. Część mieszkańców stara się problem wyjaśnić już od dawna, władze spółdzielni utrudniają im jednak dostęp do dokumentów. W podlegających spółdzielni budynkach w ogóle dzieją się dziwne rzeczy.

- W przyszłym tygodniu mamy walne zebranie, a ponieważ gra się toczy o nasze bardzo duże pieniądze, zaapelowaliśmy do pozostałych mieszkańców, by stawili się na nim jak najliczniej – mówi Tadeusz Mazurkiewicz, jeden z lokatorów spółdzielni. – W piątek, 25 marca wydrukowaliśmy ulotki i w sobotni wieczór powrzucaliśmy je do skrzynek na listy.

Było ich ponad 500, nie trafiły jednak do adresatów, ponieważ w nocy z soboty na niedzielę ze skrzynek... zniknęły! Dzień później w blokach zmienił się również uniwersalny kod otwierający drzwi klatek schodowych. Ślad po ulotkach tak całkiem nie zginął, we wtorek, podczas jednej z rozpraw sądowych między spółdzielnią i jej mieszkańcami, kilka z nich pojawiło się w ręku prezes spółdzielni Władysławy Sadowskiej.

- Czy w Lubiczu tajemnica korespondencji nie obowiązuje? – pytają mieszkańcy.

Spółdzielnia w związku z ogrzewaniem nie ma sobie nic do zarzucenia, a uwagi, jakie pojawiły się na ulotkach, uznaje za nieprawdziwe.

Na przyszłym zebraniu emocji z pewnością nie będzie brakowało. Pełno ich było już rok temu, gdy mieszkańcy wystawili władzom spółdzielni czerwoną kartkę. Jej rada nadzorcza ledwo wtedy ocalała. Teraz głosowanie będzie wyglądało inaczej, choćby dlatego, że lokatorów podzielono na trzy grupy. - Zostały jednak one wybrane według jakiegoś dziwnego klucza – mówią mieszkańcy. – Zamiast zebrać lokatorów sąsiadujących ze sobą bloków, którzy mają podobne problemy, spółdzielnia dobrała grupy z budynków rozsianych po całym osiedlu.

Spółdzielcy zadecydują

Podczas kwietniowych zebrań spółdzielcy znów mają zadecydować o losach władz. Porządek obrad został jednak tak ustalony, że najpierw odbędą się wybory Rady Nadzorczej, a dopiero później zacznie się dyskusja na temat ogrzewania i kondycji spółdzielni. Dlaczego? Też się tego chcieliśmy od zarządu spółdzielni dowiedzieć. Nasze pytania, wysłane we wtorek drogą elektroniczną, pozostały jednak bez odpowiedzi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska